Jestem Annabeth i mam 17 lat. Mieszkałam razem z przyjaciółką- Elisą w NY. Tak mieszkałam. Wyjechałam jakieś 11 miesięcy temu do Anglii. Musiałam zapomnieć. O wszystkim, a raczej o wszystkich. Zwłaszcza o chłopaku, który zniszczył całe moje życie. Mike. To imię ciągle siedzi mi w głowie. Dlaczego nie mogę zapomnieć? Może po prostu nie chcę. Chwila, chwila ja muszę zapomnieć. Codziennie w głowie mam tysiąc myśli. Czemu ja? Co mu takiego zrobiłam? Nawet teraz. Siedzę na kanapie i zadaje sobię najróżniejsze pytania.
- Annie! Pomóż mi z zakupami!- z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego współlokatora, jak i najlepszego przyjaciela.
- Już idę Jack!- krzyknęłam i ruszyłam w stronę kuchni.
Kiedy tam dotarłam wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Jack stał z samym środku i był po przewieszany torbami. Ledwo stał na nogach.
- Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne, ale może byś mi pomogła?- zapytał lekko zirytowany.
Dalej się śmiejąc podeszłam do niego i pomogłam zdjąć torby. Zawartości nie musiałam sprawdzać. Jack zawsze kupuje potrzebne rzeczy i sporo alkoholu. Twierdzi, że to na wypadek kiedy wpadną jego koledzy. Jednak kiedy wnosił butelki skrzynkami musiałam się spytać (nic nie poradzę, że jestem ciekawska).
- Jack, po co nam tego tyle?- wskazałam palcem butelki.
- Annabeth robię dzisiaj imprezę z okazji rozpoczęcia wakacji. Wpadnie kilku kolegów i dziewczyny. Nie obrazisz się, Ze dopiero teraz ci to mówię?- zrobił minę niczym kot ze Shrek'a.
- Nie oczywiście, że nie. Cieszę się, że w ogóle mi powiedziałeś.- odpowiedziałam z ironią w głosie i uśmiechnęłam się słodko.
- Ale o co tyle złości.
- Może o to, że nie wiem jak się pomalować i nie mam sukienki.
- To na co czekasz. Mamy całe 2 godziny na chodzenie po sklepach.- zaczął piszczeć jak nakręcona małolata, która zobaczyła swojego idola.
Zaśmiałam się pod nosem. Jack zastępował mi Elisę. Brakowało mi jej. Utrzymujemy kontakt, bo są telefony i internet, Ale to nie to samo. Nie ma jej ze mną. Może jeszcze kiedyś ją zobaczę. Tylko ona wie co zrobił mi Mike. Nawet Jack'owi nie powiedziałam. Zawsze jak o tym sobie przypomnę pojawiają się łzy.
- Annie idziesz?- spytał się mnie Jack. pokiwałam twierdząco głową. Udaliśmy się do jego samochodu.
**************
Po centrum handlowym chodziliśmy już godzinę (jak nie więcej). Mimo, iż Jack jest ode mnie starszy o 2 lata nie mógł nadążyć.
- Jeśli mam cię odwieść do domu to lepiej zwolnij. Chyba, że chcesz mnie odwiedzać w szpitalu.- wysapał mój przyjaciel.
- Jesteś ode mnie starszy i silniejszy, więc logicznie myśląc to powinieneś iść przede mną. Nie zwolnię, bo jakbyś nie zauważył nie znalazłam jeszcze sukienki.- przez tego idiotę wpadłam na kogoś.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hey hey
Na wstępie chciałabym powiedzieć, że piszę razem z kuzynką i jest to nasze pierwsze opowiadanie. Mamy nadzieje, że tragedii nie było. :)
Prosimy o komentarze i gwiazdki. Do następnego kochani <3 <3
![](https://img.wattpad.com/cover/68974991-288-k618270.jpg)
CZYTASZ
Znowu ty
RomanceAnabeth prowadziła normalne życie ze zwykłymi problemami, które wydawały się dla niej najgorsze. Ale to co ją spotkało później .... Doprowadziło do końca jej normalnego życia