Za 90 minut mam samolot. Dobrze, że teraz mamy taką długą przerwę... 2 tygodnie, zawsze coś. Zapakowałem sobie ubrania na kilka dni, czyli 2-3 pary spodni i duuuużo koszulek, no i bielizna.
Zniosłem waliskę na dół, co nie obyło się bez dziwnych i pytających spojrzeń ze strony chłopaków.
- Ash? Gdzie jedziesz?- zapytał Cal.
- Um... Jadę na wycieczkę.
- Możemy wiedzieć gdzie?
- Mike opowiedz mu wszystko.- zwróciłem się do kolorowowłosego. Mam za niecałe półtorej godziny samolot.
- Oczywiście wszystko na ostatnią chwilę.- zaśmialiśmy się.
- Normalne. To ja lecę. Na razie.
- Trzymaj się.- powiedzieli wspólnie.
- Tylko kryjcie mnie przed Hemmings'em.
- Z tym nie będzie problemu. Nie mam zamiaru nawet z nim gadać.- zatwierdził Cliffo.
- To ja lecę już.- powiedziałem i podążyłem w stronę tylnego wyjścia. Tylko tego mi teraz brakowało wścibskich fanek. Wogóle nie chciałem dziś żadnej spotkać. Kocham je i wiele im zawdzięczam, lecz dziś po prostu nie mam humoru i mógłbym je jakoś źle potraktować i..
Wszedłem na pokład samolotu. Na szczęście byli w nim sami dorośli i jakiś jeden maluch. Zero fanek, czyli cisza i spokój przez te kilka godzin. Włożyłem słuchawki do uszu, zamknąłem oczy i w szybkim tempie zapadłem w ramiona Morfeusza....
Obudził mnie głos stewardessy mówiący o tym, że trzeba zapiąć pasy, bo lądujemy. Uśmiechnąłem się pod nosem. Przespałem wszystko. Wyłączyłem muzykę i włożyłem komórkę do kieszeni. Czekałem już tylko na to, aż wydostanę się z tej maszyny.
Właśnie wyszedłem z samolotu. Jest godzina 8 rano. Postanowiłem wejść gdzieś na kawę i jakieś śniadanie. Pokierowałem się do najbliższego Starbucks'a. Zarzuciłem na głowę kaptur i założyłem okulary na nos. O tej porze raczej nikt nie powinien mnie rozpoznać. Jest piątek. Szkoła, praca... Kupiłem to co chciałem i wyszukałem w google maps adres Megan. Okazało się, że jest to zasadniczo blisko, przejdę się.
Znalazłem się pod domem dziewczyny po niecałych 40 minutach mozolnej wędrówki.
Zadzwoniłem na dzwonek. - Nikt nie odpowiadał.
Wyciągnąłem telefon i wystukałem wiadomość.
Ashti_69: Megi śpisz?
Od razu dostałem wiadomość zwrotną.
Megi97: Nie a co?
Ashti_69: Nic, nic :) Po prostu mi się nudzi... ://
Megi97: Ahh..
Ashti_69: Obudziłem cię?
Megi97: Nie, nie spałam już
Ashti_69: Co robisz?
Megi97: Robię śniadanie :)
Ashti_69: Zrób mi też :P
Megi97: Oki :)
Ashti_69: Kc :* <3
Megi97: Wiem...
Ashti_69: Nie odpowiesz tym samym? :'(
Megi97: Ash... Ja..Nie...
Ashti_69: Co się stało?!
Megi97: Możemy pogadać?
Ashti_69: Teraz?
Megi97: Nie możesz?
Ashti_69: Nie za bardzo.. Nie obrażaj się.. Po prostu zadzwonię potem :*
Megi97: No ok..
Wszyscy mnie odrzucają... Nawet Ash..- pomyślała.
Zważając na humor brunetki pobiegłem do najbliższego sklepu. Kupiłem duże pudełko lodów ciasteczkowo-waniliowo-czekoladowych, tabliczkę dużej czekolady i kilka tulipanów.
Ashti_69: Możemy teraz pogadać?
Megi97: Jasne... Już dzwonię :)
Włączyłem aplikację Skype na moim telefonie i czekałem na połączenie. Po chwili ono nastąpiło.
- Hej Meg. Jak się czujesz?- uśmiechnąłem się lekko. Ciekawe kiedy się zorientuje, że siedzę w jej ogrodzie...
- Dobrze... Nawet.. Ale mogłoby być lepiej...
- To może... umm... mnie to pomaga... Masz taką fajną ławkę w ogródku, macie fajną pogodę, więc nie wiem... weź przejdź sobie teraz na świeże powietrze, może słoneczna pogoda udzieli się też tobie...- uśmiechnęła się słabo na moją wypowiedź. Po chwili usłyszałem otwieranie się drzwi balkonowych... Odsłonięcie się firanki... I trzask telefonu.... Musiał jej spaść.. Fajnie, że nawet przyjaciółki reagują czasami gorzej niż własne fanki..
CZYTASZ
KIKing 2 || L. Hemmings
FanfictionLuke i Meg są oddzieleni o kilka tysięcy kilometrów. Pewnego dni jednak Meg dowiaduje się czegoś przypadkiem... Czegoś, czego nie powinna się dowiedzieć, a ta informacja zmieni jej całe życie ©2016/2017