#14

352 11 1
                                    


Za 90 minut mam samolot. Dobrze, że teraz mamy taką długą przerwę... 2 tygodnie,  zawsze coś.  Zapakowałem sobie ubrania na kilka dni, czyli 2-3 pary spodni i duuuużo koszulek, no i bielizna.

Zniosłem waliskę na dół, co nie obyło się bez dziwnych i pytających spojrzeń ze strony chłopaków.

- Ash? Gdzie jedziesz?- zapytał Cal.

- Um... Jadę na wycieczkę.

- Możemy wiedzieć gdzie?

- Mike opowiedz mu wszystko.- zwróciłem się do kolorowowłosego. Mam za niecałe półtorej godziny samolot.

- Oczywiście wszystko na ostatnią chwilę.- zaśmialiśmy się.

- Normalne. To ja lecę. Na razie.

- Trzymaj się.- powiedzieli wspólnie.

- Tylko kryjcie mnie przed Hemmings'em.

- Z tym nie będzie problemu. Nie mam zamiaru nawet z nim gadać.- zatwierdził Cliffo.

- To ja lecę już.- powiedziałem i podążyłem w stronę tylnego wyjścia. Tylko tego mi teraz brakowało wścibskich fanek. Wogóle nie chciałem dziś żadnej spotkać. Kocham je i wiele im zawdzięczam, lecz dziś po prostu nie mam humoru i mógłbym je jakoś źle potraktować i..

Wszedłem na pokład samolotu. Na szczęście byli w nim sami dorośli i jakiś jeden maluch. Zero fanek, czyli cisza i spokój przez te kilka godzin. Włożyłem słuchawki do uszu, zamknąłem oczy i w szybkim tempie zapadłem w ramiona Morfeusza....

Obudził mnie głos stewardessy mówiący o tym, że trzeba zapiąć pasy, bo lądujemy. Uśmiechnąłem się pod nosem. Przespałem wszystko. Wyłączyłem muzykę i włożyłem komórkę do kieszeni. Czekałem już tylko na to, aż wydostanę się z tej maszyny.

Właśnie wyszedłem z samolotu. Jest godzina 8 rano. Postanowiłem wejść gdzieś na kawę i jakieś śniadanie. Pokierowałem się do najbliższego Starbucks'a. Zarzuciłem na głowę kaptur i założyłem okulary na nos. O tej porze raczej nikt nie powinien mnie rozpoznać. Jest piątek. Szkoła, praca...  Kupiłem to co chciałem i wyszukałem w google maps adres Megan. Okazało się, że jest to zasadniczo blisko, przejdę się.

Znalazłem się pod domem dziewczyny po niecałych 40 minutach mozolnej wędrówki.

Zadzwoniłem na dzwonek. - Nikt  nie odpowiadał.

Wyciągnąłem telefon i wystukałem wiadomość.

Ashti_69: Megi śpisz?

Od razu dostałem wiadomość zwrotną.

Megi97: Nie a co?

Ashti_69: Nic, nic :) Po prostu mi się nudzi... ://

Megi97: Ahh..

Ashti_69: Obudziłem cię?

Megi97: Nie, nie spałam już

Ashti_69: Co robisz?

Megi97: Robię śniadanie :)

Ashti_69: Zrób mi też :P

Megi97: Oki :)

Ashti_69: Kc :* <3

Megi97: Wiem...

Ashti_69: Nie odpowiesz tym samym? :'(

Megi97: Ash... Ja..Nie...

Ashti_69: Co się stało?!

Megi97: Możemy pogadać?

Ashti_69: Teraz?

Megi97: Nie możesz?

Ashti_69: Nie za bardzo.. Nie obrażaj się.. Po prostu zadzwonię potem :*

Megi97: No ok..

Wszyscy mnie odrzucają... Nawet Ash..- pomyślała.

Zważając na humor brunetki pobiegłem do najbliższego sklepu. Kupiłem duże pudełko lodów ciasteczkowo-waniliowo-czekoladowych, tabliczkę dużej czekolady i kilka tulipanów.

Ashti_69: Możemy teraz pogadać?

Megi97: Jasne... Już dzwonię :)

Włączyłem aplikację Skype na moim telefonie i czekałem na połączenie. Po chwili ono nastąpiło.

- Hej Meg. Jak się czujesz?- uśmiechnąłem się lekko. Ciekawe kiedy się zorientuje, że siedzę w jej ogrodzie...

- Dobrze... Nawet.. Ale mogłoby być lepiej...

- To może... umm... mnie to pomaga... Masz taką fajną ławkę w ogródku, macie fajną pogodę, więc nie wiem... weź przejdź sobie teraz na świeże powietrze, może słoneczna pogoda udzieli się też tobie...- uśmiechnęła się słabo na moją wypowiedź. Po chwili usłyszałem otwieranie się drzwi balkonowych... Odsłonięcie się firanki... I trzask telefonu.... Musiał jej spaść..  Fajnie, że nawet przyjaciółki reagują czasami gorzej niż własne fanki..




KIKing 2 || L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz