Tego dnia w nocy nie mogłam zasnąć. Bardziej przestraszyłam się tym że mój ukochany chciał spróbować tego okropnego zielska niż ostatnim zdaniem byłego mojej siostry. Rano, przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek.
-O kurde 7.25! Już dawno jest śniadanie, a za chwile szkoła - krzyknęłam Normalnie Jessie mnie budziła,ale przecież się pokłóciłyśmy. Zarzuciłam na moją piżamę w pandy narzutkę i szybko zeszłam na śniadanie. Nigdzie nie widziałam Jessi. W pokoju też jej nie było. Pewnie jest gdzieś ze swoimi psiapsiułkami- pomyślałam Zajęłam miejsce obok Cloe . Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli, nie wiedziałam o co chodzi.
- Gdzie Jess?- zapytałam przyjaciółki
- To ty nie wiesz? Wczoraj została adoptowana, znaczy jeszcze tylko dzisiaj muszą podpisać jakieś papiery, a Jessica zabrać resztę rzeczy
-Coo?!- zapytałam, ale nie oczekiwałam odpowiedzi
- Nei, masz na sobie kapcie w kształcie żab a otaczający nas ludzie wszyscy są ubrani w jednakowe mundurki i białe tenisówki....- zdjęłam szybko kapcie i nie zwracają uwagi na innych ruszyłam do mojego pokoju. Zaczęłam grzebać w rzeczach Jess. Znalazłam tam liścik pożegnalny na którym pisało
" Jack mi wszystko wyjaśnił. Przepraszam że Ci nie wierzyłam, potem było trudno przyznać się do popełnionego błędu. Nick to wstrętna świnia, ale mniejsza o to. Pewnie już wiesz że zostałam adoptowana. Nie mam pojęcia czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczymy. Z jednej strony się cieszę, że wreszcie będę mieć rodzinę. A z drugiej... byłam tu wychowana od małego, przywiązałam się do tego miejsca a w szczególności do ludzi. Mimo że kolegowałam się przez długi czas z Courtney i resztą, zawsze ty się dla mnie najbardziej liczyłaś. Ohh Nawet nie wiesz jaką mam ochotę Cię teraz uściskać! Mam nadzieje że ty i Cloe także zostaniecie adoptowane. Nie będę się dłużej rozpisywać bo pewnie przynudzam. Wiedz że będę tęsknić za tobą i Cloe.
Twoja Jessi"
Po tym co przeczytałam po moim policzku spłynęła maleńka łza. Jednak szybko się ogarnęłam bo przypomniałam sobie że zaraz szkoła.
Pod szkołą jak zwykle czekał na mnie Jack.
-Możesz mi wyjaśnić sprawę z wczoraj ?!- zapytałam z wyrzutem
-Ojejku, raz chciałem spróbować! Od jednego razu nic mi się nie stanie. Nie jestem uzależniony. Zresztą tobie też nie
-Moja siostra też tak na początku mówiła!- krzyknęłam, lecz po tym się opanowałam , bo przecież nie mówiłam o niej Jackowi - I niby o co chodzi Ci że mnie też by nie zaszkodziło?!
- No bo moi koledzy uważają że jesteś sztywna!-powiedział, ponieważ jestem mega wrażliwa, moje oczy zrobiły się szklane
-Ja cię kocham! Rozumiesz?! Nie ważne czy twoi koledzy będą sprawiać że zaczniesz gadać i robić głupoty. Nie chce Cię stracić przez jakieś dopalacze!- w tym momencie, wyobraziłam sobie Jacka martwego i już dławiłam się łzami. Wszyscy się na mnie patrzyli,ponieważ darłam się jak wariatka, jednak ja nie zwracałam uwagi. Spoglądałam tylko na Jacka.
- Trochę przesadzasz, jednak mi także zależy by Cię nie stracić !-krzyknął i wtulił się w me ramiona.
Po szkole byłam strasznie przytłoczona dzisiejszym dniem, nawet nie odrobiłam lekcji. Położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam
xxxxxxxxxx
Już 10 rozdział! W ten weekend może pojawić się parę rozdziałów, także wyczekujcie. Może gwiazdka lub komentarz? :]
CZYTASZ
Appreciate
Teen Fiction"Czasem żeby coś docenić trzeba najpierw to stracić." Neika nie doceniała swojego życia przed śmiercią rodziców. Wszystko się zmienia gdy w wieku 14 lat trafia do domu dziecka.