Nie chciałam robić afery, jak każda, gdy przyłapuje na zdradzie. Chciałam tylko by zrobiło mu się głupio i miał wyrzuty sumienia.
-O hej Jack, miłej randki życzę.-powiedziałam z fałszywym uśmiechem
- Nei, to nie to na co wygląda. Ja tylko....-powiedział lekko poddenerwowany moim przyjściem, nie dałam mu skończyć. Blondynka trzepotała rzęsami i zgrywała niewiniątko. Miała farbowane blond włosy, co było widać po odrostach. Wyglądała na opaloną, znając życie chodziła do solarium. Miała długie gęste rzęsy, zakładam że doczepiane. Posiadała duże usta pomalowane jasno różową szminką. Wydawała się być typowym plastikiem.
-Ohh, daruj sobie te wymówki. Chciałam Ci tylko powiedzieć że się już przeprowadziłam ale Ciebie nie było bo byłeś z tą dziunią.-rzekłam i już zamierzałam iść
- Nie nazywaj tak Maddie, to moja tylko koleżanka z klasy.Udzielam jej tylko korepetycji! okej?! Bardzo mi schlebia twoja zazdrość, ale nie musisz robić afery-powiedział rozdrażniony
- I kto tu robi aferę?- stwierdziłam Nie oczekując odpowiedzi ruszyłam do domu.
****
Otworzyłam drzwi, a tam ku mojemu zaskoczeniu wujek wraz z ciocią stali z wielkim czekoladowym tortem.
-Wszystkiego najlepszego!!-krzyknęli Byłam totalnie zaskoczona, bo skąd mieli wiedzieć że dziś są moje urodziny?- A to nie wszystko w salonie czekają goście- zdziwiona weszłam do salonu a tam stała Jane.
-Jane?! Jak ją znaleźliście?-zapytałam ale nie oczekiwałam odpowiedzi Usiadłam wzruszona obok niej i zaczęłam się przyglądać twarzy. Miała wielkie doły pod oczami i była strasznie blada. Jej włosy były za niedbałe i wysuszone. Chciałam się jej zapytać o tak wiele. Przeprosić za to że wtedy ją zostawiłam samą w takim stanie, ale nie dałam rady.
-Mamy jeszcze jedną niespodziankę. Wyjdź za dom i się rozejrzyj. Szybko wyszłam a tam stał duża, piękna kasztanowa klacz.
-O Boże!- zawołałam i bez słowa wsiadłam na nią po czym mocno objęłam dwoma rękami. -Jest cudowna! Tak bardzo wam dziękuje. W tamtej chwili zapomniałam kompletnie o Jack'u i o tamtej blondynie.- Kocham was!- krzyknęłam następnie się zawstydziłam, ponieważ przypomniałam sobie że to właściwie obcy ludzie, jednak na ich twarzach pojawił się wielki uśmiech.
- We troje zdecydowaliśmy że Jane u nas zamieszka i pomożemy jej wyjść z nałogu, chyba że się nie zgadzasz?-zapytała ciocia
-Jasne, że się zgadzam! Głupie pytanie- odpowiedziałam i utuliłam ich obojga.
*******
Tamtego dnia ukończyłam 15 lat. Jack nie wiedział lub zapomniał o moich urodzinach. No cóż w końcu miał tą całą Maddie. Otrzymałam list od Cloe o treści:
"Hej Nei!
Szczęścia, by każdy dzień przynosił radość.
Radości, by uśmiech nie znikał z Twojej twarzy.
Uśmiechu, by przeganiał zmartwienia.
Beztroski, by żyć w pomyślności i zdrowiu.
Pomyślności i zdrowia, by realizować marzenia.
Spełnienia marzeń, by odnaleźć szczęścieMam nadzieje że dobrze się Tobie wiedzie, ponieważ u mnie jest nie za ciekawie. Pana Broung nie ma cały czas w domu, jednak chyba nie ma pracy. Pani Broung od rana do popołudnia sprząta ulice, następnie na jakąś godzinę wraca do domu, kładzie się na łóżko i je chipsy. Wieczorem wychodzi i wraca dopiero rano. Na noc zostaje sama. Strasznie się boje, ponieważ blisko tej okolicy okradziono już 3 domy. Cienie przypominają potwory. Boje się powiedzieć Państwu Broung że się boje zostawać w nocy. Rano muszę po nich sprzątać, co mi się nie bardzo podoba, jednak mam szczęście że ktoś mnie w ogóle zaadoptował i się o mnie troszczy, przynajmniej na swój sposób. Pani Broung planuje zmienić mi imię na Betty, brzmi okropnie prawda? Zmiany są dobre, może i ta taka się okaże?
Chciałam do ciebie przyjść, jednak moi opiekunowie nie wyrazili zgody. Tęsknie, mam nadzieje że kiedyś się zobaczymy. Póki jeszcze mogę podpiszę się
Twoja Cloe"
Hej Postaram się dodawać rozdziały częściej. Jeśli rozdział Ci się spodobał zostaw gwiazdkę.
CZYTASZ
Appreciate
Novela Juvenil"Czasem żeby coś docenić trzeba najpierw to stracić." Neika nie doceniała swojego życia przed śmiercią rodziców. Wszystko się zmienia gdy w wieku 14 lat trafia do domu dziecka.