12

120 8 1
                                    

*Alison*

Obudziłam się zdezorientowana, coś ciężkiego leży mi na klatce piersiowej z reszta nie tylko tam, a na całym ciele. Z nie małymi trudnościami otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to... O kurwa! Piaskownica?! Jakim kurwa cudem jestem zakopana aż po szyje w piaskownicy. Elena! Rozgladam się w miarę moich możliwości i na to co widzę wybucham śmiechem. Moja przyjaciółką leży na brzegu fontanny i śpi.

-ELENA!-Krzycze na cały głos co powoduje, że dziewczyna zrywa się jak opażona i wpada do fontanny.

-Kurwa!-Słyszę krzyk Eleny, a później próbując wyjść, a raczej wyskoczyć z fontanny poslizgnęła się i poleciała na ryj.

BOŻE PŁACZE! Kiedy zaczęła sie podnosić, przy okazji jecząc, na całej twarzy miała przylepiony piach, żwir i... O nie! Na prawym policzku na dżdżownice!

-Hahahahahahaha frajer!

-Stul pysk szmato bo Cię nie odkopie-Pokazała mi język i zaczęła iść w przeciwną stronę

-Elena! Ty pizdochlaście, chodź tutaj! Eli! Skarbie! Misiu mój najukochańszy! Kurwa mać Elena!

-Dobra ide, ide bo mnie jeszcze zabijesz po tym jak już ktoś Cie odkopie, a ja raczej wole uniknąć przed wcześniej śmierci.

-Na nagrobku miała byś cudowny napis ' Zamordowana w sposób brutalny z przyczepionymi do czoła psimi genitaliami' tak skarbie odetne chuja Twojemu ukochanemu Lokiemu.

-Dobrą już ide bo wiem, że jesteś do tego zdolna. O Lils patrz łopatka!- Wzięła ją do reki i zaczęła mnie odkopywać. Prawdę mówiąc myślałam że ją zajebie.

Po niecałej godzinie wreszcie byłam wolna ale chyba dzisiejszy dzień nie będzie moim ulubionym. Kiedy zaczęłam się podnosić w nasza stronę szło dwóch strażników miejskich. No kurwa, zajebiscie! Ja oczywiście cała w piachu, a Elena cała mokra i nadal z dżdżownicą na mordzie!

-Pst.. Elena dżdżownica...-Zaczęłam szeptać w jej strone a ona patrzyła się na mnie jak na idiotke- Masz dżdżownice na policzku debilko.

I w tym momencie Elena odskoczyła, zaczęła piszczeć i bić się po policzku (oczywiście za pierwszym uderzeniem ona spadła, ale po co przestać skoro można się odkładać po twarzy) a na domiar złego wpadła na jednego z strażników.

-Co się tu dzieje moje drogie panie?-Strażnik patrzył na nas z niewielkim rozbawienien ale starał się zachować powagę.

-No... Bo... My... Ten... No...-Elena zaczęła się jąkać a drugi strażnik wybuchł śmiechem.

-Dobra dziewczyny widzę, że jesteście po ciężkiej nocy więc idźcie do domów i zapomnijmy o tym
incydencie.

Pokiwałyśmy głowami i ruszyłysmy w stronę centrum. Wyjęłam telefon z kieszeni i jakimś cudem był cały. Spojrzałam na godzinę była 5;39 więc teraz nie powinno być za dużo osób na mieście a ja mieszkam blisko. Po upływie może 10minut dotarłyśmy od drzwi mojego mieszkania, na szczęście nikt nas mię widział. Poszłam wziąć przysznic a Elena szukała czegoś w mojej szafie, później poszła po jakieś leki. Stwierdzam, że jednak dobrze jest mieć dobrą głowę do alkoholu, może i nie potrzebuje dużej ilości żeby sie nawalić ale jeszcze nigdy nie miałam kaca. Po 30 może 40 minutach wyszłam z łazienki i poszłam do salonu

-Elena, możesz już iść do łazienki.

-Okey ide. A Lils sprawdź swoj telefon bo jak patrzyłam godzinę to miałaś kilka nie odebranych wiadomości.

-Lajtowo, a teraz zrób mi tą przyjemność i idź sie umyj bo smierdzisz- powiedziałam a ona przechodząc obok mnie uderzyła mnie w ramie.

Zrobiłam nam kawę, oczywiście mroźną i usiadłam przy wysepce w kuchni. Wzięłam telefon najpierw sprawdzając godzinę. O fuck jest 13, jakim cudem tyle siedzialam w toalecie?! Ale pomijając to faktycznie miałam kilka wiadomości od... Luke?! Kiedy zobaczyłam jego nick aż zachłysnęłam się kawą. Przecież go zablokowałam...

ToJaPingwin; Alison, jak sie czujesz? Dotarłaś bezpiecznie do domu?

ToJaPingwin; Alison jest 12 odezwij się.

ToJaPingwin; Ej nie żartuj sobie ze mnie. Przepraszam za to co wtedy napisałem, naprawdę żałuje.

ToJaPingwin; Alison, zaczynam się martwić odpisz mi proszę.

ToJaPingwin; Księżniczko...

Przeczytałam to i jeszcze wiadomości z wczoraj i powiem szczerze, że śmiało mogę powiedzieć, że nawet pod wpływem mam dobre pociski. Powinnam mu w końcu odpisać, bo w końcu nie mogę go zlewać do końca życia nie? Dobra raz sie żyje.

MałAlils; Luke...

ToJaPingwin; Alison! Jezu jak sie cieszę, że napisałaś tak się bałem.

MałAlils; Luke, wyluzuj... Żyje...

ToJaPingwin; Tak , tak widzę ale najważniejsze, że napisałaś.

MałAlils; Więc słucham...

ToJaPingwin; Słuchasz czego?

MałAlils; Co miałeś na myśli pisząc, że jestem taka jak wszystkie.

ToJaPingwin; Alison... Myślałem, że zmienisz do mnie stosunek, że będziesz się ze mną zadawać tylko i wyłącznie dlatego, że jestem sławny, że mam hajs itp. Wiele lasek tak robiło, wiele właśnie tak w pewien sposób złamało mi serce a Ash chce mnie 'chronić' przed takimi znajomościami i myślał, że jesteś taka sama. Przeczytał to co pisaliśmy i przyznał się do tego, że sie pomylił. Tak bardzo Cie przepraszam.

MałAlils; Luke...

MałAlils; W dupie mam twoją kasę, twoje fanki i to, że jesteś sławny. Dla mnie liczy się to jaką jesteś osobą, a nie ile masz na koncie w banku... Nie dostałam fangirl i nie dostane chociaż bardzo lubię wasz zespół i często was słucham. Jedym słowem Luke, nie jestem taka jak inne.

ToJaPingwin; Wiem księżniczko, już wiem.

Nowa wiadomość | L.H [Wolno Pisane] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz