#41

3.3K 158 31
                                    

BRIAN:

Zadzwonił do mnie Zayn żebym sprawdził czy Darcy jest u siebie w domu i jak się czuje. Wraz z Bellom udaliśmy się do niej. Dom był otwarte co oznaczało, że brunetka jest w środku. Bella oznajmiła, iż zadzwoni do Zayna i poinformuje go, że dziewczyna tu jest, aby się nie martwił. Ja od razu udałem się do pokoju Darcy, lecz jej tam nie było. Jedynie na łóżku znajdowała się koperta, a na jej wierzchu napisane było "Najbliżsi". Od razu zrozumiałem co to jest, to list pożegnalny. Szybko pobiegłem do łazienki, która na szczęście nie była zakluczona i wpadłem do niej z prędkością światła. Na posłodzę leżała Darcy z jej nadgarstka lała się krew, a wokół jej dłoni już zebrała się plama czerwonej mazi na podłodze. Chwile patrzyłem z niedowierzanie na nią, lecz szybko się przebudziłem i podbiegłem do dziewczyny. Jedną dłonią złapałem za jej nadgarstek by się bardziej nie wykrwawiła, a drugą objąłem jej chude ramiona. Zacząłem krzyczeć na cały dom "Pomocy" i wołać Belle. Po chwili dziewczyna przybiegła i oniemiała widząc w takim stanie swoją kuzynkę i mnie płaczącego przy niej.

-Dzwoń po karetkę! Szybko- krzyknąłem

Boję się, że jest już za późno, Darcy straciła dużo krwi, jest cała blada i nieprzytomna. Nie mogę jej stracić, jest moją małą siostrzyczką. Zabandażowałem jej nadgarstek. Przytuliłem jej kruche ciało do mojego torsu i cicho szlochałem.

-Zaraz będą- oznajmiła Bella drżącym głosem. Po jej policzkach również płynęły łzy.

Wziąłem Darcy na ręce, w stylu panny młodej i zniosłem na dół. Po chwili pojawiło się pogotowie i zabrali dziewczynę do szpitala. Wraz z Bellom byliśmy roztrzęsieni całą sytuacją i woleliśmy nie ryzykować z takimi emocjami prowadząc auto, więc zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do szpitala. Na początku poszliśmy porozmawiać z lekarzem

-Przepraszam- zwróciłem się drżącym głosem do starszego mężczyzny w białym kitlu -Chciałem się zapytać co z Darcy Smith?

-Ach tak... Przyjechała przed chwilą. Jej stan był słaby, straciła bardzo dużo krwi, nie mogliśmy nic zrobić, niestety wykrwawiła się- powiedział z udawanym współczuciem -Przykro mi- rzucił na odchodne

Bezwładnie opadłem na plastikowe krzesło w poczekali. Schowałem twarz w dłonie, a po moich policzkach ponownie zaczęła płynąć słona ciecz. Poczułem ramiona oplatające mnie wokół pasa i już wiedziałem, że to Bella. Wtuliła się we mnie i szlochała.
Nie mogę uwierzyć, że moja siostrzyczka odeszła. Proszę niech to będzie jakiś głupi sen i zaraz się z niego obudzę. Błagam. Moja siostrzyczka nie mogła odejść, nie mogła.

-Przepraszam- uniosłem głowę ku górze i ujrzałem kobietę w średnim wieku, ubraną w kitel lekarski. Jej rude włosy były uczesane w koka, który jest już trochę rozwalony -Czy państwo pytali o pannę Darcy Smith?

-Tak, o co chodzi?- zapytałem ledwo wydobywając z siebie głos przez formującą się gule w moim gardle

-Słyszałam państwa rozmowę z doktorem Hiltonem i musiał pomylić nazwiska, gdyż ja jestem lekarzem panny Smith i ona żyję. Jest nieprzytomna, leży w sali 312. Straciła dużo krwi, ale jej stan jest stabilny. -posłała nam lekki uśmiech -Czy moglibyście skontaktować się z jej rodzicami?- jedynie pokiwałem twierdząco głowom, gdyż nie mogłem wydobyć z siebie głosu. Kącik moich ust delikatnie uniósł się ku górze

-Dobrze w takim razie, gdy się pojawią, proszę przekazać, że chcę zamienić z nimi kilka słów

-Dobrze, dziękujemy- odpowiedział Bella. Lekarka kiwnęła głową i odeszła

Mocno przytuliłem się do Belli i lekko uśmiechnąłem. Po chwili przypomniało mi się, że muszę jeszcze zapytać o coś rudowłosą kobietę, więc odkleiłem się od kuzynki.

Zraniona przez miłość ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz