W drodze powrotnej zobaczyła coś na ziemi. Podeszłą i zobaczyła ciało człowieka choć trudno było je tak nazwać. Było całe rozszarpane i nie można było stwierdzić kim jest. Nie miał w sobie krwi, ani grama. Zacisnęła usta w wąska linie i odeszła jak najszybciej w stronę domu. Miała nadzieje, że nikt jej nie zauważył, bo może mieć przez to kłopoty i to poważne.
Zamknęła drzwi i zrobiła se czekoladę na gorąco. Kochała ja pić odkąd sięga pamięcią więc chyba od zawsze.
- Witaj córeczko. - Przywitała się z nią mama, która robiła sobie kanapki.
- Hej. - Mrukneła cicho. Nie była sama choć jednocześnie była. To nie byli jej prawdziwi rodzice i tylko ona o tym wiedziała choć była podobna do nich.
Matka miała kręcone włosy, duży biust, który każdy sądził odziedziczyła po matce i była nie wielkiej postury ale była zgrabna i chuda. Ojciec był wysoki i dobrze zbudowany o ciemno-niebieskich oczach, które miała. Nie odzywały się jakiś czas.
- Jak się mnie wasz? - Zapytała z troska i usiadła przed nią z kanapkami i podała też córce, która uśmiechnęła się wdzięcznie.
- Dobrze. Na razie dobrze. - Choć nie była to do końca prawda. Martwiło ją to ciało w lesie. Coś tu przyszło i musi się dowiedzieć co. Inaczej może to się powtórzyć i być więcej ofiar.
- Idź spać. Jesteś zmęczona po tym przeżyciu. - Odezwała się mama Devi, a ta wstała i ruszyła do pokoju. Jej mama wiedziała o czym myśli Devi, nawet jej tata wiedział ale nie rozmawiali z nią o tym do póki sama nie chciała. - Uważaj na siebie. - Odezwała się jeszcze jej mama kończąc kanapki.
- Dobranoc. - Powiedział za nim zniknęła za drzwiami kuchni Devi. Miała racje była zmęczona ale nie po tym, że zobaczyła ciało człowieka w kiepskim stanie lecz dlatego, że była głodna. Martwiło ją to. Zawsze wystarczało to tym ile się żywiła ale ostatnio było za mało i więcej chciała. Położyła się na swoim wygodnym łóżku. Myślała o tym i nie mogła znaleźć żadnego wyjaśnienia. Nie wiedząc kiedy zasnęła.
- Ładny ten nowy, co nie? - Zapytała Katy w drodze do szkoły Devi.
- Nie najgorszy. - Stwierdziła. Można było zobaczyć, że dziś promieniowała ale na wspomnienie o Mat już pogorszył się jej humor.
- On jest boski! - Krzyczała podekscytowana Katy. Przez cała drogę o nim gadała, a Devi tylko potakiwała. Nie miała ochoty o nim gadać. Miała złe przeczucia co do niego ale nie wiedziała do końca czemu. Dziwnie pachniał i tyle. Nie mogła dać żadnych innych wniosków ani argumentów.
- Cześć! - Krzyknęła Shery Vanal, biegnąc w ich stronę. Shery miała piękne brązowe włosy do ramion i niebieskie oczy. Ubrana w dopasowana do niej bluzkę na ramiączkach i spódniczkę do ud, a do tego szpilki.
- Cześć. - Odpowiedziała Devi i uśmiechnęła się szczęśliwa. Miała nadzieje, że zmieni się temat i porozmawiają o czymś innym.
- Hej. - Zaświergotała Katy. Zrobiła piruet jeszcze by pokazać swój strój. Kochała się prezentować każdemu na swojej drodze i pokazać jak pięknie wygląda. Nikomu to nic nie robiło, większość dziewczyn tu tak robiło, a chłopakom to się podobało. Nawet bardziej niż podobało.
- Widziałyście tego nowego? Ma na imię Mat. - Devi przekręciła oczami i tyle z jej nadziei. Tylko tym się ekscytowały. Jak całe Dermon. Każdy plotkował o nowych ludziach, jak tylko przybyli.
- Tak widziałyśmy. - I znowu zaczęła się rozmowa o nim. - Widziałaś jego kości policzkowe.
- Tak, są takie wyraźne i ma jeszcze lekki zarost. - Były podekscytowane nim.
CZYTASZ
Tajemnica
Viễn tưởngTo opowieść która toczy się w mieście Dermon. Miasto to skrywa wiele tajemnic jak i cały świat. Żyją tam istoty w które nie wierzymy, a wystarczy tylko odrobina wiary. Główną bohaterką jest Devi Panomal, która też skrywa tajemnice przed swoją najle...