Rozdział 10

7 0 0
                                    


- Przepraszam. - Usłyszała nagle.

- Za co? - Była zdziwiona.

- Za wtedy w parku i później. - Gdy to mówił patrzył w jej oczy, a ona to wytrzymywała. Po dłuższej chwili uśmiechnęła się lekko.

- Nie szkodzi. - Chciała coś dodać ale zamknęła usta i tak już milczała.

- Mów. - Spojrzała na niego i zobaczyła, że patrzy na nią. Poczuła dziwne ukłucie ale takie przyjemne. Mogła by patrzeć i utonąć w jego oczach do końca swych dni.

- Czy to ty zabiłeś tego człowieka? - Musiała wiedzieć. Niby był do niej podobny ale mógł to być on. Tak jak było wspomniane są różne rodzaje demonów i są hybrydy.

- Nie. - Był zdziwiony, że coś takiego mogło jej przyjść do głowy. - Czemu ci to przyszło do głowy?!

- Wybacz. - Speszona była, odwróciła szybko głowę, żeby na nią nie patrzał. - Musiałam zdać to pytanie. Nie podejrzewałam ciebie ale.. musiałam. Dawno nie było mnie w Piekle i nie wiem jakie są nowe Demony. Ty nie jesteś normalny. Jesteś hybrydą. Jednak nie wiem jakich połączeń. - Mówiąc to nie potrafiła na niego spojrzeć.

- Dlaczego nie masz wstępu do Piekła? - Milczała, a on nie pośpieszał. Nawet by uszanował to gdyby nie odpowiedziała.

- Ja się sprzeciwiłam. Sprzeciwiłam Królowi i Królowej. Powiedziałam, że już nigdy więcej nie zabiorę ludzkiej duszy i nie zabije człowieka. Wściekli się i wygnali. Za tydzień rocznica i minie już 15 milionów lat od tam tego dnia. - Nie powiedziała nic, że szczegółami i nie chciała tego. On milczał i wszystko odtwarzał w głowie od nowa. Pod frunął do niej bliżej i dotknął jej ręki.

- Rozumiem. Nie miałaś łatwo. - Szepnął. Czuła jego oddech mieszający się z jej i zapragnęła pocałować go ponownie. Widziała w jego oczach pożądanie lecz wtedy zorientowała się, że jest na miejscu i skierowała się w stronę ziemi. Wylądowali. Nastała cisza między nimi. Devi spojrzała na niebo. Była już noc bezchmurna, a gwiazdy i Księżyc dumnie się prezentowały. Oświetlały teraz całe Los Angeles.

- Los Angeles? - Uniósł jedną brew do góry i spojrzał zdziwiony na nią.

- Owszem, nazywane też u nas inaczej Miasto Aniołów. Anioły tutaj najczęściej schodzą na ziemie i przybywają. Jak oczywiście mają czas wolny. To miasto ich przyciąga do siebie i dobrze się tu czują i to jedyne możliwe miejsce na znalezienie Anioła i w sumie najszybsze.

- Rozumiem i nawet nie wiedziałem. Nigdy nawet się tym nie interesowałem. - Mruknął cicho ale i tak słyszała go.

- Demony nie interesują się innymi, szczególnie Aniołami. Chodźmy bo czas nam ucieka. - Ruszyła przodem, a on za nią i jak się z nią zrównał chwycił za rękę. Nie wzięła jej, ani nic. Chciała czuć jego ciepło ale jednocześnie czuła, że powinna za drugą rękę trzymać Mata.

- Devi?

- Tak?

- Dlaczego Hades nazwał ciebie córką Szatana? - Nie dała po sobie znać, że nie chce odpowiedzieć na to pytanie ale wiedziała, że nie odpuści więc odpowiedziała bardzo wymijająco.

- Hades jest stary i pomylił mnie. Nawet nie wiem o kogo mu chodzi. - Uśmiechnęła się do niego i spojrzała w jego oczy. Kiwnął głową i przystanął. Podniósł rękę i dotknął jej policzka. Wtuliła się w tą rękę. Znowu pomyślała o Mat i to, że też powinien tu być. Przy jej boku. Odsunęła się i spuściła wzrok. Miała smutny i żałosny.

- O co chodzi? - Zapytał i przysunął się do niej.

- Nic. Martwię się o Anioły. - Mrukneła i ruszyła dalej. Nie było to kłamstwo ale też nie była to do końca szczera prawda.

TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz