Na życzenie Vinna77... Spokojnie kochanki czy żony... Special for you... This is not Gay, my friends. (͡° ͜ʖ ͡°)
Tak, przekleństwa tu są... Bo jako Mike to jest to raczej konieczne! Znaczy ja tak uważam... ;-;
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mike
Siedziałam w biurze możliwe, że mojego przyszłego szefa. Tak. Szukam pracy... Niestety byłem leniem i nie chciało mi się iść na studia... No cóż... Teraz muszę świecić oczami bo nie mam wymagań na porządną pracę. Westchnąłem. Ile ten gościu będzie się zastanawiał? W tej pieprzonej pizzerii nie potrzeba żadnych wymagań. No chyba, że jaśnie pan ma okres i mnie nie przyjmie... Wtedy się na prawdę wkurwię. W tej dziurze nie ma za wiele miejsc na pracę dla takiego debila jak ja. A mogłem się kurwa uczyć! No trudno... Facet spojrzał na mnie. Stukałem palcami o oparcie krzesła. Człowieku powiedz coś! Szlag mnie zaraz trafi! Gość westchnął.
-Nie ma gdzie indziej pracować, co?
- Takie życie. - powiedziałem znudzony.
- No cóż... Zaczynasz dziś o północy. Przydzielę ci któregoś z pracowników, żeby powiedział ci co i jak.
- No dobra.
- To są twoje ciuchy robocze.
Wskazał mi na mundur wiszący na ścianie.
- Poczekaj chwilę. Trzeba ci skołować plakietkę.
Wstał i wszedł do pomieszczenia obok. Ciekawe co tam jest... Chyba nie tylko maszyna do robienia plakietek... Heh... Usłyszałem dźwięk maszyny i po chwili mój szef wrócił z plakietką w ręce. Wstałem i przyjąłem ją. Było na niej wyryte moje imię. Uśmiechnąłem się krzywo.
- Dzięki.
Paul usiadł i wziął jakieś papiery oraz długopis.
- Tak więc... Widzimy się rano.
- Ta... Dowidzenia.
Wstałem i podszedłem do wieszaka biorąc mundur. Czemu nie wziąłem nie wiem... no reklamówki. Teraz to muszę nosić jak jakiś debil. Świetnie.
- Do widzenia.
Wyszedłem z biura. Niby mam pracę ale ona nie jest taka mega płatna co przeczytałem w formularz. Ale z czegoś muszę żyć. Któryś z pracowników? Pewnie jakiś świr... Mając w dupie, że nie mam dziennej zmiany przeszedłem się po pizzerii. Za wielka to ona nie była. Chyba się szybko połapię. Z resztą... Co miałby się stać w nocy? Poza tym, wydaję mi się, że obserwowanie jak oni stoją to nie jest zbytnio niebezpieczne. Te kupy złomu się nawet ze sceny nie ruszą. A jeżeli tak... To przecież był ten inny typ. Jeszcze nie wiem kto to, ale skoro jeszcze żyje i nie odszedł to raczej zna się na tym fachu... No i pewnie nie studiował jak ja. Spojrzałem na biegające wszędzie i krzyczące bachory. W sumie to fajnie, że będę miał nocki. Nie lubię dzieci. Zawsze są taki głośne... Po prostu upierdliwe. Wiem, wiem... Sam byłem dzieckiem... Z tego co mi wiadomo nie byłem taki nieznośny. Mój kuzyn był gorszy... Ciągle gdzieś uciekał, krzyczał na wszystkich i miał fochy. Jako mały bachor byłem raczej cicho. Nie dlatego, że byłem taki grzeczny... Nie, po prostu miałem wszystkich w dupie i nie chciało mi się z nimi gadać. Ta... Znudzony w końcu wyszedłem z pizzerii. Szedłem chodnikiem z mundurem w rękach. Mój dom nie jest tak daleko...
~Time Skip~
Wszedłem do pizzerii. Ta... Będę musiał przyzwyczaić się do nocnego życia... I do idioty z którym będę musiał pracować. Spojrzałem kontem oka na bazgroły wykonane przez bachory. Przedstawiały animatroniki... Z drugiej strony były kartki z płaczącymi twarzami. Nie znam się ale chyba to nie jest zbyt ,,zachęcające". Westchnąłem i wszedłem do biura. Siedział tam już jakiś typ. Miał fioletowe włosy i brązowe oczy. Zdziwiło mnie to, że nie miał munduru tego samego koloru co ja... No nie ważne. Z jego plakietki wyczytałem, że ma na imię Vincent... Chłopak zauważył mnie i uśmiechnął się.
CZYTASZ
One-Shots
RandomTak po prostu zwykłe krótkie historie specjalnie dla was. Co tam nowego czy dziwnego? (Nigdy nie ufaj opisom)