Rozdział 1

1.2K 63 2
                                    

- Mamo chodźmy-powiedziałam do mamy. 

- Już kochanie idziemy- powiedziała po czym wyszłyśmy razem z domu. Szliśmy spacerem chodnikiem, obok nas przejeżdżały różnokolorowe auta. Nagle naszym oczom ukazał się plac zabaw. 

- Mogę się pobawić?- spytałam moją rodzicielkę. 

- Oczywiście- powiedziała mama. Weszłyśmy na plac i od razu popędziłam na zjeżdżalnie. Zjechałam z niej kilka razy. Gdy miałam już dość podeszłam do mamy aby dała mi wodę. Nagle zauważam jak grupka chłopców znęca się nad młodym chłopakiem. Szybko do nich podeszłam i popchnęłam jednego tak, że przewrócił się.

- Dajcie mu spokój!- wrzasnęłam. Cała grupka zaczęła uciekać. Podeszłam do nieznajomego chłopca  i wyciągnęłam do niego rękę. Niepewnie chwycił moją dłoń i po chwili stał na nogach. 

- Dzięki.- powiedział po czym odwrócił się z zamiarem odejścia lecz ja szybko złapałam  go za ramię. 

- Zaczekaj.-nieznajomy odwrócił się z powrotem i spojrzał na mnie. Ja wyciągnęłam do niego dłoń i powiedziałam.- jestem Lily.-chłopak zignorował moją rękę. 

-  Dylan-burknął. Opuściłam rękę i westchnęłam. 

- Chcesz się ze mną pobawić?- spytałam.

- Nie mogę ale dzięki- powiedział i  poszedł sobie. Nagle usłyszałam głos mojej mamy. 

- Lily! 

- Już idę - krzyknęłam. Szybko podbiegłam do mamy po czym wyszłyśmy z placu zabaw. 

* POV Zoe*

- Już jesteśmy- krzyknęłam. Rozebrałam się z płaszcza. Po chwili pomogłam zdjąć kurteczkę Lily. 

- Mamo mogę iść do siebie?- spytała moja siedmioletnia córka.

- Pewnie idź- powiedziałam po czym skierowałam się do kuchni napić się wody. Nagle słyszę nad moim uchem. 

- Witaj kochanie- ja podskoczyłam ze strachu. Szklanka wypadła mi z dłoni i rozbiła się na drobne kawałeczki. 

- Nathan do jasnej cholery przestraszyłeś mnie- powiedziałam z wyrzutem. 

- Oj takie brzydkie słowa z tak pięknej buzi.-odparł Nathan. 

- Nie wkurwiaj mnie-powiedziałam jednocześnie sprzątając rozbite szkło. 

- Spokojnie skarbie- powiedział Nathan zamykając mnie w uścisku. Zaciągnęłam się zapachem mojego ukochanego. Działało to na mnie uspokajająco.  Nagle do kuchni wpadła Rose. 

- Witam moje gołąbeczki- powiedziała z taką radością jakby właśnie wygrała w lotto. 

- Dlaczego moja kochana siostrzyczka jest taka rozpromieniona?- spytałam chociaż  domyślałam się odpowiedzi.  

- A co nie można?- odwróciła kota ogonem. 

- Można można ale co się za tym kryje-powiedziałam.

- Nie mam pojęcia o co ci chodzi-odparła Rose. 

- Oj nie udawaj. Powiedz kto jest tym szczęściarzem- powiedział Nathan. 

- Nikt- powiedziała po czym odeszła. 

- Jasne-prychnęłam. Niespodziewanie poczułam jak Nathan składa na mej szyi mokre pocałunki. Od razu odwróciłam się do niego i wbiłam się w jego usta. Najpierw były to delikatne pocałunki a później obydwoje dodaliśmy nieco pikantności. Nagle usłyszałam głos naszej córki. 

- Mamo tato- powiedziała Lily. Od razu oderwaliśmy się od siebie. Nathan podszedł do dziewczynki i wziął ją na ręce. 

- Coś się stało Lily?- spytał się Nathan. 

- Chciałam się tylko zapytać czy chcecie ze mną grać w chińczyka-powiedziała. 

- Jasne-powiedziałam.

- Więc chodźmy-odparł Nathan po czym pomaszerowaliśmy do pokoju Lily. 

Wnuczka ProkuratoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz