Czas dosłownie staną w miejscu gdy Pietrow senior wyjął ze swojego paska pistolet i strzelił prosto w prawą pierś Dylana. Wszyscy stali w wielkim osłupieniu i z szokiem wymalowanym na twarzy. Gdy Dylan osunął się na ziemię przerażona podbiegłam do niego ze łzami w oczach.
- Dylan! Boże!- załkałam nad jego głową, którą ułożyłam sobie po chwili na kolanach.
- To nic- wykaszlał.
- Każde z was tak skończy, którzy śmieli mi się przeciwstawić- powiedział jakby nigdy nic Pietrow. Załamana i rozzłoszczona do granic możliwości spojrzałam na niego wzrokiem pełnym czystej nienawiści. Gardziłam tym człowiekiem całym sercem. Był najgorszą gnidą jaką w życiu poznałam.
- Ty cholerny potworze! To twój syn!- wrzasnęłam.
- Gdyby robił co do niego należy, a nie popadał w głupie i bezsensowne miłostki nic by takiego się nie wydarzyło. Sam jest sobie winien. Bez znaczenia czy jest moim synem czy też nie- spojrzał raz na mnie, a raz na Dylana, który coraz ciężej oddychał.
- Dylan miał rację, jesteś pieprzonym egoistą. Potworem!- syknęłam z oczami pełnymi łzami. Spojrzałam na pełną bólu twarz ukochanego.
- Obiecałeś mi coś... proszę, nie zostawiaj mnie-szloch zmienił się w lament. To był jakiś koszmar. Serce dosłownie mi pękało.
- Nie zostawię cię, zawsze będę z tobą- położył mi na policzku swoją czerwoną od krwi dłoń.
- Musisz żyć stary- nagle przy nas znalazł się Ian. Dylan posłał mu blady uśmiech.
- Jakie to rozczulające- usłyszeliśmy głos pełen pogardy.
- Zamknij się w końcu!- tym razem podniósł się Ian z drżącymi dłońmi. Był równie zdenerwowany jak każdy z nas. Gdzieś w tle mogłam usłyszeć cichy szloch Tamary. Czy naprawdę tak miało to się wszystko skończyć?
- Spokojnie, na ciebie też przyjdzie czas- podszedł dwa kroki do przodu.- Zabierzcie mi ich.
- Nie!-wrzasnął Ian.- Jeżeli macie nas zabić to w tej chwili.
- Skoro tak wam śpieszno do śmierci- prychnął Pietrow. Zszedł na bok i powiedział- Strzelać!
Instynktownie zamknęłam oczy i wtuliłam się w zakrwawione ciało Dylana.
- Kocham cię- wyszeptałam.
- Ja ciebie też Lily- usłyszałam cichutki głos Dylana tuz przy moim uchu.- Zaraz będzie po wszystkim.
Minęła chwila i ... nic. Nic się nie wydarzyło. Otworzyłam oczy i spojrzałam na mężczyzn, którzy spoglądali na siebie nerwowo. Byłam zdziwiona ich zachowaniem.
- Głusi jesteście?!- zirytował się Pietrow. Jednak ci nadal stali niewzruszeni.- Strzelać idioci albo pożałujecie!
Nagle zza nas wyszedł mój tata i podszedł do Pietrowa. Zanim jednak mężczyzna się zorientował co się dzieję dostał z całej siły pięścią w twarz od ojca. Ten zachwiał się przez co z jego dłoni wypadła broń. Tata podniósł ją.
-Kretyni zastrzelić go!- wrzasnął Pietrow. Uzbrojeni mężczyźni pokręcili jedynie głowami i wyrzucili swoją broń za siebie.- Zdrajcy!
- To już koniec- tata wymierzył w stronę ojca Dylana.
- Nie mój drogi Nathanie, to jeszcze nie koniec- w jednej chwili Pietrow wstał na równe nogi i rzucił się na mojego ojca.
- Tato!- wrzasnęłam. Ian położył mi dłoń na ramieniu.
- Spokojnie, załatwię to- powiedziawszy to wstał i podbiegł do szarpiących się mężczyzn. Byłam przerażona tym co się działo.
- Uważaj-powiedziałam jedynie. Ian wlazł między nimi, lecz wypchnęli go i upadł na ziemię tracąc na chwilę przytomność.
Nagle usłyszałam dźwięk wystrzału. Z mocno bijącym sercem przeniosłam wzrok z Ian'a na tatę i Pietrowa. Mój oddech zaczął przyśpieszać.
Po chwili zobaczyłam jak Pietrow zaczął się osuwać z szeroko otwartymi oczami ze zdumienia. Upadł na ziemie kończąc w tym momencie swój żywot. Spojrzałam na swojego tatę, który odetchnął głęboko z widoczną ulgą. Pietrow zginął.
- Lily...- usłyszałam słaby głos Dylana.
- Ciii, już nic nie mów. Zaraz sprowadzimy pomoc-rzekłam.- Czy ktoś może wezwać pogotowie?!
- Ja mam telefon- podbiegła do mnie roztrzęsiona Tamara z komórką w ręku. Wybrała numer alarmowy i wezwała karetkę. Ja natomiast głaskałam czarną czuprynę Dylana, patrząc na niego z mokrymi policzkami. Tak cholernie się bałam. Nie chciałam go stracić. Był całym moim życiem.
- Jeszcze trochę, dasz radę- wyszeptałam.
- Musisz żyć- powiedział.- Beze mnie.
- Nie pierdziel głupot. Trzymaj się- załkałam żałośnie. Nagle Ian znalazł się obok nas rozmasowując swój bolący kark.
- Zaraz będzie pomoc- ukląkł.
- Ian... mam prośbę- wyszeptał Dylan.
- Cokolwiek chcesz przyjacielu, o co chodzi?
- Zaopiekuj się Lily- gdy to powiedział z moich oczu popłynęła nowa strużka łez.
- Nie będzie musiał. Masz żyć- podniosłam nieco głos.
- Proszę...- Dylan nie przejął się tym co powiedziałam.
- Dobrze stary, obiecuję- powiedział Ian spoglądając na mnie.
- Nie zostawiaj mnie- wyszeptałam.
- Zawsze będę przy tobie- gdy to powiedział jego powieki opadły, a jego ciało stało się bezwładne niczym szmaciana lalka. Zaczęłam nim trząść jak opętana.
- Dylan! Nie! Błagam!- wrzeszczałam w niebo głosy. Wszyscy wokół znaleźli się obok patrząc na to wszystko ze spuszczonymi głowami. Serce Dylana przestało bić.
- Jest karetka!- usłyszałam krzyk Tamary. Ian złapał mnie za ramiona.
- W porządku Lily. Lekarze się nim zajmą- chciał bym wstała. lecz nie dawałam za wygraną. Chciałam z nim być.
- Muszę być z nim- odparłam.
- I będziesz ale teraz musisz dać lekarzom działać, by mogli go uratować- powiedział łagodnie. Nie mając sił spierać się z mężczyzną kiwnęłam głowa i pozwoliłam mu się podnieść na równe nogi.
- Wszystko będzie dobrze- Ian otulił mnie swoimi ramionami.
- Wszyscy proszę się odsunąć!- usłyszeliśmy krzyk ratownika. Wszyscy posłusznie zrobili miejsca przybyłym służbom medycznym. Zaczęli badać nieprzytomnego Dylana.
- Zatrzymanie akcji, szybko adrenalina i defibrylator!- wrzasnął lekarz. Zaczęło się robić bardzo nerwowo. Lekarze robili wszystko, by uratować życie Dylana. Nadal trwałam przyciśnięta do klatki Ian'a szlochając w jego czarną bluzkę. Ten jednak nie zdawał się zdenerwowany tym faktem. Był wyrozumiały na mój atak histerii.
Po 10 minutach ratownik założył stetoskop i zaczął wysłuchiwać bicia serca w klatce piersiowej Dylana. Zrezygnowany zdjął go i pokręcił głową.
- Czas zgonu 1:32- gdy tylko to usłyszałam poczułam silny ból głowy i brzucha. Przed oczami zrobiło mi się ciemno.
- Lily?! Wszystko w porządku?- usłyszałam zaniepokojony głos Ian'a. Nie odpowiedziałam nic gdyż ciemność całkowicie mną zawładnęła. Ian zdążył mnie złapać zanim wylądowałam na ziemi. Zemdlałam z uczuciem pustki.
CZYTASZ
Wnuczka Prokuratora
عاطفيةW życiu Nathana i Zoe wiele się zdarzyło. Jednak mimo przeciwności losu zdołali być szczęśliwi. Mają wspaniałą córkę Lily, z której są dumni. Życie młodej dziewczyny wywraca się do góry nogami gdy poznaje tajemniczego i intrygującego chłopaka o imie...