Rozdział 6

462 36 4
                                    

Gdy skończyłam śpiewać spojrzałam jeszcze raz w to miejsce gdzie stał wcześniej Dylan lecz nie było go tam. Nie powiem byłam lekko rozczarowana. Chiałam zamienić z nim kilka zdań. No cóż, zrobię to później. Zeszłam ze sceny i podeszłam do Viktorii.

- Kochana byłaś niesamowita!-powiedziała i powiesiła się mi na szyi. 

- Dzięki- delikatnie oderwałam od siebie przyjaciółkę.- to co bawimy się dalej?

- Też mi pytanie. Oczywiście-powiedziała i porwała mnie na parkiet. Tańczyłyśmy do dość szybkiej muzyki. Porwałam się muzyce i tańczyłam przy zamkniętych oczach. Dałam się ponieść rytmowi. Było tak fajnie. Lecz do czasu. Nie wiem dlaczego zrobiło mi się duszno i strasznie zaczęły mnie piec oczy. Nie mogłam złapać oddechu. Złapałam za rękę Viktorię i powiedziałam.

- Muszę na chwilę wyjść na zewnątrz.

- Spoko. Dobrze się czujesz, bo zrobiłaś się blada? Do tego masz czerwone oczy-spytałam z troską Viktoria. 

- Tak to nic takiego- odparłam szybko i poszłam szybkim krokiem w stronę wyjścia. Złapałam za uchwyt i wyszłam z klubu. Od razu uderzyło we mnie chłodne nocne powietrze. Zrobiłam kilka kroków do przodu. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Kilka łez wydostało się mi z pod powiek przez to cholerne pieczenie. Po 10 minutach uczucie duszności ustało tak samo jak pieczenie w oczach. Stałam jeszcze przez chwilę. Gdy chciałam wejść z powrotem do środka usłyszałam wystrzał. Przerażona zaczęłam biec w tamtą stronę. Wiem, wiem pewnie myślicie, że jestem głupia i powinnam najpierw zawiadomić pomoc ale to był impuls. Nie myślałam, że może grozić mi niebezpieczeństwo. Biegłam na tyle szybko ile pozwalały mi szpilki. Wybiegłam zza rogu i spojrzałam w lewo. Zobaczyłam trzech chłopaków. Znałam tylko jednego. Był nim Dylan. Trzymał się mocno za ramię i padł na ziemię. Mój Boże on był ranny!! Usłyszałam jak Dylan krzyczy do nieznajomego. 

- Nie pozwolę wam ją skrzywdzić!! Ta dziewczyna niczemu nie zawiniła!- Zastanawiałam się o kim on mówi? Kogo chciał chronić? 

- Z ciebię taki obrońca uciśniony Pietrow jak z twojego ojca anioł pokoju-prychnął jeden z nich. 

- Jesteś skurwielem Wood-sykną Dylan. Widać, że ten się wkurzył bo zaczął go kopać po brzuchu. Ranny chłopak jękną z bólu. Ocknęłam się i pobiegłam w ich stronę. Popchnęłam nieświadomego chłopaka. Upadł na ziemię i spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Dajcie mu spokój!.-wrzasnęłam. Ludzie czy mi się zdaję czy miałam lekkie déjà vu. Nagle mnie olśniło. Jedno wspomnienie uderzyło we mnie niczym fala.

################

*Wspomnienie*

- Mogę się pobawić?- spytałam moją rodzicielkę.

- Oczywiście- powiedziała mama. Weszłyśmy na plac i od razu popędziłam na zjeżdżalnie. Zjechałam z niej kilka razy. Gdy miałam już dość podeszłam do mamy aby dała mi wodę. Nagle zauważam jak grupka chłopców znęca się nad młodym chłopakiem. Szybko do nich podeszłam i popchnęłam jednego tak, że przewrócił się.

- Dajcie mu spokój!- wrzasnęłam. Cała grupka zaczęła uciekać. Podeszłam do nieznajomego chłopca i wyciągnęłam do niego rękę. Niepewnie chwycił moją dłoń i po chwili stał na nogach.

- Dzięki- powiedział po czym odwrócił się z zamiarem odejścia lecz ja szybko złapałam go za ramię.

- Zaczekaj-nieznajomy odwrócił się z powrotem i spojrzał na mnie. Ja wyciągnęłam do niego dłoń i powiedziałam.- jestem Lily-chłopak zignorował moją rękę.

Wnuczka ProkuratoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz