Rozdział 21

147 9 2
                                    

Mając swoje bagaże przy sobie szliśmy prosto do wypożyczonego auta Ian'a. Po wspólnych przemyśleniach doszliśmy do wniosku, że najpierw wyruszymy prosto do domu ruskiej dziewczyny, która miała hopla na punkcie naszego Ian'ka. Oczywiście mężczyźnie nie spodobało się to ale po pewnym czasie w końcu się zgodził. 

- Mam nadzieję, że to nie będzie na marne- mruknął Ian prowadząc auto. 

- Nie marudź stary, jeżeli ma ona nam pomóc to musisz się poświęcić- parsknął Dylan. 

- Nic nie muszę w tym rzecz- syknął.- Ale jaki widać nie mam innego wyjścia.

- I dziękuję ci bardzo za to- cmoknęłam go w polik na co od razu uśmiech zagościł na jego twarzy. 

- A dla mnie całus to co?- mrugnął w moją stronę Dylan. Pokręciłam głową rozbawiona, po czym pochyliłam się ku chłopakowi składając na jego ustach soczystego buziaka.- No i to ja rozumiem. 

- Dobra gołąbki jesteśmy prawie na miejscu- odparł Ian. Spojrzałam przez szybę i ujrzałam stare budynki z czerwonej cegły. Dzielnica wyglądała na niezbyt ciekawą. Dostałam gęsiej skórki na ten widok. 

-Miła okolica- stwierdziłam przełykając głośno ślinę. 

- Gdzie zamieszkują najgorsi z najgorszych- odparł Ian. 

- Pocieszyłeś mnie- powiedziałam sarkastycznie. 

- Zawsze do usług- parsknął. 

- Spokojnie, nic ci nie będzie- uspokajał mnie Dylan. 

- Jasne- mruknęłam pod nosem. Po chwili Ian zaparkował przed dużym starym blokiem. Wyglądał dosłownie jakby za chwilę miał runąć na ziemie. Cała nasza trójka wyszła z auta i poszliśmy prosto do obskurnej klatki schodowej owego bloku. 

- Jeszcze tylko szczurów tu brakuję- powiedziałam idąc za plecami Ian'a. 

- Są, zapewniam cię. Tylko czekają, aby dotknąć twojej uroczej stópki- parsknął złośliwie Ian.

- Jeszcze chwila, a ten uśmieszek zniknie z twojej krzywej buźki- syknęłam. Usłyszałam cichy śmiech Dylana za sobą.  

- Powodzenia księżniczko- odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się zadziornie. 

- Nie będzie mi ono potrzebne- skrzyżowałam ręce. Ian pokręcił jedynie głową widocznie rozbawiony moją postawą. Zatrzymaliśmy się pod drzwiami z numerem 21. Ian z minął męczennika zapukał do nich kilka razy. Nie czekając długo w drzwiach ukazała się nam szczupła blond włosa kobieta z nadmierną warstwą makijażu na twarzy. Gdy tylko zobaczyła naszego jakże przemiłego kolegę popędziła w jego stronę rzucając się na niego.

- Ian!-wrzasnęła z wyraźnym wschodnim akcentem.- Jak dobrze cię widzieć- blondi dosłownie zawiesiła się na szyi Ian'a. Ten niepewnie potarł jej plecy. 

- Ciebie też Tamaro- odparł. Chcąc stłumić moje rozbawienie schowałam się za plecami Dylana. Dziewczyna była tak podekscytowana widokiem mężczyzny, że nie zwróciła na nas najmniejszej uwagi. 

- Ian nam tego nie wybaczy- wyszeptałam obok ucha Dylana.

- Twardy gość z niego, poradzi sobie- powiedział. Zakryłam usta ręką i położyłam twarz na ramieniu chłopaka. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Wyglądali tak... ciekawie, Ian wyglądający jakby za chwilę miał odejść z tego świata i ona piszcząca z podniecenia. 

Dopiero po wyściskaniu Ian'a spojrzała w naszą stronę. 

- O cześć Dylan!- pisnęła. 

- Witaj Tamaro- uśmiechnął się w jej stronę. Po chwili wzrok kobiety zatrzymał się na mnie. Jej mina diametralnie zmieniła wygląd. 

- A ty to kto?- spytała mrużąc oczy. Dylan objął mnie ramieniem i odpowiedział za mnie. 

- To moja dziewczyna-  lekko zmieszana całą sytuacją podeszła do nas i wyciągnęła rękę ku mnie. 

- Jestem Tamara Iwanow, miło mi cię poznać- obdarzyła nas śnieżnobiałym uśmiechem. 

- Lily Evans. Ciebie też miło poznać- wymusiłam uśmiech. Miałam cichą nadzieję, że nie wyszedł  z tego grymas. Gdy tylko usłyszała moje nazwisko zakrztusiła się powietrzem. Było widać wyraźny strach na jej twarzy. 

- Nie mów, że chodzi o tego Evans'a?!

- Tak, Nathan i Zoe Evans są moimi rodzicami- powiedziałam. Dziewczyna złapała nas i siłą wciągnęła do swojego mieszkania zamykając drzwi na cztery spusty. Dopiero po upewnieniu się, że nikogo nie ma odetchnęła z ulgą ale i z nieskrywanym niepokojem. 

- Chodźcie do salonu, nie będziemy tu rozmawiać- zakomunikowała i gestem ręki kazała nam iść za sobą. Pomieszczenie jako tako nie wzbudzało jakiegoś większego zachwytu jak na przykład w willi Ian'a, lecz musiałam przyznać, że było bardzo przytulnie. Usiedliśmy we trójkę na kanapie, a Tamara naprzeciwko nas na krześle. 

- Czyli twój dziadek to Thomas Evans? Koleś, który zamknął Pietrowa za kratami?-zapytała drżącym głosem. 

- Dokładnie- potwierdziłam. 

- Niezłą sobie pannę znalazłeś Dylan, wnuczkę największego wroga swojego ojczulka- skierowała słowa do Dylana. Ten jedynie wzruszył ramionami i rzekł. 

- Na samym początku Lily była przynętą, dzięki której ojciec miał się dobrać do jej rodziców. Chciał przez nią ich zgładzić- odparł. Ja na słowo "przynęta" drgnęłam. Do tamtej pory nie mogłam tego przetrawić mimo, iż wybaczyłam to Dylanowi. Czułam się wtedy wykorzystana przez niego jak i przez jego ojca. Dylan zauważył moją zmianę i przygarnął mnie bliżej siebie swoim ramieniem. 

- To był błąd, że na to się zgodziłem- wyszeptał z wyczuwalnym bólem w głosie. Złapałam go za rękę chcąc dodać mu nieco otuchy. 

- Już go odpokutowałeś. Nie wracajmy do tego- potarłam wierzch jego dłoni. Dylan uśmiechnął się blado i cmoknął mnie w czoło. 

- Ooo jakie to słodkie- pisnęła Tamara.- Naprawdę się kochacie-w tym momencie mrugnęła porozumiewawczo do Ian'a, który przewrócił jedynie oczyma. 

- Koniec już tych czułości, błagam-jęknął Ian.

- Racja- zgodziła się niechętnie Rosjanka.- Powiedzcie, dlaczego w ogóle przyjechaliście do Rosji?

- Mamy pewną sprawę do załatwienia- wyjaśnił Ian.- I potrzebujemy, znaczy ja potrzebuję twojej pomocy Tamiś.

- Nie ma problemu robaczku- zaćwierkotała.- Co dokładnie miałabym zrobić?

- Tego dowiesz się w swoim czasie- odparł. Zaciekawiona Tamara spojrzała na niego błagalnie. Zastanawiałam się w jaki sposób Ian przekona Tamarę do pomocy nam w uwolnieniu taty. W zasadzie samo zauroczenie się w Ianie mogło nie wystarczyć. Chociaż miałam cichą nadzieję, że tak właśnie będzie. 

- No proszę, Ian'ku - zatrzepotała rzęsami w jego stronę.

- Spotkajmy się jutro o 23 pod apartamentem Pietrowa. Tam wszystkiego się dowiesz- oznajmił. Tamara znacząco się spięła, lecz kiwnęła głową na znak zgody.- I pamiętaj, nie wolno nikomu ci powiedzieć, że jestem w Rosji razem z nimi. Rozumiesz?

- Oczywiście- odpowiedziała niemal natychmiast. 

- Czas na nas- powiedział Dylan, po czym wstał z kanapy, a my zaraz po nim. 

- Racja- poparł go Ian.

- Mam nadzieję, że w nic takiego się nie wpakowaliście- odparła nagle Tamara. 

- Niech o to twoja śliczna główka nie boli- spojrzał na nią Ian z litością. Wszyscy pożegnaliśmy się z Rosjanką (oczywiście z Ianem żegnała się najdłużej, co nie podobało się mężczyźnie) i wyszliśmy ostrożnie z bloku. 

Po 10 minutach byliśmy w drodze do hotelu. Następnego dnia mieliśmy mięć ciężką przeprawę. Jeszcze wtedy nie wiedziałam ile będzie mnie to kosztować. 




Wnuczka ProkuratoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz