Rozdział 3

654 43 7
                                    

# Witam Was moi kochani. Wreszcie wróciłam po bardzo dłuuugim czasie. :) Bardzo was za to przepraszam. W nagrodę, że czekaliście tyle miesięcy napisałam rekordowo długi rozdział liczący prawie 1000 słów. Nigdy mi się nie zdarzyło napisać tyle słów nawet w "Córce prokuratora" więc jestem z siebie dumna. Nie ociągając się zapraszam na upragniony rozdział. Pozdrawiam Was bardzo gorąco moje aniołki :);* Miłego czytania.#

Następnego dnia poszłam do szkoły w złym humorze, ponieważ nie mogłam spać w nocy. Ciągle miałam w głowie to zdarzenie z wczoraj. Gdyby nie Dylan nie wiem jakby to się skończyło. No właśnie, Dylan. Nie mogłam przestać o nim myśleć.

- Halo ziemia do Lily- odezwała się Viktoria machając mi przed oczami ręką.

- Co?- spytałam niezbyt inteligentnie.

- Co z tobą?- spytała.

- Nic- powiedziałam -chodźmy na lekcje-weszłyśmy do sali i usiadłyśmy na swoich miejscach. Po chwili do sali wszedł także Dylan. Usiadł przed nami. Znów poczułam jego niesamowite perfumy.

#######################

Siedzę sobie na stołówce z moją paczką. Viktorią, Lucasem, Alexem i Violettą.

- Zapowiadają się niezłe fale-powiedział Lucas.- Trzeba to wykorzystać.

- Zgadzam się z tobą stary- odparł Alex.- może wybierzemy się na fiołkowe wybrzeże?

- Czemu nie ja jestem za- powiedziała Violetta.

-Wybrzeże skarbie-powiedział do mnie Lucas.

- Pojadę jak się zamkniesz-odprałam po czym poszłam po coś do jedzenia. Wzięłam bułkę i jabłko. Usiadłam z powrotem na swoje miejsce. Nagle do stołówki wszedł nie kto inny niż Dylan. Widziałam jak wszystkie dziewczyny ślinią się na jego widok. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Cholera co się ze mną dzieję?! Nie wiem dlaczego wstałam i pomaszerowałam w jego strone. Podeszłam do niego i powiedziałam.

- Cześć- Dylan spojrzał na mnie. Z jego miny nic nie mogłam odczytać.

- O cześć-powiedział tylko i obrócił się tyłem do mnie.

- Chciałam ci jeszcze raz podziękować no wiesz za wczoraj-powiedziałąm niepewnie. On odwrócił się i powiedział.

- Nie masz za co dziękować-powiedział niezbyt miło. Mówił tak obojętnie jakby to było dla niego codziennością ratowanie kogoś.

- Wiesz tak się zastanawiałam- zrobiłam krótką pauzę po czym dodałam- Czy chciałbyś pojechać ze mną i moimi przyjaciółmi na fiołkowe wybrzeże? Zgódź się będzie fajnie.

Dylan spojrzał na mnie nie odgadnionym wyrazem twarzy. Chociaż gdy to powiedziałam widziałam w jego oczach taki chwilowy błysk. Coś jakby....zdziwienie? Ten chłopak był jedną wielką zagadką, którą chciałam rozwiązać.

- Soryy mała ale nie ma mowy- odparł. Ja lekko się zdenerwowałam. Policzyłam do dziesięciu i powiedziałam spokojnie.

- Nie nazywaj mnie tak. Mam imię. Jestem Lily Evans- powiedziałam. Gdy to usłyszał znów ujrzałam ten błysk zdziwienia ale też było coś jeszcze tak jakby szok, przerażenie i chyba współczucie chociaż nie byłam pewna. Wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi tęczówkami. Po chwili usłyszałam jego aksamitny głos.

- To ty jesteś wnuczką tego słynnego prokuratora?- zapytał z kpiną.

- Tak. O to ja we własnej osobie. A po co pytasz jeśli mogę wiedzieć?- powiedziałam.

-Tak tylko zapytałem. Cóż zaszczytem było cię poznać księżniczko- powiedział. Gdy widział moją oburzoną minę uśmiechną się złośliwie po czym odszedł i wyszedł ze stołówki. Ja po chwili rozbudziłam się z transu i wróciłam do stołu gdzie siedzieli moi przyjaciele. Gdy usiadłam od razu zaatakowała mnie Viktoria.

- Lily co to miało być?-spytała z poważną miną.

- Niby co?- droczyłam się z nimi.

- Oh nie udawaj głupiej Lily wiesz doskonale o co nam chodzi. Łączy cię coś z nim?- powiedział zdenerwowany Lucas. Nie rozumiałam nagłego wybuchu chłopaka. Wiem, że kiedyś Lucas się we mnie podkochiwał ale dałam mu jasno do zrozumienia, że nic poza przyjaźnią między nami nie będzie. Myślałam, że odpuścił sobie "nas". Jak widać jest inaczej. No cóż nigdy nie spojrzę na niego w ten sposób, był dla mnie jak brat i nie chcę tego zmieniać.

- Co ty pierdzielisz Lucas?! Nic mnie z nim nie łączy.Chciałam być po prostu miła- ostatnie zdanie niemal wyszeptałam. Chłopak spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem ale po chwili kiwną głową i więcej się nie odezwał. - Więc kiedy jedziemy na te wybrzeże?- spytałam przerywając ciszę, która trwała dobre pięć minut.

- Może w tą sobotę?- zaproponowała Violetta. Wszyscy kiwnęli głowami na znak zgody.

- Więc panie i panowie...- zaczęłam mówić ale przerwał mi odgłos wydobywający się z jamy ustnej naszej świnki imieniem Alex.- I Alex-dodałam zniesmaczona zachowaniem chłopaka- Będziemy się świetnie bawić w najbliższą sobotę- powiedziałam. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- Oj będzie się działo-odparła Viktoria. Posłałam jej mój najszerszy uśmiech. Nagle usłyszeliśmy głośny dźwięk dzwonka informujący nas o końcu przerwy. Wstaliśmy i poszliśmy wszyscy do swoich sal. Nastała znienawidzona przeze mnie lekcja fizyki. A dlaczego? Nasza "kochana" nauczycielka tego jakże "wspaniałego" przedmiotu była wredną suką. Gdy weszliśmy do sali usiadłam w swojej ławce razem z Viktorią, po chwili wparowała jak burza nasza nauczycielka. Rozsiadła się wygodnie na fotelu i ogłosiła nam cudowną wiadomość o następującej treści...

- Wyjmujemy karteczki. Napiszecie kartkówkę z trzech ostatnich lekcji- powiedziała. Wszyscy wydali dźwięk niezadowolenia a ja z hukiem uderzyłam głową o ławkę. Usłyszałam cichy śmiech Viktorii i głos nauczycielki.

- Panno Evans widać, że pani bardzo ucieszyła się tą wiadomością-powiedziała złośliwe na co cała klasa się zaśmiała.

- Oh oczywiście proszę pani. Wręcz nie mogę się doczekać aby dostać kolejną upragnioną lufę do kolekcji-prychnęłam. Znów usłyszałam śmiechy. Nauczycielka zmierzyła mnie wściekłym wzrokiem i ryknęła w moją stronę.

- Evans zostajesz po lekcjach!- ja na tą wiadomość wywróciłam oczami i prychnęłam cicho pod nosem.

- Super stara wiedźmo- kobieta odwróciła się w moją stronę.

- Co powiedziałaś?!- wydarła się.

- Że mamy piękną pogodę za oknem- powiedziałam słodko. Wiedźma zmierzyła mnie wściekłym wzrokiem po czym pomaszerowała w stronę biurka. Przez cały czas czułam jak ktoś mnie obserwuje więc zaczęłam się rozglądać po sali. Po chwili widziałam czarne oczy Dylana spoczywające na mnie. Gdy tylko złapał mój wzrok uśmiechną się złośliwie. Widać, że śmieszyła go ta cała sytuacja. Ja na jego zaczepkę także się uśmiechnęłam i wystawiłam mu dyskretnie mój piękny środkowy palec. Chłopak po moim "pozdrowieniu" uśmiechną się szerzej i wrócił do pisania. Nie powiem zdziwiłam się jego zachowaniem no bo każdy normalny wkurzył by się a on widać miał z tego radochę. Z dnia na dzień ten chłopak zadziwiał mnie jeszcze bardziej. Intrygował mnie tą swoją pewnością siebie, tajemniczością i zaciętym językiem. Muszę przyznać, że Dylan Pietrow bardzo mnie zaciekawił.

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że moja ciekawość skończy się dla mnie bardzo źle.

Wnuczka ProkuratoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz