Rozdział 14

379 19 5
                                    

Ból i rozczarowanie. To właśnie czułam od mojej ostatniej rozmowy z Dylanem. W jednej chwili moje spokojne i poukładane życie runęło niczym domino. Ludzie, których kochałam nad życie mieli przede mną wiele sekretów. Najbardziej jednak bolał mnie fakt, iż człowiek, którego pokochałam całym sercem okazał się nędzną gnidą. Zakłamanym kretynem. Chciałam z całych sił znienawidzić go, lecz jak można od tak odciąć się od faceta, który był miłością mojego życia? To było wręcz niewykonalne. Ból w sercu był okropny. Rozdzierający od wewnątrz, tępy ból. Dlaczego musiało akurat mnie się to przytrafić?!

 Dochodziła 2 w nocy. Znajdowałam się w pokoju gościnnym w mieszkaniu Dylana. Leżałam na łóżku z opuchniętymi oczami od wielogodzinnego płaczu. Po moich bladych policzkach leciała nieskończona stróżka łez. Szloch zmienił się w niewyobrażalny lament. Jeszcze nigdy nie czułam takiego bólu i poniżenia. W tamtym momencie oddałabym wszystko by wróciło moje beztroskie życie. Bez cierpienia. Objadając się fast foodami z Viktorią, Alexem, Violettą i Lucasem. Śmiania się z nieudanych trików Alexa na desce. Obgadując plastikowe lale w szkole z Violettą i Viktorią. Rozbijając niezbyt urokliwe porcelanowe laleczki mamy Alexa. Tęskniłam za tym wszystkim. 

  Nagle do moich uszu dobiegło ciche pukanie. Niepewny głos Dylana przedarł się przez drzwi. 

- Lily...

- Wynoś się!- wydarłam się na całe gardło. Nie chciałam z nim rozmawiać. Brzydziłam się nim.

- Lily daj sobie wytłumaczyć

- Ogłuchłeś?! Wynocha...-w pewnym momencie mój głos się załamał. Nie miałam już sił. Byłam wycieńczona psychicznie. Mocniej wtuliłam się w granatową poduszkę.

-Lily, proszę- jego błagalny ton coraz efektywniej zmiękczał moje serce. Było mi go żal. Moje milczenie dało mu odwagi do wejścia. Jego czarne tęczówki spoczęły na mojej osobie. Ostrożnie usiadł na krawędzi łóżka analizując moje zachowanie. - Już od jakiegoś czasu chciałem ci to powiedzieć ale bałem się. 

- Okłamałeś mnie. Od samego początku perfidnie kłamałeś-powiedziałam słabym zachrypłym głosem.

- Nie wszystko było kłamstwem. Szczególnie to, że bardzo cię kocham. Na początku nie sądziłem, że aż tak się do ciebie zbliżę, że staniesz się sensem mojego życia. Chciałem jak najszybciej zrobić to co nakazał mi ojciec ale teraz pluję sobie w twarz, że mu pomagałem. Musisz mi uwierzyć Lily, zrobię wszystko żebyś była bezpieczna, ty i twoja rodzina mimo, że teraz mnie nienawidzisz. Nawet jeśli będę musiał zapłacić za to życiem- powiedziawszy to wstał z łóżka i podszedł do drzwi. Zanim je otworzył odwrócił się i patrząc mi prosto w oczy powiedział- Kocham cię Lily.

- Czekaj!- wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam do Dylana. - Nie nienawidzę cię. Jestem tobą zawiedziona i to bardzo ale nie mogę cię znienawidzić. Może to zabrzmi naiwnie i niedorzecznie ale wierzę ci.

- Naprawdę?- spytał wyraźnie zaskoczony. W sumie nie dziwiłam mu się, sama byłam zdziwiona swoim zbyt ufnym zachowaniem.

- Tak- odparłam. Wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka. 

- Obiecuję ci, że tym razem tego nie schrzanię.

- No ja myślę- Dylan pocałował mnie delikatnie w czoło.- Co teraz?

- Nie wiem. Musimy czekać i pomyśleć. Ale na razie chodźmy się położyć.

- Jestem zmęczona- pomaszerowałam powolnym krokiem do łóżka i owinęłam się szczelnie kołdrą.

- Właśnie widzę- zaśmiał się cicho Dylan. Podszedł do mnie i posłał mi szybkiego całusa.

- Śpij dobrze. Będę obok- Dylan obszedł łóżko i położył się blisko mnie.

Wnuczka ProkuratoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz