Następnego dnia po Michaela przyszedł Luke, ponieważ dbał o edukację przyjaciela, nie mógł pozwolić mu opuszczać szkoły ot tak.
Gdyby nie to, że dopisuje mu humor, dawno zostawił by go w łóżku. Nawet dla zachęty obiecał mu pizzę na długiej przerwie. Może nie zamierzał tego robić, ale musiał go jakoś wyciągnąć.
Ashton i Luke byli bardzo podekscytowani wizją spotkania sam na sam, ale też dzięki nim Malum będzie istniał. Czego innego prawdziwej nastolatce do szczęścia potrzeba?
Gdy przyszła pora na obiecane jedzenie, Michael wręcz siłą wyciągnął blondyna ze szkoły. I plany na zjedzeniu posiłku z obiektem jego westchnień, poszły popływać.
Gdy zamówili pizzę, poszli zająć stolik. Luke był tak zamyślony, o tym, że jego ciężko zarobione dwadzieścia złotych od mamy zostały wydane na fioletowowłosego, że nie zauważył gdy ten się zatrzymał i stał jak słup.
"Luke" powiedział Mike, i gdy zyskał jego uwagę, przeniósł wzrok na stolik obok którego chcieli usiąść.
Siedziały tam ich niedoszłe drugie połówki. Ashton i Calum.
Blondyn wiedząc, że i tak czeka go konfrontacja z szatynem, ruszył do ich stolika, a zdezorientowany zielonooki poszedł za nim.
"Cześć, cześć Ashton." Przywitał się. Niestety cała jego pewność odpłynęła wraz z kontaktem wzrokowym z 'jego tatusiem'.
"Cześć Luke, cześć Michael." odpowiedział i nie wiadomo czego gdy powiedział imię Luke, imiennik odpłynął.
"Hej Mike."
"Hej Cally."
To by było na tyle z ich rozmów na tej przerwie. Pożerali siebie wzrokiem i każdy to widział, znaczy oni nie. Zjedli pizze, i tak Ashton jadł z Lukiem i gdy pierwszy z wymienionych zaproponował mu to, to drugi odpowiedział:
"Dziękuję tatusiu" Tylko gdy wymawiał drugie słowo, ktoś się wywrócił i zrobił niezły łomot. Gdy niebieskooki zdał sobie sprawę, że ta osoba wywinęła go z niezręcznej sytuacji, podbiegł do niej i pomógł wstać, jak się okazało Jenny, która upewniając się, że Michael naprawdę jest gejem, upadła z wrażenia.
Nie zauważył tylko patrzącego na niego z zazdrością piwnookiego.
Wrócili do szkoły równo z dzwonkiem i poszli pod salę od angielskiego.
"Witajcie kochani, dziś pracujecie w parach i będzie tak pracować przez miesiąc." powiedziała najmilsza i najfajniejsza nauczycielka w szkole. "Nie, nie, nie z sąsiadem z ławki. odwracamy się i po ukosie." Było słychać jęki niezadowolenia, ale i też westchnienia zakochanych dziewczyn.
Calum pracował z Lukiem. Oboje mieli w planach nie tylko robić projekt, ale też swatać swoich przyjaciół.
Ashton z Michaelem mieli taki sam tok myślenia.
"Temat przewodni to po prostu miłość. Macie wolną rękę. Możecie pisać o miłości do psa, do mamy, do chłopaka, dziewczyny, naprawdę róbcie to po swojemu, ale macie zrobić coś takiego woow. Forma dowolna, może to być przedstawienie, rysunek, wiersz, piosenka, cokolwiek, ale to jest praca długoterminowa więc oczekuje, że się postaracie, jasne?"
Wszyscy kiwnęli głowami i za pozwoleniem pani, zaczęli pracować.
W klasie panował szmer, ale nie w dwóch ostatnich ławkach pod oknem. Jak zwykle nie zamienili więcej niż dwa słowa. Zadziwiające, że tak na siebie działają i żaden tego nie widzi.
"Okej nie wiem jak wy, ale ja nie zamierzam tego zawalić." Powiedział brunet.
"Chyba zwalić." Poprawił go szatyn.
Dwóch niewinnych chłopaków siedzących obok, zarumieniło się wściekle. Może i też tak często robili, ale tylko kiedy byli sami, to co innego.
"Czyżby fetysz tatusia i to poprawianie się odezwało?" poruszył zabawnie swoimi krzaczastymi brwiami.
"Wcale nie. Z resztą nigdy nie będę twoim tatusiem, księżniczko."
Luke i Michael jakby mogli zapadliby się pod ławkę. To było takie.. hhm.. zawstydzające?
"Zamknij się, próbuję rozkręcić rozmowę z Mikim i Lukiem, a ty łajdaku mi to uniemożliwiasz."Ashton mruknął pod nosem 'dupek' i z uroczym uśmiechem spojrzał w stronę czerwonej dwójki. Chciał się zapytać blondyna siedzącego przed nim o to co robią, ale przypomniał sobie, że robi to z zielonookim.
"Co robimy?" odchrząknął niebieskooki, gdyż nie chciał wyjść na zakochanego, czy coś.
"Może zrobimy to w trójkę, co? Wiecie może pani się zgodzi i zrobimy przedstawienie?" powiedział azjatopodobny.
"Czemu w trójkę? Nie liczysz siebie?" uśmiechnął się kpiąco jego odwieczny wróg.
"Ciebie."
Naprawdę, gdyby pani się zgodziła na pomysł Caluma, to cała czwórka miałaby się dość po kilku dniach.
Lekcje dobiegały końca, czyli zbliżało się spotkanie Lashtona, który tylko pod przykrywką Maluma się spotkał.
Oboje chodzili poddenerwowani.
Zegarki wskazały godzinę piętnastą i oboje czekali na siebie pod szkołą, lecz niestety nie zauważyli siebie i po około trzydziestu minutach zrezygnowany Luke udał się w stronę furtki, gdzie stał Ashton z opuszczoną głową.
"Ashton?" Zapytał niepewnie.
"Luke, myślałem że nie przyjdziesz. Czekałem tu od półgodziny."
"Oh, ja tyle samo czekałem tylko pod drzwiami.."
"Może pójdziemy do mnie?" zaproponował starszy o kilka miesięcy chłopak. (zmieniłam na potrzeby)
Blondyn przeglądał płyty i plakaty szatyna, gdy tamten poszedł po coś do picia. Kilku zespołów nie znał, ale trzy czwarte tak. Nie to, że nie wiedział wcześniej czego słucha, ale no nie sądził, że lubi aż tyle zespołów.
Gdy gospodarz domu wszedł do pokoju, niebieskooki tak się przestraszył, że upuścił płyty i jak na jego szczęście jedna płyta się połamała.
"O mój boże! Przepraszam. Ja ci ją odkupię. Przepraszam. "
"Spokojnie to płyta od mamy... Nie ma nad czym płakać. Szczerze? Nienawidziłem tego zespołu i być może mama robiła mi na złość.."
"Ale i tak ją popsułem..."
______________________________________________
YOU ARE READING
OTP; lashton&malum
FanfictionGdzie Lashton shippuje Maluma, a Malum-Lashtona. lub Luke i Ashton są w sobie zakochani, tak samo jak Michael i Calum, lecz są ślepi i tego nie widzą. okładka wykonana przez cudowną @cutexlukey ♥♥