dvadeset i drugo poglavlju

316 61 23
                                    

Następnego dnia, Ashton dopiero zrozumiał, że palnął gapę. Zamówił róże na następny tydzień, a zapomniał, że dziś też idą do szkoły, po prostu stracił rachubę czasu. Modląc się, aby była ta róża, skierował się do tamtejszej kwiaciarni. 

"Dzień dobry. Przepraszam ale nastąpiła pomyłka i na dzisiaj jest potrzebna mi ta pomarańczowa róża, a reszta dzień wcześniej... Przepraszam jeszcze raz za kłopot." powiedział nerwowo 

"Dzień dobry, kochaneczku. Oczywiście, że nie ma problemu. Na szczęście wczoraj byłam w hurtowni w której je sprzedają i mam te spreye." odetchnął, a starsza pani poszła po odpowiednie rzeczy na zaplecze i po chwili wróciła, pokazując mu jak to jest banalne do zrobienia. Po dziesięciu minutach szatyn był już w szkole wyrywając kolejną karteczkę. Gdy napisał list miłosny, poszedł pod salę od fizyki. Wchodząc do klasy zauważył, że spóźnił się na lekcję. 

"Przepraszam za spóźnienie." mruknął pod nosem

"Spóźniłeś się dziesięć minut, ale zdążyłam ci wstawić nieobecność, więc poproś wychowawczynie, żeby Ci to poprawiła. Siadaj na miejsce i notuj temat." Ashton posłusznie udał się na miejsce i z miną: zabij mnie usiadł z Lukiem. Tak, Calum zdążył go poinformować wczoraj, dlatego nie był zdziwiony. Poza tym nienawidził fizyki, dlatego miał tą minę.

Patrzył na zegarek błagalnie, marząc żeby ta lekcja dobiegła końca. Jak na opór, dwie minuty były pięcioma godzinami. Jak mając w zwyczaju, pięć minut przed końcem lekcji pokazywał każdemu na zegarek. To był taki rodzaj szczęścia, którym chcesz się podzielić z innymi. Gdy w końcu zadzwonił upragniony dzwonek, Ashton był na korytarzu jako pierwszy i zaczął tańczyć taniec radości. [a/n; wcale nie opisuję siebie, wcale]

Reszta lekcji minęła na podłym humorze gwiazdeczki, dlatego nawet nie rozmawiał z Lukiem i o mało co ten nie poszedłby do szatni po różę, lecz gdy humorzasty sobie o tym przypomniał zaczął jakiś temat o różach. Luke z uśmiechem na twarzy poleciał do szafki. 

Drogi Luke,

Prawdopodobnie snułeś jakieś domysły co do mojej osoby, ale nie wiem czy zgadłeś, nic na siłę. Jak pewnie zdążyłeś zauważyć ta róża jest pomarańczowa, więc za cztery róże będziesz wiedział po co to wszystko. Nie wiem, czy znalazłeś jeszcze jedną karteczkę, dlatego poszukaj jej, powinna to być data. 

A S . . . . 

Blondyn był już pewny na dziewięćdziesiąt dziewięć procent, że to jest 'jego A'. Był ciekawy co piwnooki zaplanował, dlatego ze zniecierpliwością czekał na następne karteczki i róże. Był zdziwiony faktem, że jego crush jest takim romantykiem. Włożył karteczkę do kieszonki i skierował się do czekającego na niego z uśmiechem Ashtona. Niebieskooki postanowił grać, nie chcąc psuć mu niespodzianki. 

Podczas gdy Hemmings czytał liścik, szatyn patrzył na o z szerokim uśmiechem. Podoba mu się to, podoba mu się pomysł Asha! Jego serce milion razy mocniej zabiło gdy zauważył jego uśmiech. Chciał wejść mu do jamy ustnej i wylizać te jego białe zęby. Okej, może nie aż tak odpłynął, ale na pewno wyliże mu je jak będą się całować.

"Oh, dostałeś róże! Piękna, ktoś się postarał." 

"KTOŚ niesamowicie się postarał. Cóż, myślę że jak tak dalej pójdzie oddam mu serce na własność." powiedział z uśmieszkiem. "Idziemy w końcu do Caluma?" 

"Okej, tylko może zajdziemy do mnie żebym się przebrał? Czuję się brudno po całym dniu w szkole." 

"Nie ma problemu, właśnie też chciałbym się jakkolwiek odświeżyć." skierowali się do domu Asha. Gdy po piętnastu minutach wchodzili do domu, w progu przywitała ich mama Irwin. 

"Cześć mamo."

"Dzień dobry." powiedział grzecznie

"Dzień dobry, ty to jesteś Luke? Ten który daje korepetycje z matematyki mojemu synowi?" Luke był lekko zdezorientowany, ale zauważając błagalne spojrzenie właściciela domu, przytaknął. "W prawdzie nie widziałam jeszcze jego ocen, ale dziękuję ci."

Chłopcy pośpiesznie skierowali się na gorę do pokoju szatyna. 

"Okej teraz jestem w dupie, jak ja mam to poprawić? Boże ona mnie zabije jak się dowie, jestem uziemiony."

"Dam ci te korki, spokojnie." położył dłoń na jego ramieniu "Z resztą z tego co pamiętam serio miałem ci je dawać. Po lekcjach będziemy się u mnie uczyć i poprawisz oceny."

"Dziekuję." powiedział i przytulił się do niego.

Chłopcy szybko wzięli prysznic (osobno) i przebrali się, noc czeka!

OTP;  lashton&malumWhere stories live. Discover now