Četrnaesto poglavlje

416 66 75
                                    


Gdy Malum skończył swoje przytulanki i pieszczotki, był czas aby zacząć przygodę ich życia.  W końcu przechadzanie się po lesie, kompletnie go nie znając i mając przy sobie tylko kartkę (która, jak każda inna była zrobiona z drzewa, ah to  promowanie przez nauczycieli tej ekologii) z zaznaczoną trasą, nie umiejąc odczytywać map, napewno jest przygodą.

Z czerwonymi ustami i policzkami, w ostatniej chwili pobiegli na miejsce zbiórki. Pani patrzyła na nich surowo, a Ashton i Luke ze znakiem zapytania na twarzach.

*wyobraźcie ich osbie z takim znakiem na twarzach, mialam zdjecie, ale zaginęło w akcji.. ;(*

Zapomnieli także o tym, że mieli udawać i stali, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Nawet nie wiedzieli co ich śmieszy, prawdopodobnie Troye i Connor, którzy wygladali jak po ostrym seksie, a może patrząc na nich przypomniała im się ostra seria pocałunków. Niby tak się wstydzili pójść o krok do przodu, a jak tak dalej pójdzie to, któryś z nich będzie chodził z brzuszkiem.

Ashton spojrzał na Luke'a wszechwiedzącym wzrokiem.

"Zakład, że kontakty między nimi w jakiś magiczny sposób się polepszyły?" Powiedział poruszając  znacząco brwiami. Po chwili namysłu zrobił 'o' z palców  i wsadził tam palca wskazującego.

"Głupi ty, Michael nie jest taki. Znaczy przy mnie może tak, ale to co innego." Zachichotał i przygryzł wargę.

"Calum w sumie ma to samo, oboje przy sobie zachowują się jak baby. Chociaż z tego co wiem, to lubi nim się opiekować. Matki dziećmi też, więc na jedno wychodzi." Zaczął swój poemat szatyn.

Pani chrząknęła głośno, ale to nic nie dało.  Próbowała kilka razy, ale każdy z nich kończył się niepowodzeniem. Gdy zabrakło jej cierpliwości,  krzyknęła. Kilka osób wzdrygnęło na nagły, donośny dźwięk. 

"Dziękuję, że wreszcie daliście mi dojść do głosu. Jak już mówiłam, zaczynamy grę terenową..." Nauczycielka dalej tłumaczyła zasady gry, jak i bezpieczeństwa, a w międzyczasie ktoś rozdawał mapy. Każdy je przejrzał i zaczął się umawiać za kim będą iść, żeby się nie zgubić.  " Na koniec powiem tylko, że każda para z namiotu startuje dwie minuty po poprzedniej, dlatego załóżcie na ręce zegarki, żeby wiedzieć o której musicie być na mecie. Macie półtorej godziny na pojawienie się na miejscu, za każdą minutę spóźnienia macie odejmowane punkty. Gdy nie bedzię was dwie godziny od wystartowania, zaczniemy was szukać.  Rozumiecie? "

Wszyscy przytaknęli i skierowali się do punktu startowego, gdzie odebrali swoje numerki wystartowania.  Lashton niestety był drugi, a Malum gdzieś w środku, dlatego nie mogli iść razem.

"Pokonamy was i tak!" Krzyknął Calum, gdy jego przyjaciele mieli startować.  Dla niego ta trasa to pikuś, więc jest pewny, że wygra.

"Chciałbyś... "

I tak zaczął się wyścig szczurów.  Ludzie nie patrzyli na nic, lecieli na oślep, nie patrząc na mapę. Każdy podpowiadał sobie najgorzej jak potrafił. Wmawiali przeciwnikom, że droga jest prosta, albo trzeba gdzieś tam skręcić.

Dwie pary, starały się iść zgodnie z wyznaczoną trasą, ale było wiele czynników, które ich rozpraszały. Przypadkowe muśnięcia dłoń, przyłapanie na wpatrywaniu się w siebie, cóż to tylko namiastka rzeczy, które tam się wydarzyły. Te drobne czynności rozpaliły serca nastolatków, szalenie zakochanych w namiotowym partnerze.

"Calum, dobrze idziemy? Bo ja tak jakby się pogubiłem. Zawsze byłem w tym słaby, ale teraz jakoś nie mogę się skupić." Powiedział Michael patrząc na ich złączone dłonie. Czasem bawił się ich palcami, bo cholera, nadal wstydzi się bruneta.

"Spokojnie kotku, ja się wszystkim zajmę. Chyba wiem, czemu nie możesz się skupić i hej, nie wstydź się mnie i popatrz na mnie." Zielonooki niepewnie podniósł głowę i spojrzał na swojego chłopaka, a tamten dał mu buziaka. "Kocham twoje usta, to była miłość od pierwszego wejrzenia, znaczy muśnięcia."

Czarnowłosy zachichotał i sam ponownie połączył ich wargi.

"Ej Luke, czy ja widziałem to co widziałem?" Powiedział piwnooki zza krzaków. "Oni się pocałowali!"

"Debilu nie krzycz, usłyszą nas." Powiedział i udał się w ucieczkę. Niestety Ashton go dogonił i powalił na ziemię.

"Co ty powiedziałeś?" powiedział ze śmiechem i zaczął go łaskotać.

"Wy jesteście parą?" Calum i Michael stanęli nad nimi z pytającym wzrokiem.

"A wy?"

"Nie." Zaprzeczyła cała czwórka.

"Przecież widzieliśmy jak się całujecie." Zaargumentował Luke.

"Jakiś robaczek wpadł Calumowi do oka." Cóż, to było dobre posunięcie, gdyż faktycznie miał zaczerwienione oko.

"Oh, okej." No i frajerzy uwierzyli.

Zdecydowali, że razem dojdą na metę. Jak potem się okazało, zostało im około sto metrów do niej i byli pierwsi, co oznaczało, że Malum wygrał, a Lashton miał drugie miejsce, ponieważ zajęło im to o  dwadzieścia minut więcej, ale nadal wystarczająco, żeby wyrobić się  w czasie.

Na miejscu czekało na nich rozpalone ognisko. Zjedli po dwie kiełbaski i czekali na resztę. 

Wszyscy zdążyli i nie trzeba było iść nikogo szukać.

Gdy każdy był wypoczęty i najedzony, pani ogłosiła wyniki.

Czwórka przyjaciół odebrała swoje nagrody, którymi były jakieś batoniki i długopisy.  Te długopisy nie były jakieś zwykłe,  one miały ich imiona!! (Pani kupiła każdemu i to nie tak, że była u jakieś wróżki.)

"Mówiłem, że wygramy?"  

"I tak każdy wie, że gdyby nie Michael to byś nie wygrał." Powiedział Ashton z chlebem w buzi.

"Tak właściwie to nie przeze mnie, bo nie mogłem się jakoś skupić, to przez ten brak snu..."

"Brak snu, Luke czy ty to słyszałeś?" sturchnął łokciem sąsiada "Luke?"

"Tak? Co się stało?" zapytał z nieobecnym wzrokiem blondyn.

"Nie ważne, może połóż mi się na kolanach i spróbuj zasnąć? Mało dziś spałeś..." Przejął się szatyn.

Calum  i Michael patrzyli na to wszystko czujnym, wzrokiem, nie chcąc przegapić żadnego szczegółu.  Może gdyby ich jakoś przycisnęli to coś posunęło się o krok do przodu..

"Ale wy do siebie pasujecie." Powiedział brunet.

"A wy to niby nie? Proszę was bylibyście najsłodszą parą jaką świat by widział." Wymamrotał leżący na kolanach Ashtona, Luke, a chwilę później zasnął.

"Boże on jest taki uroczy." rozmarzyła się poduszka. 

"Możecie nie robić tych dzikich zalotów i w końcu zaprosić na randkę? To nie jest takie trudne." 

"Jakoś ty Michaela nie zapraszasz." Wspomniany chłopak mimo tego, że już na takową został zaproszony zarumienił się.

"Możesz przestać? Ja nie tak nie robię w obecności twojego kochasia." odpowiedział i wstał z ławki. 

"Calum, nie obrażaj się! Wiesz, że cie kocham i nie chciałem ci tego zrobić." Ashton również wstał i pobiegł za swoim przyjacielem. Większość osób źle to zrozumiała i odebrała tą wypowiedź jako potwierdzenie związku tej dwójki. w jakże wielkim byli błędzie.


--------

Kocham sosów

Kocham 1d

Kocham was

Kocham wszystkie shippy, które shippuje



OTP;  lashton&malumWhere stories live. Discover now