Dvadeset i četvrtog poglavlja

349 58 10
                                    

Podczas gdy Lashton przeczekiwał horror w pokoju Caluma, Malum jak i Larry wcale go nie oglądali... Właściwie byli gotowi nawet zjeść sobie twarze i uprawiać jakąś orgię, którą Lashton by nagrywał. 

"Wow, przez ciebie jest mi sucho w gardle." powiedział Harry zaraz po oderwaniu się od ust Lou. 

"Lodówka. Alkohol. Czteropak. Weź." powiedział Calum między pocałunkami. 

"Mhm" mruknął kręcono włosy i biorąc pod rękę Louisa, poszedł pod wskazane miejsce, chcąc dać im trochę prywatności. Tsa... jakby przeszkadzała im ich obecność. 

Gdy Larry wyszedł, Michael oderwał się od Caluma i zdyszany powiedział: "Gdzie Lukie?"

"Lukie?" zadrwił jego chłopak

"Nie patrz tak, słodko brzmi.." bronił się kolorowo włosy

"Ashtonka też nie ma." rozejrzał się po salonie "Zobaczymy w moim pokoju?

"Okej." Michael zszedł z jego kolan i trzymając się za rękę wyruszyli w poszukiwania.  Długo nie szukali, bo jak się im wydawało, byli u gospodarza w pokoju.

Weszli cicho słysząc ciche śmiechy, a gdy żaden z nich nie zauważył nowo przybyłych, tamci podsłuchiwali i oglądali ich zachowania w stosunku do siebie.  No i właściwie nic nowego nie zauważyli, nadal beznadziejnie ślepi. 

"Nie przeszkadzamy?" powiedział cicho najmłodszy.

"Oh, nie, my... właśnie mieliśmy zejść do was, tak." Powiedział niewyraźnie jego przyjaciel. Wstał szybko z łóżka i wyszedł  z pokoju, a Ashton... cóż wzruszył ramionami i także wyszedł. 

Kiedy oni się ogarną, obaj pomyśleli i wrócili do salonu. 

"Co robimy?" zapytał po pewnym czasie Louis. 

"Obiecałem Lukowi, że pogramy w butelkę i 'ja nigdy'." 

"Wolę butelkę, jak na razie." powiedział niziutki. 

"Zatem... JA KRĘCĘ!" wykrzyknął uradowany brązowooki i pobiegł niczym F11 po butelkę. Przyniósł ją i czekał aż reszta zrobi kółko. Gdy tak się stało, zatarł dłońmi i patrząc na Michaela wyzywająco, zakręcił butelką. Niestety ona go nie posłuchała i zatrzymała się na Harrym.

"Pytanie czy wyzwanie?" powiedział rutynowo kaptur.  "NIE! gramy tylko na wyzwania!" Muke jęknął żałośnie, ale nie sprzeciwił się.

\\\polecam klejnuty\\

Gospodarz zastanawiał się przez chwilę, po czym wybuchnął jak wulkan. "posmyraj Louisa po brzuszku." 

"Co to za łupie wyzwanie?" zapytał drwiąco Ashton.

"idź obieraj ziemniaki." odburknął i czekał, aż jego wyzwanie zostanie wykonane. "po gołym brzuszku." powiedział, gdy Harry przymierzał się do brzucha szatyna w bluzie. Chłopcy to wykonali, po czym Harry zakręcił.

Butelka szybko wybrała Lukea.

"Przynieś mi piwo." każdy spojrzał na niego z poirytowaniem, ale on tylko wzruszył ramionami, blondyn grzecznie wykonał zadanie. Dziś był bardzo uległy, co być może Ashtonowi się podobało. 

"Blondi, kręcisz." zawołał Harry, po czym butelka niesamowicie długo się kręciła, aż wypadło na Irwina.

"oh... powiedz mi, czy to ty wysyłasz te kwiaty." zapytał niepewnie

"Ej, to ni jest wyzwanie." zaprotestował mulat.

"Właściwie to jest, bo powiedział 'powiedz mi', kochanie." odpowiedział jego chłopak, a tamten burknął obrażony i odwrócił się do niego plecami.

"Więc.. Tak, myślę że to ja." odpowiedział z uśmiechem.

"A co planujesz?" zapytał ciekawy dalszych informacji.

"Myślę, że twoja kolej minęła." powiedział z uśmiechem i wysłał mu buziaka, przez co niebieskooki się zarumienił. 

"Koniec, zakochańcy. Ashti, kręcisz." powiedział rozczulony przedszkolny przyjaciel.

"Tak, tak." odparł i zakręcił buteką. Wypadało na Michaela. 

"Zrób coś z tym pijaczkiem małym, bo zaraz zabije nas wzrokiem." Clifford przytaknął i przytulił swojego przyszłego męża od tyłu i wyszeptał mu pare słów do ucha. Hood jak zaczarowany i posłał każdemu uśmiech.

"Nie jestem już żły, ale wasza dwójka ma iść na randkę." wskazał na Lashtona

"Nie twoja kolej, obrażalski." zaśmiał się Tomlinson

"Żebyś się nie zdziwił."

Michael się zaśmiał, a Calum wyrwał mu butelkę, chuchnął na nią i mu ją oddał. Takim sposobem ciuciek butelki wskazał na bruneta.

"Pocałuj mnie, frajerze." powiedział Michael.

Gdy zadanie zostało wykonane, Hood znów chuchnął i zakręcił. Ashton.

"Zaproś Lukea na randkę." Loczek zaśmiał się po czym przytaknął.

Reszta gry toczyła się bardziej kompromitująco dla całej szóstki, dlatego nie bede tego opisywać, bo nie chcę ich ośmieszyć. Gdy w końcu znudziła im się ta gra, a większość była już naprawdę upita, urządzili dyskotekę. Leciały te najbardziej sprośne piosenki, a każdy ocierał o swoją połówkę. To nie tak, że każdy dostał erekcji, to nie tak. 

Może w połowie playlisty Larry gdzieś zniknął, ale po co to komu wiedzieć, ważne, że się dobrze bawili. 

"Jestem głodny." powiedział trochę zbyt głośno Luke, bo kolumna to usłyszała.

"Nakarm go Ashton." poruszył zabawnie brwiami. 

"Chcesz żebym cie nakarmił?" zapytał, niezbyt wiedząc co mu proponuje.

"Tak."  w sumie, ten też nie wiedział na co się zgodził.

"Okej, chodźmy." skierowali się na górę i wylądowali w sypialni rodziców Caluma.

"Chłopczyku, wiesz co robić?" wybełkotał.

"Tak, tatusiu." Luke klęknął i zaczął rozpinać rozporek swojego ojca. [smieszne]

"Oh, wiedziałeś o tym?" 

Przytaknął.

"Nie lubię karać." Westchnął od niechcenia. "Do roboty, kochanie."



OTP;  lashton&malumWhere stories live. Discover now