Trideset poglavlja

279 45 41
                                    

Jak się okazało garnitur był potrzebny Lukowi, ponieważ później poszli do teatru. Nie wiedzieli co oglądali, bo wybrali spektakl, który wydawał się ciekawy. Nie pomylili się, był genialny. Aktorzy byli świetni i było widać, że naprawdę lubią to co robią. Po spektaklu udali sie na najwyższe piętro budynku, gdzie był szklany korytarz, z którego wydać było całe miasto. Było magicznie. Uśmiechy nie schodziły z ich twarzy, a ich usta nie zamykały. Rozmawiali o wszystkim, prawdopodobnie wykorzystując każdy możliwy temat. Dawali sobie ciągle buziaki i to było naprawdę cudowne doznanie. Zdecydowanie woleli takie niewinne całuski niż przepełnione śliną zjedzenie sobie twarzy. Po kilku godzinach, przy zachodzie słońca Ashton oprowadzał Lukea do domu i mimo, ze nie chcieli się rozstać,  mieli strasznie duży uśmiech na twarzy.

Michael i Calum też byli zadowoleni z ich randki. Po romantycznym posiłku w restauracji, brunet zabrał swojego chłopaka do miejsca o którym Cashton rozmawiał. Ogród z milionem kwiatów, z widokiem na okolicę.  Oboje byli pod wrażeniem tego miejsca, tym jak ktoś kocha i dba o to miejsce. Huśtawka na środku tarasu, otoczona pięknymi roślinami,  była świadkiem ich miłości oraz obietnic. Wypowiedzieli kilkanaście razy "kocham cię", ale nie uważali,  że to za szybko. Dojrzeli do wypowiedzenia tych słów i nie żałowali ich. To było spontaniczne i czuli jakby taka miała być kolej rzeczy. Gdy było już ciemno, a właścicielka oznajmiła im, że chciałaby już zamknąć,  poszli do domów.  Gdy mieli już pójść w swoje strony, Michael zaproponował Calumowi aby został u niego na noc. Brązowooki praktycznie nie miał nic do gadania i takim oto sposobem siedzieli z Karen w salonie, opowiadając jak minęła im randka. Kobieta była bardzo podekscytowana. Zmęczeni poszli spać, oczywiście spali razem.

Następnego dnia nie ruszyli się z domu, nie obchodziło ich nawet to jaki,jest dzień tygodnia, byli zapatrzeni w sobie, a Calum zdecydowanie planował już następną randkę.  Karen kilka razy zaglądała z uśmiechem do nich i pytała czy coś im potrzeba. Chłopakom to nie przeszkadzało, bo liczyło się to, że ich zaakceptowała.

Luke zaraz po przebudzeniu spojrzał na telefon, chcąc zobaczyć która godzina, ale bardziej przykuło jego uwagę to, że Ashton wysłał mu wiadomość.

Ashton:  Dzień dobry, blondi. :* Mam nadzieję,  że dobrze spałeś. :) Chciałbyś może dziś mnie odwiedzić?

Luke: Cześć Ash! :* Tak, dobrze spałem. Jak z tobą? Oczywiście, że bym chciał. O której mogę być? :)

Ashton: Ja też. :) O 13, okej?

Luke: Okey, będę czekał! :*

Ashton: Do zobaczenia! :*

Z wielkim uśmiechem zszedł do kuchni, gdzie była jego mama. Odwróciła się do niego i gestem pokazała na śniadanie leżące na stole.

"Jak spałaś, mamo?" zapytał z entuzjazmem

"Bardzo dobrze, wiedząc że jesteś szczęśliwy." odpowiedziała i przytuliła go od tyłu. "Ashton to dobry chłopak i naprawdę do siebie pasujecie."

"Dziękuję mamo, że mnie akceptujesz, że akceptujesz moją orientację i mojego, teraz już chłopaka. To wiele dla mnie znaczy." powiedział i z całej siły ją przytulił. Naprawdę cieszył się z posiadania takiej super kobiety w swoim życiu.

"Co zamierzasz dzisiaj robić? " zapytała, siadając przy stole

"Ashton zaprosił mnie do siebie, mogę prawda?"

"Akurat dobrze się składa, bo zaprosiłam do siebie jego mamę." zaśmiała się

"Co za przypadek." również się zaśmiał
"Dobrze idę się umyć i przygotować, bo zajrzę jeszcze do Michaela."

"Okej, leć już.  Do zobaczenia później, bo muszę jeszcze jechać do sklepu. Miłej zabawy synku." Blondyn pożegnał się z mamą całusem w policzek i pobiegł do pokoju się przygotować.

Gdy był gotowy, czyli około godziny później zamknął drzwi i poszedł do Michaela. Podczas tego myślało tym co się wydarzyło wczoraj. Cholera, ma chłopaka. Ma wymarzonego chłopaka, Ashtona. Niewiele osób chodzi ze swoim crushem, jest prawdziwym szczęściarzem.

Stojąc pod drzwiami, zadzwonił dzwonkiem i niecierpliwie czekał, aż ktoś mu otworzy. Po niezmiernie dłużących się kilkudziesięciu sekundach Karen mu otworzyła.

"Cześć kochaniutki, co cię do nas sprowadza?" zapytała

"Przyszedłem, bo się stęskniłem za tym niby Cliffordem." oboje się zaśmiali na jego nieudolny żart

"Obawiam się, że go prędko nie zobaczysz. Taki przystojny brunet skutecznie odwraca jego uwagę od reszty świata." 

"Calum tu jest? Może małe ploteczki? Ploteczka za ploteczkę?" poruszył idiotycznie brwiami, a Karen przytaknęła 

"Idź do salonu, a ja pójdę po jakieś łakocie." Luke usiadł na kanapie i czekał, aż kobieta powie mu co i jak

Rozmawiali i rozmawiali, nikt nie patrzył na czas. Karen opowiedziała z podekscytowaniem jak to było, a w zamian Luke powiedział jak mu minęła randka. Poruszali dużo innych tematów, mniej lub bardziej ważnych. Niebieskooki naprawdę kochał tą kobietę jak własną mamę, no dobra może odrobinę mniej.

"O mój boże! Za jakieś 5 minut powinienem być u Asha, nie zdążę... Będzie zły, że jesteśmy ze sobą tak krótko, a już go wystawiam." zaczął panikować i machać rękami

"Spokojnie podwiozę cię." uśmiechnęła się  pocieszająco i poszła po kluczyki

Takim oto sposobem Luke równo z wybiciem 13 stanął u progu drzwi swojego chłopaka. Zadzwonił i czekał, aż mu otworzy. Gdy to zrobił rzucił mu się na ramiona. 

Cała czwórka właśnie spędzała razem swój czas i nie liczyło się nic innego niż ta druga osoba obok. Byli szczęśliwi i wiedzieli, że nic nie stanie na przeszkodzie w ich miłości.  Odczuwali zadowolenie posiadając chłopaków, przyjaciół i spełniające się OTP. Mimo snucia wtedy nierealnych planów, teraz one się spełniają. Za kilka lat wybudują wspólnie bliźniaka, a ich dzieci będą przyjaciółmi (a może czymś więcej) tak jak oni. Będą mieli mnóstwo miłości w tych ich czterech ścianach i niemożliwe jest to, że się rozstaną. Są tylko oni Lashton i Malum. Ludzie nie wierzą w taką książkową miłość, ale każdy chciałby taką przeżyć. Problem leży w tym, że trzeba uwierzyć i mieć tą wiarę, bo nikt nie zabroni nam chodzić w chmurach czekając na tego jedynego. Nie warto być z kimś kogo się nie kocha, kochając kogoś innego. Tylko osoba na stałe zamieszkująca nasze serce potrafi zmienić człowieka, potrafi zmienić nasz dzień na lepszy, pomaga nam w osiąganiu celi, a szczególnie daje nam poczucie bycia szczęśliwym. Luke i Ashton, Michael i Calum są szczęśliwi, borykają się z problemami, ale dają radę. Razem, we dwoje.

KONIEC 



  -------  

DZIĘKUJĘ KAŻDEJ POJEDYNCZEJ OSÓBCE, KTORA TO CZYTAŁA! To dla mnie bardzo dużo znaczy i mimo wielu błędów stylistycznych i ortograficznych, niedociągnięć i błędów w fabule jestem zadowolona z tego ff. Na razie nie planuje następnego, być może napisze jakieś one shoty, dlatego bądźcie czujni!!!

JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!

OTP;  lashton&malumWhere stories live. Discover now