Trinaesti poglavlje

460 67 33
                                    

"Kocham cię od dawna."

Gdy Calum to powiedział, Michael miał ochotę płakać ze szczęścia, piszczeć, skakać i oznajmić światu jaki jest szczęśliwy.

Po paru minutach spojrzał, jednak podejrzanie na niego.

"Nie kłamiesz?"

"Po tylu miesiącach zbierania się w sobie, żeby ci to wyznać, ty pytasz mnie o coś tak głupiego? Oczywiście, że nie kłamię." Uśmiechnął się przyjaźnie, otworzył ramiona [wiecie, tak żeby ktoś się przytulił]  i z niepewnym wzrokiem zaprosił Clifforda do przytulasa.

"Ale.. czy.. ty i ja.. para?" powiedział zaraz po tym, gdy ochoczo przyjął to nieme zaproszenie.

"Nie pozwoliłbym, żeby tak ważna osoba, która zasługuje na wszystko nie miała żadnej randki i zero romantyzmu, gdy się o to chce spytać. Nieoficjalnie jesteśmy, ale wiesz..." i może zielonooki miał łzy w oczach i miał ochotę wykrzyczeć jaki jest szczęśliwy.

Sprawa: 

Zeswatać Maluma na wycieczce, zakończona powodzeniem.

Niestety, kapitanowie shipu o tym nie wiedzieli.

"Calum, powiemy im?" zapytał po kilkunastu minutach, nadal będąc wtulonym w bruneta.

"Jeżeli chcesz."

"Chodźmy. "

Wyszli z namiotu, starając się nie szeleść, bo pani {po wcześniejszej, dziwnej akcji (chyba coś brała)} pomyślałaby, że naprawdę robią jakąś orgię. 

Na palcach przeszli do namiotu obok i gdy mieli rozpinać zamek usłyszeli szepty, a będąc ciekawskimi osobami, podsłuchali ich. 

"Widzisz, nasz plan powoli dąży do celu. Jeszcze kilka takich 'wypadów', a Malum będzie małżeństwem."

"Przynajmniej oni." mruknął pod nosem (chyba) Luke.

"A więc to tak? Michael, chodź idziemy coś omówić." Niestety brązowooki powiedział odrobinę za głośno.

"Słyszałeś te szmery, Ashton?" powiedział przerażony blondyn.

"Uciekamy!" i sprintem pobiegli do swojego namiotu, zanim szatyn by ich przyłapał.

"Co chcesz omówić?" 

"Oni to uknuli, żeby nas zeswatać, to my pomożemy im. Nie mówimy im, że jesteśmy razem, wręcz przeciwnie, będziemy siebie unikać, tak jakby. Oni się przez to zbliżą i będziemy żyć długo i szczęśliwie." 

"Unikać?" powiedział z grymasem smutku, czarnowłosy.

"Jeżeli to ma im pomóc... Wiesz, że jesteś najważniejszy, ale taka sekretna miłość... Zawsze chciałem ją przeżyć, bo wiesz będziemy za sobą tęsknili i  bardziej kochali. To będzie coś!"

"Jeśli chcesz. Ja idę spać, dobranoc." uśmiechnął się niezbyt radośnie i wpełzał pod śpiwór.

"Dobranoc Mikey, karaluchy pod poduchy." zaśmiał się cicho na wspomnienie, kiedy to mama mówiła mu na dobranoc, a on się tego bał. Uwielbiał kiedy mama go usypiała, a teraz stała się bardziej chłodna dla niego, przez co poczuł się niechciany. 

Po krótkim przemyśleniu za i przeciw, za miało więcej argumentów, dlatego podszedł i pocałował czoło śpiącego kotka. Być może się powtarza, ale uwielbia się nim zajmować.

Brązowooki już nie zasnął i jego organizm na śniadaniu był wyczerpany, ale by,l przyzwyczajony do tego, dlatego jakoś dał radę. Nie wińcie go, za bardzo się cieszył, że zdobył się na odwagę, aby wyznać miłość Michaelowi. 

Podczas jedzenia jednej kanapki wypił cztery kubki kawy, która nawiasem mówiąc była tylko dla nauczycieli.

Zielonooki był zaniepokojony stanem swojego, tak jakby chłopaka. Fajnie to brzmi, chłopaka, swojego chłopaka,

"Ej koleś, wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej, nie gadasz z Mikey'em, a on sam jest jakiś przygaszony, zestresowany? Pokłóciliście się?" Zapytał Ashton, który był zmartwiony takim stanem rzeczy.  

Brunet był na tyle przytomny, aby nadal wkręcać, że nie są ze sobą.

"Tak i nie zamierzam się z nim godzić." powiedział pod nosem i cholernie trudno było mu to mówić w obecności czarnowłosego. Jedyne czego teraz pragnął to dzień wolny od jakichkolwiek zajęć i przytulanie (maże jakieś całusy) z jego chłopakiem. 

"Ej na pewno nie jest tak źle! Pogodzicie się i będzie dobrze." poklepał go po plecach rzucając Luke'owi nerwowe spojrzenie. Po chwili dodał szeptem. "w końcu go kochasz, tak?" 

"Tsa." Ała, nie chciał tak kłamać, kiedy on siedział obok ze smutnym wyrazem twarzy.

"Luke, możemy pogadać?" Irwin wstał z miejsca i nachylił się nad nim, kładąc mu rękę na plecach.

"Jasne." wstał od stołu i informując panią, że idą do namiotu, chcieli już iść.

"Poczekajcie chłopcy, ogłoszę parę informacji i możecie iść. " powiedziała i wstała z ławki. "Dziś będzie gra terenowa, idziemy nad jezioro na pobliskie jezioro i tam wszystko wyjaśnimy. Bądźcie gotowi w tym miejscu o 10. Weźcie jakieś plecaki, gdzie będziecie mieć jakąś wodę, kompas i inne potrzebne rzeczy." 

Gdy to ogłosiła każdy pokiwał głową wracając do jedzenia, a Lashton poszedł do swojego 'mieszkania'.

"Chodź, nie jestem głodny, a te dwie godziny musimy jakoś wykorzystać." powiedział starszy.

"Ale ty jesteś blady. "

"Po prostu z tej radości nie mogłem spać, nic takiego."

"Przepraszam, w końcu to tak jakby moja wina."

"Przestań głupatasie."

Chłopaki poszli do swojego namiotu i zamierzali dobrze wykorzystać te dwie godziny na przytulaniu się i może całowaniu.

"Naprawdę się o ciebie martwię."

"Jak mnie przytulisz, to wyzdrowieje, obiecuje!" krzyknął z uśmiechem i może mu się już polepszyło, ale jeżeli przez to może tak trochę wykorzystać Clifforda, to może trochę poudawać umierającego z bólu.

Przytulali się naprawdę długo, bo ponad przez godzinę, rozmawiając przy tym o mało istotnych rzeczach. 

"Czy to będzie złe, że cię teraz pocałuje?" 

Michael się zarumienił, bo hej! on nigdy się nie całował, a miał 17 lat.

"Znaczy, bo ja tak jakby nigdy się nie całowałem i nie umiem tego robić?" powiedział na jednym wydechu i schował swoją twarz w zagłębieniu szyi Caluma.

"Może cie to pocieszy, bo ja jedyne co całowałem to mamę w policzek i swoją rękę, ucząc się całować?" zaśmiał się i pocałował jego czoło. Uwielbiał go tam całować, bo to pokazywał jak się o niego troszczy.

"Możesz mnie pocałować."

I Calum to robił, przekazując mu przy tym całą miłość jaką darzył go przez ten czas. Michael nieśmiało oddał ten pocałunek, który przerodził się w bardziej namiętny, z dodaniem języka. Na obecną chwilę to im wystarczyło i byli spełnieni w 98%, bo te 2% to Lashton. 

Ten pocałunek okazał się niemą obietnicą opieki nad sobą, oraz pieczęcią, która przypieczętowała ich przynależność do siebie. 


__________

Nia-zginiesz w piekle, bo malum is kurwa real.



OTP;  lashton&malumWhere stories live. Discover now