dvadeset i treće poglavlje

348 60 43
                                    

"Luke, pośpiesz się! Musimy już iść!" krzyknął z pokoju Ashton, podczas gdy wspomniany siedział od półgodziny w łazience i układał włosy. Szykował się tak jakby miał iść co najmniej na randkę.

"Poczekaj jeszcze chwilkę, nie mogę ich ułożyć. Mają jakiś pieprzony bunt. Z resztą sam mówiłeś, że oficjalnie zaczyna się o dziewiętnastej, a jest za dziesięć osiemnasta, a droga od ciebie do Caluma to jakieś dziesięć minut." odkrzynął

"Niech cię piorun strzeli. Idę ci pomóc, bo u niego dziewiętnasta znaczy osiemnasta." wyszedł z pokoju, chcąc skierować się do łazienki lecz jego mama go powstrzymała.

"Idziecie gdzieś? Randka?" zapytała z uśmiechem. 

"Wydaje mi się, że dobrze słyszałaś i wiesz, że idziemy do Caluma." powiedział podejrzliwie

"No tak... Po prostu chciałam ci powiedzieć, żebyś w końcu go zaprosił. Czytaj między wierszami, synku..." Właśnie dlatego jest gejem.

"Okej, nieważne, Luke potrzebuje pomocy, więc przepraszam, ale wyższe siły wzywają." kobieta w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła i zeszła mu z drogi.

Blondyn w miedzy czasie podsłuchiwał o czym tak zawzięcie dyskutują i szczerze był zadowolony. Ta impreza to będzie coś i Luke się o to postara.

"Pomóc ci?" Ashton oparł się o framugę drzwi.

"Cholera, tak, tatusiu."  powiedział, nie zwracając uwagi na słowa. Ashton zachłysnął się.

"W czym ci pomóc?" powiedział ze zniżonym głosem oraz lekką wypukłością w spodniach.

"Ja.. Ty... Włosy... Tak, pomóż mi ułożyć włosy." powiedział czerwony na twarzy i odkręcając kran, przemył swoją twarz zimną wodą. Miał nadzieję, że przez to straci tego buraczka.

"Taaaak, włosy. Tak." powiedział zamyślony, powoli budząc się z transu. Gdy wybudził się całkowicie, podszedł do niebieskookiego i spojrzał w lustro, po chwili robiąc artystyczny nieład. "Lubię cię we wszystkich wersjach, ale ta zdecydowanie jest nieziemska."

Gdy w końcu byli gotowi, było pięć po osiemnastej, więc postanowili już wyjść. Szli bardzo blisko siebie, jednakże nie odzywając się ani słowem. Luke był nerwowy po tamtym incydencie, dlatego jego plany i pewność siebie poszły leżakować. Po piętnastu minutach spokojnego marszu byli na miejscu.  Nie kłopotali się i weszli, nie dzwoniąc.

"Jesteśmy!" krzyknął szatyn i udali się do salonu. Wszyscy już byli i każdy siedział przytulony do siebie. "Żartujecie sobie? Nie że coś, ale my" skazał palcem na siebie i jego towarzysza "nie jesteśmy parą i będzie to lekko krępujące."

"To zostańcie parą i takowe nie będzie." prychnął pod nosem właściciel domu. Ashton nie zwracając na jego słowa podszedł do Harrego przywitać się i zapoznać z jego chłopakiem. Luke w tym czasie stał w miejscu nie czując się komfortowo.  Piwnooki widząc to zawołał go.

"To jest Luke-mój, um przyjaciel. To jest Harry, przyjaciel z dzieciństwa, a to jego chłopak-Louis." przedstawił ich kolejno.

"Cześć Luke!" przywitali go, a on odpowiedział im tym samym, po czym usiał na kanapie obok Michaela, na którego nadal był zły. Nie wińcie go, Michael nie rozmawiał z nim od końca wycieczki, czyli aż prawie 3 dni!

"Co tam?" oderwał się od ust Caluma i spojrzał na niego z uśmiechem. Blondyn spojrzał na niego z miną zabójcy i nić nie odpowiedział, odwracając głowę. "Ej, co jest?" 

Ashton widząc nieciekawą minę swojego przyszłego chłopaka usiadł obok, wyciągając go z opresji. "Zaczynam maraton?"

Wszyscy jednogłośnie potwierdzili to i Cal wstał, idąc po pilota i włączając nagrany wcześniej horror. Zasłonił wszystkie okna, robiąc straszny nastrój i wrócił na kanapę. W połowie filmu prawie wszyscy byli wystraszeni, jedynie Cashton siedział niewzruszony, jedynie czasami lekko wzdrygając. Louis jak i zarówno Michael, wkulili się w ramiona swoich chłopaków, tylko Luke siedział wystraszony. Ashton, zmieniając nieco plan, sam go przytulił przez co chłopak odetchnął z ulgą.  Resztę filmu Ashton przyglądał się przerażonemu wręcz, Lukowi. 

Gdy skończył się film i Calum wybierał następny film, Ashton szepnął na ucho niebieskookiemu: "Co ty na to, żeby ominąć ten prawdopodobnie gorszy horror i wyjść na chwilkę na taras?" 

"Tak, błagam. Nie przeżyję następnego."

"Więc chodźmy. " wstał i podął mu swoją rękę, którą z chęcią przyjął.

"A wy gdzie?" zapytał Louis

"Przewietrzyć się." odpowiedział nonszalancko.

"Ja bym się bał teraz wyjść na dwór." powiedział, a Harry pocałował go w czoło i odparł: "Ochroniłbym cię." 

"Boże, przestańcie! Nie wiecie jak my się czujemy, przestańcie." piwnooki powiedział i wciąż trzymając Lukea za rękę, wyszedł z nim na taras.

Gdy byli na zewnątrz, spojrzeli na pierwsze gwiazdy, które już pojawiły się na niebie. Były przepiękne.

"Wiesz.. Tak się zastanawiam... Dlaczego Ciebie i Caluma ten film nie straszył? W sensie, to nie jest normalne, być takim opanowanym na horrorze."

"Tajemnica bractwa." uśmiechął się czule "Chcesz obejrzeć następny?"

"Nah, będę jeszcze bardziej się bał i bardziej się skompromituję."

"Dlaczego skompromitujesz?" powiedział ze zdziwieniem

"Bo.. ja.. no.. ja się do ciebie przytulałem i bałem jak mała dziewczynka." 

"I sądzisz, że to mnie rozśmieszyło lub coś w tym stylu?" niepewnie przytaknął "Jesteśmy przyjaciółmi i jak najbardziej mi to nie przeszkadza." zapewnił go i delikatnie dotknął jego ramienia. "Robi się zimno, wracajmy."

Gdy weszli do środka okazało się, że minęło tylko dwadzieścia minut, ale to wystarczająco, żeby nie zrozumieć wątku filmu i nie odnaleźć się w sytuacji. Nie chcąc przerywać im pytaniami typu: 'o co chodzi', 'co się dzieje', 'kto to' itd, skierowali się do pokoju właściciela domu. 

"Możemy potem pograć w butelkę, albo tą grę 'ja nigdy'?" zapytał Luke 

"Nie chcesz już oglądać?" 

"Nie, to się robi nudne."

"W porządku, zatem gramy potem w butelkę, a jeszcze później w 'ja nigdy'." powiedział Ash





OTP;  lashton&malumWhere stories live. Discover now