11.

1.6K 130 1
                                    

Kiedy w namiocie byli już wszyscy Pan Weasley wytłumaczył nam co konkretnie oznacza Mroczny Znak i kim są Śmierciożercy. Mianowicie są to ludzie, którzy byli kiedyś poddanymi Sami-wiecie-kogo. Harry twierdzi, że wśród tych, którzy zaatakowali obozowisko byli rodzice Malfoy'a. Jestem w stanie w to uwierzyć.

Po tym całym incydencie położyliśmy się spać. Wstaliśmy wczesnym rankiem, coś około 7 rano. Zebraliśmy się powoli i udaliśmy po świestoklika. Nie wiem jakim cudem, ale Billy wytrzasnął skądś kule, żebym sama mogła iść. Byłam mu wdzięczna, gdyż nie wyobrażałam sobie, żeby ktoś miał mnie ponownie nieść. Przenieśliśmy się pod sam dom Weasley'ów. Pani Molly podbiegła do nas odrazu. Uściskała na samym początku bliźniaków, gdyż przed samym naszym wylotem na nich nakrzyczała i było jej głupio, że ostatnimi słowami jakie mogli od niej usłyszeć to narzekanie. Potem podeszła do mnie i się lekko załamała. Przez kolejne dni chodziłam o kulach i głównie czytałam książki. Reszta grała w quidditcha, a czasami siedzieli ze mną. Ogólnie czułam się już znacznie lepiej. Od czasu mojego skręcenia, Fred pilnował dokładnie co jadłam. Wkurzało mnie to już.

-Fred o co ci chodzi z tą kontrolą jedzenia? -Zapytałam pewnego dnia już naprawdę zdenerwowana.

-O nic. -Powiedział i nałożył mi kolejnego tosta na talerz. Spojrzałam na niego wściekła. Popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Na moim talerzu znajdowało się już 7 tostów.

-Dobijasz mnie -Mruknęłam i spojrzałam mu prosto w oczy.

-Jedz słońce. -Zaśmiał się.

-Nie jestem głodna -Powiedziałam i odsunęłam talerz dając znak, że już skończyłam posiłek. Wstałam od stołu dziękując Pani Weasley za śniadanie i wyszłam do ogrodu. Chwile po mnie na zewnątrz wyszli bliźniacy i usiedli po obu moich stronach na ławce.

-Nie głódź się Meg, w anoreksję wpadniesz. -Zaczął George.

-Nie głodzę. Jem tyle ile potrzebuję. -Powiedziałam poważnie i wstałam.

Nie chciałam z nim rozmawiać o mojej rzekomej diecie. Poczułam jednak jak czyjeś ręce mnie łapią w tali i sadzają na swoich kolanach. Był to oczywiście Fred. Spojrzałam na niego wściekła. Zabijałam go wręcz spojrzeniem. On jednak nic sobie z tego nie robił. Bliźniacy przyzwyczaili się do tego typu zachowań z mojej strony.

-Ale nerwus z ciebie - Poczochrał moje włosy i wyszczerzył się jak głupi.

-Nienawidzę was. -Powiedziałam i położyłam głowę na torsie Freda. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

Wiem, że krótki ten rozdział :| następny będzie dłuższy ✌️
Sadie

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz