Meghan's povBiblioteko.. Mówiłam Ci już, że Cię kocham? Nie? To mówię teraz.. A tak serio.. W tym roku przebywam w niej zdecydowanie dłużej niż w pozostałych latach razem wziętych.. Są tego plusy i minusy. Mam swoje stałe miejsce, którego nikt nie zajmuje, nauczyłam się rozmieszczenia praktycznie większości książek, mogę się uczyć ze znajomymi. Minusy? Zdycham tu już praktycznie. Jeden, ale konkretny.
-Meggg.. -Koło mnie walnął się Fred na krzesło. W tym roku ma OWUTEMY.. Czyli jeszcze gorzej niż ja. Mimo to uczy się zdecydowanie mniej, za co na niego krzyczę. Z Georgem jest tak samo.
-Tak? -Przekręciłam kolejną stronę książki.
-Idźmy stąd.. -Zaczął marudzić.
-Muszę się uczyć. Tobie też by nie zaszkodziło. -Skorciłam go spojrzeniem.
-Ale Meggg.. -Chłopak zrobił minę szczeniaczka.
-Ale Freddieee.. -Również zrobiłam maślane oczy. -Trzeba się uczyć. -Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Ale ja nie chcę..
-Nawet jak chcecie prowadzić ten swój sklep musicie coś umieć. -Spojrzałam na niego poważnie.
-Naumiem się później.. Chodźmy.. -Westchnęłam głośno i zaczęłam pakować książki do torby. Fred automatycznie ożył i z wielkim bananem na twarzy czekał, aż skończę. Wstałam niechętnie i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. -Kocham Cię! -Powiedział zadowolony Weasley i chwycił mnie za rękę.
-Też Cię kocham Fred.. Też Cię kocham.. -Popatrzyłam na niego jak na wariata. -To gdzie idziemy w takim razie?
-Dzisiaj są walentynki głuptasie. -Zaśmiał się rudzielec. -Hogsmeade. -Uśmiechnął się.
-Co? Dzisiaj już są walentynki?! -Przestraszyłam się. -Ja nic dla ciebie nie mam! -Zaczęłam panikować. Fred wybuchł śmiechem.
-Meg.. Skarbie.. Walentynki są w przyszłym tygodniu.. -Śmiał się dalej.
-Ty mendo! Jak śmiesz?! Nie strasz mnie.. -Fred złączył nasze usta w pocałunku. Kocham tego wariata..
***
Tydzień później tak jak powiedział Fred ruszyliśmy do wioski czarodziejów, żeby spędzić razem Święto Zakochanych.
-To gdzie najpierw? -W podskokach szłam z rudzielcem do Hogesmed.
-A gdzie byś chciała? -Zaśmiał się.
-Obojętnie. Tam gdzie poprowadzisz będzie dobrze. -Uśmiechnęłam się.
-Co powiesz na kawę u Pani Puddifoot? -Zaczęłam się śmiać. -No co? -Zdziwił się.
-Jakoś nie chce mi się wierzyć, że chcesz siedzieć w tej przesłodzonej herbaciarni. -Mówiłam śmiejąc się.
-Dlaczego ty mnie tak dobrze znasz? -Pokręcił głową.
-Trzy Miotły? -Zapytałam.
-Nie. Najpierw kawa. -Znowu zaczęłam się śmiać.
-Ale jesteś dzisiaj uparty. -Fred złapał mnie za rękę i pociągnął w boczną uliczkę do herbaciarni.
-I tak mnie kochasz. -Wyszczerzył się i otworzył drzwiczki.
-Patrz.. -Szepnęłam. -Tam jest Harry i Cho.. -Fred zaczął się rozglądać. Po chwili zobaczył parę.
-Ale zakochańceee.. -Poruszył śmiesznie brwiami, za co oberwało mu się w ramię. -Musimy koło nich usiąść. Tylko tam jest wolne miejsce. -Powiedział i pociągnął mnie w stronę stolika.
-To może Trzy Miotły Fred? Nie przeszkadzajmy im.. -Nalegałam.
-Dobra.. -Żachnął się bliźniak. -Ale bierzemy kawę na wynos.
-Ok. -Przytaknęłam i podeszliśmy do lady. Fred złożył zamówienie, a ja rozglądałam się po lokaliku. Napotkałam wzrok Harry'ego. Na jego twarzy zagościło zdziwienie. Wskazałam głowa na Freda tłumacząc najście. W tej samej chwili bliźniak się odwrócił i od razu spojrzał na bliznowatego. Poruszył śmiesznie brwiami, za co oberwał morderczym spojrzeniem. Podał mi kawę w papierowym kubku i ruszyliśmy do wyjścia. Kiedy wyszliśmy już na zewnątrz wzięłam łyk gorącego napoju.
-Smakuje? -Fred objął mnie w pasie.
-Yhymmm.. -Przeciągałam rozkoszując się smakiem kawy. Drzwi lokalu Pani Puddifoot otworzyły się nagle i wściekła Cho wyszła z herbaciarni.
-Harry coś spierdzielił.. -Mruknął Weasley i wziął łyk swojej kawy. Zaraz potem chłopak stał już obok nas.
-Co zrobiłeś? -Zapytałam z czystej ciekawości.
-No właśnie nic! -Potter uniósł ręce w górę. Jednocześnie unieśliśmy z Fredem lewą brew do góry. -Zapytałem się jej tylko czy pójdzie ze mną do Trzech Mioteł, bo Hermiona się tam ze mną umówiła..
-Ale z ciebie idiota. -Mruknęłam i wzięłam ponownie łyk gorącego napoju.
-Chłopie ona sobie pomyślała, że jesteś na randce z nią i Hermioną w tym samym czasie. -Fred poklepał przyjaciela po plecach.
-Co?!
-To co słyszysz. -Powiedziałam.
-Nie zrozumiem kobiet.. -Zaczął marudzić Harry.
-Ja też ich nie rozumiem brachu. -Powiedział Fred, a ja tylko przewróciłam oczami.
CZYTASZ
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
FanfictionZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...