Hej! Wróciłam! Przeżyłam ŚDM! Pewnie nikogo to nie obchodzi, ale dobra ;)Podczas mojego wyjazdu wybiło 20K wyświetleń! Z tej oto okazji wstawiam wam pięć rozdziałów naraz! Dlatego też pytania, które zadacie pod tymi rozdziałami pojawią się w rozdziale 52. Zapraszam do czytania!
Każdy lubi Święta Bożego Narodzenia. Rodzina zbiera się w jedno miejsce i świętuje. Szkoda, że ja tej rodziny nie mam. Został mi tylko i wyłącznie Robert, który miał przybyć na Grimmauld Place 12 jakieś dwie godziny temu.. Siedziałam sama przy stole w kuchni czekając na kuzyna. Jakaś sylwetka pojawiła się w drzwiach. Odwróciłam szybko głową z nadzieją, że to Robert. Niestety stał tam tylko Moody. Spojrzałam na niego z zawiedziona miną.
-Na kogo czekasz? -Usiadł na przeciwko mnie i wziął łyka ze swojej piersiówki.
-Na kuzyna. -Mruknęłam i upiłam łyk piwa kremowego.
-Czyli na Roberta. -Uśmiechnął się mężczyzna. Pokiwałam głową. -Muszę Ci się do czegoś przyznać. -Spojrzał na mnie poważnie, a na mojej twarzy zagościło zdziwienie.
-Tak? -Wyprostowałam się.
-Miałem Ci to powiedzieć w wakacje, ale... Ale nie wyszło. -Zaczęłam bawić się włosami. -Robert jest moim synem. -Zastygłam. -Czyli można powiedzieć, że jesteśmy rodziną.
-Cześć wszystkim! -W drzwiach pojawił się kuzyn.
-Mucha Ci wleci jak nie zamkniesz buzi. -Powiedział Moody, a ja dopiero zdałam sobie sprawę, że moja szczęka prawie dotyka ziemi..
***
-Skąd wiesz, że on naprawdę jest twoim ojcem? -Razem z Robertem wyszliśmy na spacer. Moody zgodził się na to po dość długim czasie.
-Badania DNA. -Odparł szatyn i zgarnął trochę śniegu z maski jakiegoś samochodu. Bez wahania zrobiłam to samo i zaczęłam formować kulkę. Rodzinny tik. Musimy czymś zająć ręce.
-Badania DNA? -Spojrzałam na chłopaka. -Gdzie je zrobiliście?
-W Mungu. -powiedział, a moje włosy po chwili były mokre. Oberwałam śnieżka w głowę.
-To tam się da? -Rzuciłam śnieżkę w stronę Roberta. Los chciał, że trafiła prosto w nos.
-Taaa.. -Mruknął chłopak pozbywając się śniegu z twarzy. Nie czekając na chłopaka znowu zaczęłam formować śnieżkę i rzuciłam w niego trafiając w brzuch. -O nie! Nie wywiniesz się! -Krzyknął. Zaczęłam uciekać, ale po chwili wielka sterta śniegu spadła na mnie.
-Ej to nie fair! Używasz czarów! -Oburzyłam się.
-Kto powiedział, że nie wolno? -Uśmiechnął się złowieszczo.
-Ja nie mogę, ty też nie możesz!
-Oj nie przesadzaj. -Powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i z całej siły pociągnęłam. Robert wylądował twarzą w śniegu. Wstałam. -Nie żyjesz. -Podniósł się i zaczęliśmy się śmiać.
~~~~~~
Snape :
1. Wiesz, że widziałam ciebie w stroju babci Nevilla (mina zboczuszka)
2. Czy czujesz coś do Umbridge? Myślę, że twoje upodobanie do czarnego i jej do różowego może razem wiele zdziałać. ;)
Snape:
1. *na jego twarzy pojawia się lekkie zaczerwienienie, które po chwili znika*
2. NIE! *wymachuje rękami, a potem wraca do normalności*
Trelawney: Dzień dobry tu wróżbita Maciej i przewiduje, że tej nocy będzie ciemno!
Trelawney: Zabierzcie to beztalencie z mych oczu! *zasłania oczy rękami*Umbrige: Ja, ty i Dumbledore jutro Hogsmeade 14.50
Umbridge: Okej..Uczennice Hogwartu: Zakładamy Klub Pomocnych Swatek?
Uczennice Hogwartu: *energicznie przytakują głowami*Fred: Czy zamierzasz kiedyś się oświadczyć Meghan?
Fred: Najpierw musimy skończyć szkołę *uśmiecha się zawadiacko*Meghan: Zwalcz anoreksję dla Freda, Harry'ego, Rona, Hermiony, Ginny, reszty Weasleyów! Masz jeszcze, niektórych członków Zakonu Feniksa!
Meghan: *przytakuje lekko głową*Syriusz: Hej. Jak tam zdrówko i w ogóle?
Syriusz: Dobrze, nawet bardzo dobrze. Trochę się nudzę, a poza tym nic ciekawego.Pan Weasley: Tylko niech Pan nie próbuje szwów!
Pan Weasley: Tak, tak.. *udaje, że słucha*Wood: Aaa... może mógłbyś... ekhm... no... *strzela palcami* ze mną polatać i trochę mnie podszkolić?... Bo się boję, że sama spadnę :c
Wood: Jasne!
CZYTASZ
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
FanfictionZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...