UWAGA!
W TYM ROZDZIALE DOWIECIE SIĘ CAŁEJ PRAWDY DOTYCZĄCEJ MEGHAN I VOLDEMORTA!
NIE BĘDZIE ONA OPISANA CAŁKOWICIE, DLATEGO TEŻ WSZYSTKO OD A DO Z BĘDZIE W CIEKAWOSTCE.
PRZECZYTAJCIE NAJPIERW ROZDZIAŁ!!!
Draco's pov
Czułem jak pęka mi serce, kiedy Meghan upadała na stół po użyciu Crucio. Chciałem rzucić się na Voldemorta i zabić go gołymi rekami, chciałem jego śmierci.
- Draco - usłyszałem szept matki i poczułem jak szturcha mnie pod stołem.
- Hm? - przekręciłem głowę w jej stronę. Wszyscy się na mnie patrzyli, a w szczególności on.
- Pomożesz Severusowi - Voldemort poruszył ustami jak wąż, jakby na mnie syczał.
- Tak, Panie - odparłem.
Nietoperz wstał od stołu, a ja zaraz za nim. Spojrzałem na Meghan, która zaraz potem powędrowało do góry. Bezwładne ciało unosiło się w powietrzu zadając kolejne ciosy mojemu sercu. Ruszyłem pośpiesznie za Nietoperzem z kamiennym wyrazem twarzy, tak przynajmniej myślałem, że wyglądam teraz jak nieczuła pizda.
- Możesz przestać udawać, że cię nie obchodzi - powiedział chłodno mężczyzna, gdy szliśmy pustym korytarzem. Spojrzałem na niego z lekkim zdziwieniem. - Co się tak gapisz? Przecież wiem, że ci na niej zależy - odparł.
***
Przez kilka dni Meghan leżała nieprzytomna w pokoju gościnnym, z którego praktycznie w ogóle nie wychodziłem. Moim zadaniem było pilnowanie jej. Od teraz miałem nie chodzić do Hogwartu tylko zajmować się dziewczyną. Czy mi to odpowiadało? Tak i nie.
Wiedziałem co się z nią dzieje, mogłem mieć nad tym jakąś kontrolę. Wiedziałem również, że kiedy już się obudzi wciąż będzie mnie nienawidzić po tym wszystkim, co jej zrobiłem.
Kobieta mojego życia będzie mnie nienawidzić.
I nadszedł czas, kiedy jakiegoś pochmurnego dnia jej błękitne oczy znów spojrzały na świat. Kryło się w nich tyle emocji, że trudno byłoby opisać choć jedną. Tak bardzo chciałem ją przytulic i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że ją stąd jakoś wydostanę... ale nie mogłem.
- Przyniosłem ci ubranie - położyłem białą, długą koszulę tuż obok niej starając się zachować obojętny ton.
- Nie założę tego - podciągnęła nogi pod samą brodę.
- Musisz, on kazał - nic sobie z tego nie robiąc dziewczyna nawet nie drgnęła, spojrzałem na nią surowym wzrokiem.
- Zmuś mnie - powiedział, a jej oczy zaczęły zabijać mnie od środka.
Co miałem zrobić? Normalny śmierciożerca rzuciłby na nią Crucio albo Imperio, tylko że ja nie byłem normalnym smierciożercą.
- Współpracuj ze mną trochę, proszę - poprosiłem.
- Z tobą?
- Nie chciałbym, żeby cię torturowali, więc proszę, włóż to na siebie - westchnąłem. Przyjrzała mi się uważnie próbując się doszukać jakiś kłamstw, podstępu lub czegoś innego po czym odparła cicho:
- Odwróć się.
Zrobiłem, co nakazała by czekać w milczeniu aż włoży te ohydne szmaty, które kazał zanieść jej Voldemort. Słyszałem odgłos ubrań upadających na podłogę oraz jak siłuje się z zamkiem od swojej butelki z lekarstwem od Snape'a (chodzi o butelkę od Dumbledora, ale wszystkim zostało powiedziane, że to lek od Smarkerusa).
CZYTASZ
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
FanfictionZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...