Siedziałam przy stole Gryffindoru w wielkiej Sali przegryzając mozolnie tosta z dżemem truskawkowym. Była szósta rano, więc niewiele ludzi znajdowało się w pomieszczeniu. Kiedy ziewałam naprzeciwko mnie usiadła Hermiona.-Hej Meghan. -Przywitała się radośnie brunetka.
-Hej.. -Odparłam zaspanym głosem. -Jaki jest powód twojego szczęście w poniedziałek rano? -Zapytałam i oparłam głowę na ręce.
-Mamy miejsce. -Uśmiechnęła się ukazując swoje wszystkie białe zęby.
-Serio?! -Ożywiłam się i usiadłam wyprostowana. -Gdzie?!
-Pokój Życzeń, na siódmym pietrze. -Odparła i nałożyła sobie sałatki z kurczakiem na talerz.
-Mam nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze, a ten dekret niech sobie Umbidge w dupę wsadzi. -Skomentowałam i wzięłam łyk soku dyniowego.
-Dokładnie.
***
-Expeliarmus. -Mruknęłam, a różdżka Nevilla odleciała.
-Ehhh nigdy mi się nie uda. -Marudził chłopak.
-Uda. Musisz ćwiczyć. Spróbuj jeszcze raz. -Powiedział zachęcająco Harry.
-Expeliarmus! -Ryknął Nevill. Nie spodziewałam się, że zrobi to tak szybko. Moja różdżka wyrwała się i wylądowała kilka metrów ode mnie. -UDAŁO MI SIĘ! -Krzyczał szatyn.
-Brawo Nevill! Zuch z ciebie! -Pochwalił go Harry i poszedł sprawdzać jak idzie innym.
-To co ćwiczymy dalej? -Zapytałam chłopaka, na co energicznie przytaknął głową. Zaśmiałam się mimowolnie i wróciliśmy do ćwiczeń. Gryfonowi szło coraz lepiej.
-Myślę, że na dziś wystarczy! -Krzyknął Harry. -Następne spotkanie w przyszłą środę! Rozumiecie.. Quidditch.. -Wszyscy przytaknęli głowami. Harry wyjął Mapę Huncwotów i zaczął wypuszczą uczniów w małych grupkach do swoich dormitoriów. Została tylko nasza czwórka.
-Powinniście coś wiedzieć. -Powiedziałam szybko zanim zdążyliśmy opuścić pomieszczenie.. Trójka moich przyjaciół się odwróciła.
-Siadamy? -Zapytała Hermiona wskazując pufy w rogu sali.
-Taa.. -Odparłam.
-Co się stało? -Zapytał rudy kładąc się na pufie i patrząc w sufit.
-To się wydarzyło tydzień temu.. -Zaczęłam.
-I dopiero teraz nam to mówisz? -Oburzył się. Hermiona skorciła go spojrzeniem.
-Wracałam z bliźniakami do Hogwartu po wypadzie do Hogesmed. Zemdlałam.. Śnił mi się ON. -Popatrzyłam znacząco na Harry'ego. -Torturował mnie.. Trzymał w jakiejś celi.. i powiedział "Należysz do mnie." Potem się obudziłam w Skrzydle Szpitalnym.. Pani Pomfrey wypuściła mnie z tego okropnego miejsca i.. I ruszyłam do dormitorium. W połowie drogi zaczął boleć mnie kark.. Nie czułam takiego bólu wcześniej.. Spotkałam Malfoy'a.. Pomógł mi jakoś ustać na nogach..
-Malfoy Ci pomógł? -Zdziwił się Harry.
-Tak. Sprawdził mi też miejsce, które mnie bolało.. Pojawiły się tam słowa, które wypowiedział Voldemort.. -Podniosłam włosy do góry i odsłoniłam przeklęty tatuaż. Przyjaciele automatycznie się podnieśli, żeby zobaczyć napis. -Jak myślicie o co chodzi? -Zapytałam.
-Nie mam pojęcia.. -Powiedziała Hermiona. -Trzeba to powiedzieć członkom Zakonu. -Dodała po chwili.
-Jak? -Popatrzyłam na nią jak na idiotkę.
CZYTASZ
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
FanfictionZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...