43.

1.1K 77 14
                                    




Siedziałam przy stole Gryffindoru w wielkiej Sali przegryzając mozolnie tosta z dżemem truskawkowym. Była szósta rano, więc niewiele ludzi znajdowało się w pomieszczeniu. Kiedy ziewałam naprzeciwko mnie usiadła Hermiona.

-Hej Meghan. -Przywitała się radośnie brunetka.

-Hej.. -Odparłam zaspanym głosem. -Jaki jest powód twojego szczęście w poniedziałek rano? -Zapytałam i oparłam głowę na ręce.

-Mamy miejsce. -Uśmiechnęła się ukazując swoje wszystkie białe zęby.

-Serio?! -Ożywiłam się i usiadłam wyprostowana. -Gdzie?!

-Pokój Życzeń, na siódmym pietrze. -Odparła i nałożyła sobie sałatki z kurczakiem na talerz.

-Mam nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze, a ten dekret niech sobie Umbidge w dupę wsadzi. -Skomentowałam i wzięłam łyk soku dyniowego.

-Dokładnie.

***

-Expeliarmus. -Mruknęłam, a różdżka Nevilla odleciała.

-Ehhh nigdy mi się nie uda. -Marudził chłopak.

-Uda. Musisz ćwiczyć. Spróbuj jeszcze raz. -Powiedział zachęcająco Harry.

-Expeliarmus! -Ryknął Nevill. Nie spodziewałam się, że zrobi to tak szybko. Moja różdżka wyrwała  się i wylądowała kilka metrów ode mnie. -UDAŁO MI SIĘ! -Krzyczał szatyn.

-Brawo Nevill! Zuch z ciebie! -Pochwalił go Harry i poszedł sprawdzać jak idzie innym.

-To co ćwiczymy dalej? -Zapytałam chłopaka, na co energicznie przytaknął głową. Zaśmiałam się mimowolnie i wróciliśmy do ćwiczeń. Gryfonowi szło coraz lepiej.

-Myślę, że na dziś wystarczy! -Krzyknął Harry. -Następne spotkanie w przyszłą środę! Rozumiecie.. Quidditch.. -Wszyscy przytaknęli głowami. Harry wyjął Mapę Huncwotów i zaczął wypuszczą uczniów w małych grupkach do swoich dormitoriów. Została tylko nasza czwórka.

-Powinniście coś wiedzieć. -Powiedziałam szybko zanim zdążyliśmy opuścić pomieszczenie.. Trójka moich przyjaciół się odwróciła.

-Siadamy? -Zapytała Hermiona wskazując pufy w rogu sali.

-Taa.. -Odparłam.

-Co się stało? -Zapytał rudy kładąc się na pufie i patrząc w sufit.

-To się wydarzyło tydzień temu.. -Zaczęłam.

-I dopiero teraz nam to mówisz? -Oburzył się. Hermiona skorciła go spojrzeniem.

-Wracałam z bliźniakami do Hogwartu po wypadzie do Hogesmed. Zemdlałam.. Śnił mi się ON. -Popatrzyłam znacząco na Harry'ego. -Torturował mnie.. Trzymał w jakiejś celi.. i powiedział "Należysz do mnie." Potem się obudziłam w Skrzydle Szpitalnym.. Pani Pomfrey wypuściła mnie z tego okropnego miejsca i.. I ruszyłam do dormitorium. W połowie drogi zaczął boleć mnie kark.. Nie czułam takiego bólu wcześniej.. Spotkałam Malfoy'a.. Pomógł mi jakoś ustać na nogach..

-Malfoy Ci pomógł? -Zdziwił się Harry.

-Tak. Sprawdził mi też miejsce, które mnie bolało.. Pojawiły się tam słowa, które wypowiedział Voldemort.. -Podniosłam włosy do góry i odsłoniłam przeklęty tatuaż. Przyjaciele automatycznie się podnieśli, żeby zobaczyć napis. -Jak myślicie o co chodzi? -Zapytałam.

-Nie mam pojęcia.. -Powiedziała Hermiona. -Trzeba to powiedzieć członkom Zakonu. -Dodała po chwili.

-Jak? -Popatrzyłam na nią jak na idiotkę.

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz