Rozdział 4

1.9K 364 69
                                    

Otoczyła ich nieprzenikniona ciemność. Luhan stanął za Sehunem tak, że jego plecy czuły blat kuchenny, więc nic nie mogło dosięgnąć go od tyłu. Cały drżał i pociągał nosem ze strachu, czekając, co stanie się dalej.

Sehun był zdecydowanie bardziej opanowany, ale skłamałby, gdyby powiedział, że cała sytuacja nie poruszyła go ani trochę.

Powolnym krokiem szedł do przodu, ale zatrzymały go drobne dłonie ściskające jego ramię.

— Gdzie ty idziesz?! Nie zostawiaj mnie!

— Spokojnie, idę po sprzęt — uśmiechnął się, aby uspokoić starszego blondyna, jednak zdał sobie sprawę, że jego gestu i tak nie widać w ciemnościach. — Możesz iść ze mną.

— Ale wtedy coś z tyłu może mnie...

— Nic ci nie będzie... raczej — odparł, w przeciwieństwie do Lu, dość głośno. — Nie musisz mówić szeptem.

Luhan nie odpowiedział, tylko zaczął iść za nim, nie puszczając rękawa jego bluzy.

Ostrożnie wkroczyli do salonu i rozejrzeli się. Ich oczy powoli zaczynały przyzwyczajać się do ciemności, więc poruszanie stało się bardziej komfortowe, a ryzyko, że wpadną na ścianę czy inny obiekt zniknęło.

Sehun nachylił się po swój plecak i usiadł na kanapie. Luhan spoczął tuż obok niego, nie puszczając jego ręki, a właściwie niemalże siadając na łowcy duchów ze strachu. Oh starał się to ignorować, naprawdę się starał, ale nie wiedzieć czemu, mimo lodowatego powietrza w budynku, poczuł jak jego plecy oblewają się potem, a do twarzy napływa zbyt dużo krwi.

— Mógłbyś... trochę się odsunąć? — zapytał, gdy zdał sobie sprawę, że to uczucie spowodowane jest bliskością chłopaka, który właściwie prawie władował mu się na kolana, a w dodatku trzęsie się i niebezpiecznie ociera się z powodu drgawek o jego czułe miejsce, znajdujące się pod materiałem spodni i bokserek.

— Nie... — powiedział cichutko, ale bardzo stanowczo, rozglądając się wokoło.

— Muszę wziąć sprzęt, przeszkadzasz mi! — starał się zaoponować, jednak dalej z mizernym skutkiem, gdy te śliczne oczy spojrzały na niego z niemałym strachem. — Przesuń się chociaż troszkę...

Luhan uległ i zszedł z jego kolan, ale dalej trzymał go mocno za ramię, siedząc obok niego tak blisko, że nie było między ich udami nawet centymetra przerwy.

Sehun wyciągnął z plecaka noktowizor i założył go na swoje oczy. Wstał z kanapy i rozejrzał się po pomieszczeniu bardzo dokładnie. Przeszedł się po kolei po wszystkich pokojach znajdujących się na dole. Na krok nie odstępował go wystraszony i trzęsący się Luhan. W pewnym momencie blondynek chwycił go nawet za rękę, co ten chciał złośliwie skomentować, ale widząc przerażenie w jego oczach jedynie westchnął i szedł dalej.

Trzymanie za rękę innego mężczyzny i tak nie było dla Sehuna czymś niezwykle dziwnym, jako że od dawna zdawał sobie sprawę ze swojej orientacji, i sam przed sobą przyznał, gdy tylko starszy otworzył mu drzwi, że jest mały i słodki, więc raczej nie w jego typie. Jednak naprawdę miał w sobie coś urokliwego. Nie planował mimo tego jakoś szczególnie rozwijać ich relacji, ponieważ dopiero co podniósł się po nieudanym związku i stwierdził, że jest tym na razie po prostu zmęczony.

— W-widzisz coś? — jęknął Luhan, rozglądając się cały czas na boki i idąc tak blisko Huna, jak tylko się da.

— Czysto... to dziwne — odpowiedział łowca duchów, wchodząc do ostatniego pokoju, czyli sypialni właściciela. — Tu też nic — zdjął okulary i spojrzał na niższego, który wlepiał w niego swoje duże oczy.

— Co to oznacza? — zapytał i pisnął, gdy w pomieszczeniu, zarówno jak i w całym domu rozbłysły światła.

— Powiedzmy, że na dziś koniec. — Sehun uniósł brwi i wyszedł z pokoju. Zszedł na dół i ponownie dołączył do Lu, który wpatrywał się w niego oparty o barierki.

— Gdzie mam spać? — zapytał młodszy, gdy ponownie wszedł po trzeszczących schodach na górę, taszcząc ze sobą swoją niewielką torbę podróżną.

— Emmm... gościnny jest tam — odpowiedział Luhan, wskazując na pokój po drugiej stronie korytarza. — Ale...

— Ale?

— Nie chcę spać sam w pokoju... — wydukał cicho, zawstydzony odwracając wzrok.

Sehun wypuścił głośno powietrze i oparł ręce na klatce piersiowej.

— Dobra, płacą mi za pomoc. Ale mam mieć miękko, nie mogę spać na twardym — odparł od niechcenia.

Luhan rozpromieniony pokiwał energicznie głową i bardzo szybko położył na podłodze obok swojego wielkiego łoża - na którym spokojnie zmieściłyby się pewnie trzy osoby - kołdrę, potem następną, na to jeszcze koc i karimatę. Dorzucił do tego kolejne puszyste nakrycie, pierzynę i masę poduszek.

Sehun z uniesioną jedną brwią patrzył na jego starania z beznamiętnym wyrazem twarzy.

— Nie chcę nic mówić, ale twoje łóżko jest ogromne. Nie lepiej po prostu, abyśmy spali razem? — zapytał, jakby to było coś oczywistego.

— Razem? — Luhan podniósł się nagle z pozycji klęczącej, a jego twarz przybrała piękny odcień purpury. — Jakto razem?

— Nie będziemy nawet się dotykać, a jeśli chcesz, możesz położyć między nami poduszkę — Sehun przewrócił oczami przez uprzedzenia swojego towarzysza. — Ale jesteś moim klientem, ty tu decydujesz.

— Emm... no może być — mruknął speszony. Łowcę duchów zaskoczył fakt, że dorosły mężczyzna (który wygląda jak mała lalka, ale mimo to jest starszy) może być tak strachliwy. — Ale ja śpię po środku.

— Jest nas dwóch, nie masz jak spać po środku — westchnął po raz setny tego dnia. — Jest tu ciepła woda?

— Musiałbym nagrzać w piecu, a to trochę trwa... — odpowiedział ścieląc część łóżka znajdującą się bliżej drzwi.

— Ok, to umyję się rano — wzruszył ramionami i zdjął swoją bluzę, odkładając ją na jedną z szafek.

— Co ty robisz?! — krzyknął Luhan, zasłaniając oczy, gdy Sehun odsłonił swój wyrzeźbiony tors.

— Przebieram się, przestań piszczeć — odpowiedział i ściągnął również spodnie, zostając w samych bokserkach. Ze śmiechem patrzył, jak Luhan zasłania oczy, udając, że nie podgląda, ale kolory na jego policzkach go zdradzały.

— Spokojnie, mamy między nogami to samo, chyba że o czymś nie wiem? — parsknął śmiechem, zakładając dresy i luźną, czarną koszulkę. — Możesz patrzeć, buraczku.

— Jestem starszy, mów do mnie inaczej — warknął Lu, starając się brzmieć poważnie, jednak przez jego zachowanie i ubiór jakkolwiek by nie chciał, Hun nie mógł go tak traktować.

Luhan bojąc się iść samemu do łazienki kazał chłopakowi wykonać zwrot w tył i szybko się przebrał.

Zgasił światło i położył się obok swojego prywatnego łowcy duchów.

Spokojnej nocy — powiedział Sehun z nieukrywanym sarkazmem w głosie i przekręcił się na bok.

— Wal się — mruknął zmęczony Chińczyk i wtulony w poduszkę niemalże natychmiast zasnął, po raz pierwszy od dawna z kimś w łóżku.

𝐠𝐡𝐨𝐬𝐭 𝐡𝐮𝐧𝐭𝐞𝐫 | 𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz