Rozdział 18

1.4K 345 124
                                    

Cała piątka stała właśnie przed dziurą, która raptem przed chwilą pojawiła się w grubej, ceglanej ścianie.

— Skąd wiedziałeś, że tu jest piwnica, Lu? — wydukał Jongin, nachylając się nad szkodą z latarką. W słabym, wąskim świetle widać było naprawdę niewiele, jednak doskonale dostrzegalne okazały się schody, które znajdowały się naprzeciwko. Niestety, aby móc ich sięgnąć, konieczne było zniszczenie większego fragmentu ściany.

— Wal, Sehun — powiedział Luhan, który starał się panować nad swoim głosem, choć fakt, że miał rację i to co zobaczył we śnie było prawdziwe dość go przerażał. Nie odpowiedział przyjacielowi, tylko spojrzał wyczekująco na Huna, który przez chwilę jeszcze stał nieruchomo, trzymając w dłoniach wielki młot. Minął dopiero moment, kiedy ponownie zamachnął się i solidnie uderzył w cegłę, aby powiększyć otwór. Zebrani wokół odsunęli się lekko, gdy pył i tynk poleciał prosto na nich. Baekhyun kaszlnął donośnie, ale nie poskarżył się.

— Chyba wystarczy, no nie? — Sehun nachylił się nad szkodą, którą wyrządził i pokiwał głową na swoje własne słowa. — Przynajmniej powinno. Mamy więcej latarek?

— Mam w telefonie — odezwał się Kai, włączając jako dowód swój flash. Reszta osób w pokoju poszła za jego przykładem, dzięki czemu każdy trzymał już w dłoni swoje źródło światła.

— Ktoś powinien zostać na górze — odezwał się rozsądnie najmłodszy z tu obecnych, czyli nie kto inny, tylko Oh. — Właściwie to dwie osoby. Lepiej, żeby nikt nie zostawał sam.

— Mogę zostać — Chanyeol wzruszył ramionami, bo nie czuł potrzeby pchania się do mrocznego podziemia.

— Chętnie zejdę — Baekhyun uśmiechnął się wesoło i nie czekając na resztę, pierwszy przekroczył ścianę, nachylając się i wyginając swoje ciało w dziwne pozycje. W końcu jednak przeszedł przez wyłom i stał się niewidoczny dla innych. W dłoni mocno ściskał małą Biblię.

— Też idę — powiedział twardo Lu, na co obecni w pokoju unieśli zaskoczeni brwi. Han nie skomentował ich odruchu, tylko ruszył za księdzem, którego powolne kroki wskazywały na schodzenie po schodach.

Od razu po wejściu w dziurę otoczyła go ciemność, więc momentalnie zapalił swoją lampę w telefonie, czując, jak serce podchodzi mu do gardła. Naprawdę nie chciał tu być, ale czuł, że powinien. To jego dom i jego sprawa. Dyo w końcu wybrał Chińczyka, aby pokazać tę piwnicę, więc to właśnie on powinien tu być.

— Idziesz? — Drgnął, gdy przed nim pojawiła się blada twarz, w której dopiero po chwili rozpoznał Byuna. — Wow, naprawdę jesteś strachliwy.

— Dlaczego nie idziecie? — Luhan ponownie poczuł gęsią skórkę na skórze, gdy usłyszał przy uchu znajomy głos. Odwrócił się i spojrzał na Jongina, który patrzył na niego, unosząc jedną brew.

— Kai...? — Han przełknął ślinę, czując, jak jego ręce zaczynają drzeć. — Dlaczego ty... a nie Sehun? — Nie chciał tu być z Jonginem. Nie po tym, co widział we śnie. Poza tym, Kim wyglądał  strasznie i przerażał go w bladym świetle latarki.

Lu wyminął szybko Baekhyuna i nie przejmując się tym, co może go spotkać na dole, zdecydował się być jak najdalej od człowieka, któremu przestał ufać. Nie czekał nawet na odpowiedź, choć Jongin otwierał już usta, aby takową mu dać.

Baekhyun i Kai spojrzeli po sobie i wzruszyli ramionami, zgodnie kierując się za gospodarzem.

Luhan w końcu dotarł do końca schodów i nerwowo świecił dookoła siebie. Łatwo było się zorientować, że piwnica była zagracona, jednak na pierwszy rzut oka nie można było ocenić czym, bo wszystko schowane było pod ogromnymi, białymi narzutami.

𝐠𝐡𝐨𝐬𝐭 𝐡𝐮𝐧𝐭𝐞𝐫 | 𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz