Rozdział 21

1.3K 315 156
                                    

Jongin wpatrywał się jeszcze przez jakiś czas w bladą twarz nieboszczyka, zanim szybkim krokiem opuścił pokój.

Zrobiło mu się niedobrze i sam właściwie nie był pewien, co było tego powodem. Wiedział jednak, iż zdecydowanie potrzebuje w tej chwili świeżego powietrza.

Zerknął szybko do pokoju babci, aby przekonać się, że ta śpi, a następnie założył swoje buty i narzucił na siebie kurtkę. Wyszedł na balkon i wyciągnął z wewnętrznej kieszonki pojedynczego papierosa, którego od razu podpalił ulubioną zapalniczką. Już od kilku lat ukrywał przed Lu powrót do nałogu, z którego starszy kiedyś go wyciągnął. Jednak jego praca sprawiała, że często wbrew sobie sięgał po tytoń, bo ten po prostu potrafił go doskonale uspokoić.

— Zajebiście... — mruknął do siebie, opierając łokcie na mokrej barierce. Nie patrzył na nic konkretnego, bo światła miasta i tak mieszały się ze sobą, ginąc w strugach deszczu. Mężczyzna po kilku minutach, podczas których zdążył wypalić trzy papierosy, sięgnął po swoją komórkę i bez wahania wybrał numer z listy kontaktów.

— Jest obok ciebie Lu? — zapytał od razu, gdy usłyszał, że jego podwładny odebrał. — Jeśli tak, przejdź do jakiegoś innego pokoju.

— Śpi już, poczekaj chwilę, hyung... — odpowiedział młodszy, a Jongin usłyszał jak ten wstaje i najprawdopodobniej wychodzi z sypialni, gdzie spał wraz z blondynem. Kai przez ułamek sekundy uśmiechnął się z tego powodu, ale po chwili od razu spoważniał i nasłuchiwał jakiegokolwiek odzewu Sehuna.

— Wszystko w porządku? Jesteś w Seulu? — Oh mówił dość cicho, a szum deszczu nie ułatwiał Jonginowi zrozumienia jego słów.

— Tak. Sehun, wiem, że to mój dziadek zabił Dyo — powiedział bez ogródek, przez co po drugiej stronie połączenia zapanowała cisza, którą Hun przerwał dopiero po kilku sekundach.

— Jak to twój dziadek?

— To długa historia, ale...

— To by się zgadzało. — Przerwał mu Sehun, na co starszy uniósł brwi i ze skupieniem słuchał dalszych słów chłopaka. — Na tym zdjęciu musiał być twój dziadek, prawda? Dlatego mógł być do ciebie tak podobny. I jeszcze... Nie miałem okazji ci powiedzieć, hyung... Zresztą, Lu prosił, żeby ci tego nie mówić. Myślał, że to ty zabiłeś Dyo, prawda? Kyungsoo pokazał mu we śnie jak go zabijasz. Jeśli to nie byłeś ty, to twój dziadek. Teraz to jest logiczne.

— To dlatego tak się zachowywał... — Mężczyzna usiadł na zimnych kafelkach i zapatrzył się na barierki. — Teraz nawet nie wiem, co z tym faktem zrobić. Nawet jeśli wiemy, że to mój dziadek, za dużo nam to nie dało.

— Dlaczego? Wiem, że to twoja rodzina, ale Dyo pewnie chce, aby dosięgła go sprawiedliwość... To dość częsty motyw. Powinniśmy więc coś z tym zrobić.

— Zmarł dziś wieczorem. Mój dziadek nie żyje, a Dyo pokazał mi się w samochodzie, gdy... powiedzmy, że gdy wracałem. Raczej dziadek nie doczeka się osądu za morderstwo. Przynajmniej nie w świecie żywych.

— Aha... — Sehun wydał się zbity z tropu. Zapanowała między nimi cisza. — Trzymasz się jakoś, hyung?

— Tak — skłamał. — Ale na razie zostanę tu trochę. Nie chcę zostawiać babci.

— Rozumiem. Będziemy w ciągłym kontakcie. Będę dbał o Lu.

— Wiem.

👻👻👻

Sehun zdążył się rozłączyć, kiedy do jego uszu dobiegł dźwięk z dołu. Poczuł, jak jego mięśnie momentalnie się spinają, a zęby odruchowo zaciskają. Czy w tym domu ciągle musi się coś dziać?

𝐠𝐡𝐨𝐬𝐭 𝐡𝐮𝐧𝐭𝐞𝐫 | 𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz