Ruszyliśmy na miasto. W tą wolną godzinkę zwiedziliśmy cała Konohę. Trójka moich towarzyszy opowiadała mi o różnych miejscach znajdujących się w wiosce. Z ciekawością ich słuchałam. Po tym spacerku po wiosce Liścia zaczęliśmy iść na pole treningowe. Będąc już na polu, Kurenai-sensei wytłumaczyła nam dokładnie nasze zadanie na jutrzejszej misji, a potem zaczęliśmy trening. Początkowo ćwiczyłam sama, a później dołączyłam do reszty.
Time skip
Po czterogodzinnym treningu mogliśmy wreszcie skończyć. Chociaż, nie robiło mi to większej różnicy, ponieważ po odpoczynku byłam już w pełni sił. Odchodząc powoli, mistrzyni Kurenai mnie zawołała.
-Coś się stało Kurenai-sensei?
-Proszę-podała mi z uśmiechem czarny ochraniacz ze znaczkiem Liścia na blaszce.
-Dziękuję-powiedziałam z uśmiechem. Swój ochraniacz założyłam na czoło. Prędko wróciłam do powoli oddalającej się drużyny.
Time skip
Po wróceniu do domu był wczesny wieczór. Zrobiłam i zjadłam kolację. Po umyciu naczyń zaczęłam szykować rzeczy potrzebne na jutrzejszą misję. Ech... co za nudy. Wszystko to zrobiłam w mniej niż 20 minut. By lepiej spać postanowiłam chwilę potrenować. Gdy dotarłam na leśną polanę poćwiczyłam taijutsu na drzewie. Gdy uznałam że to biedne ma już dość, usiadłam pod nim medytując.
Następnego dnia
Obudziłam się równo z budzikiem. Dziś pierwsza misja jako shinobi Konohy. Wstałam z łózka i powlokłam nogami z wziętymi ubraniami z szafy na rękach, do łazienki. Po wykonaniu codziennej rutyny, poszłam do kuchni by zrobić sobie coś do zjedzenia. Gdy miałam już zalać herbatę ktoś niespodziewanie zadzwonił do drzwi. Niepewna spojrzałam na zegar. Miałam jeszcze czas. Zastanawiałam się kto to może być. Zwłaszcza że nie znam zbyt wielu osób w wiosce. Podeszłam do drzwi mając rękę w pobliżu kabury z wachlarzem. Otworzyłam delikatnie drzwi. Nikogo tam nie było. Wyjrzałam za próg. Żadnej osoby która by się czaiła. W momencie w którym miałam zamknąć drzwi, zauważyłam na progu leżącą kopertę. Niepewnie ją podniosłam i wzięłam do środka. Po zaparzeniu herbaty, otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać list. Po przeczytaniu kilku linijek zapisanego dosyć starannym pismem listu, o mało nie wyplułam zawartości ust. Była to wzmianka o czyjeś miłości do mnie. Dopiero po chwili się uspokoiłam. Postanowiłam, że jak wrócę z misji to poszukam mojego "tajemniczego wielbiciela". List wrzuciłam do szuflady w salonie. Zwarta i gotowa ruszyłam na zbiórkę z drużyną.
SHINO POV
Ruszyłem z domu w kierunku bramy wioski, gdzie wszyscy mieliśmy się spotkać. Będąc pod bramą zauważyłem wóz kupców. Brak jakiejkolwiek osoby z drużyny ósmej. Odwracając się w kierunku góry na której widniały podobizny pięciu Hokage naszej wioski, mój wzrok padał na drzewo, a później na osobę która siedziała pod nim. A pod drzewem siedziała we własnej osobie Eiko Sasori. Ech... a myślałem że będę pierwszy. Po chwili przyszłą Hinata, a za nią Kiba na Akamaru. I pomyśleć że ten pies jeszcze trzy lata temu był malutki. Wracając do rzeczywistości. Gdy wszyscy doszli, omówiliśmy kilka spraw z kupcami i ruszyliśmy w kierunku wioski Kagerou. To będzie długa podróż...
CZYTASZ
Przełamując skorupę Shino
FanfictionMusiałam dotrzeć do najbliższej wioski. Biegłam z krwawiącą raną po lewej stronie brzucha. Padałam ze zmęczenia i ledwo utrzymywałam się na nogach. Gdy przed oczami zaczęły pojawiać się mroczki chyba źle nastąpiłam na gałąź, ponieważ zaczęłam spadać...