To były chyba moje jedne z najgorszych wspomnień z całego mojego arsenału pamięci, tylko jedno to przebijało, ale o tym może później. Po tym wypadku, dostałam miesiąc "wolnego". Na mój temat powstało kilka nieprawdziwych plotek, a które przyjęły się na zawsze. Najbardziej bolała ta, gdzie mówili że porzucam moich kamratów dla własnego interesu.
A to przecież nieprawda.
Nie potrafiłabym tego zrobić. Od małego powtarzano mi by bronić swoich 'przyjaciół', ale chyba tylko ja tak myślałam. Ale powtarzano mi również za przysługi trzeba czasem zapłacić.
Z czasem moi rówieśnicy zaczęli usuwać się z mojego otoczenia. Jako dziecko, które nie rozumiało wtedy wszystkiego... bałam się. Bałam się tego że zostanę sama i nikt nie będzie chciał się ze mną przyjaźnić. Dla dziecka to tragedia.
Dzięki wsparciu mojej rodziny nie załamałam się. Byłam wtedy taka słaba psychicznie. Z czasem i kolejnymi wyjaśnieniami rodziców zaczynałam rozumieć i starałam się ukryć. By nie musieć już słuchać tych raniących słów i spojrzeń.
Stałam się silniejsza pod względem psychicznym. Tak mi się zdaje. Przez lata dostosowałam się trochę do tego. Swoje obowiązki na misji starałam się wykonywać jak najsumienniej, by nie powtórzyła się już taka sama sytuacja jak wtedy.
Tą smutną rzeczywistość, na szczęście mam już za sobą...
-Eiko, obudź się-powiedział brunet w kapturze, wyrywając mnie z ponurych myśli.
-Huh...?
-Idziemy na misję- przypomniał mi- wszystko w porządku? Jesteś jakaś nie przytomna...
-A no tak... przepraszam, coś mi się przypomniało- uśmiechnęłam się przepraszająco, jednocześnie pocierając kark.
-Cześć dzieciaki!
Nasza krótką wymianę przerwał nam znajomy głos. Odwróciliśmy głowy w kierunku dźwięku. Byłam zaskoczona obecnością tej postaci tutaj, ponieważ słyszałam że miał co innego do roboty.
-Co tutaj robisz Kakashi sensei?
-Idę z wami dzieciaki
-A nie powinien pan trenować Naruto?
-Naruto jest pod dobrą opieką i...- tu spojrzał na swoją dłoń która znajdowała się w bandażu- ... robi niezłe postępy, więc nie jestem mu tutaj potrzebny.
Po tej wypowiedzi doznałam pewnego "olśnienia" na temat bliskiej przyszłości.
-A czy Naruto wie...- zaczęła Hinata z lekko lśniącymi oczami-jak ona to robi to nie wiem- ale jej przerwałam.
-Nie Hinata... Naruto nie wie że idziemy poszukać nory tej podłej jaszczurki, bo już by u był, prawda?- powiedziałam spokojnym tonem, ale wspominając Orochimaru nie mogłam inaczej opisać tego gada i jego mieszkanka. A później dodałam szeptem do Hinaty- A my musimy pogadać o kilku drobnych sprawach przy chwili wolnego.
Omówiliśmy jeszcze kilka szczegółów odnośnie naszej misji i ruszyliśmy w kierunku, z którego był ostatni raport już od byłego członka Anbu.
Time skip [kilka dni później]
Słońce powoli się chyli się krawędzi nieba. Przybiera ono piękny obrazek złożony z granatu, ognistego pomarańczu i lekkiej złoto-czerwonej poświacie. Wietrzyk przyjemnie wieje i szumi wśród drzew.
-Czy daleko jeszcze do wioski?- zapytałam pewnie po raz kolejny z rzędu, na skraju jawy ze snem. Zdecydowanie byłam na stronie tego drugiego, bo było mi prawie wszystko jedno.
-Jeszcze spory kawałek, możesz odpocząć- powiedział Shino, na co tylko odmruknęłam w podzięce, bardziej wtulając głowę w bok szyi chłopaka. Poprawiłam chwyt rąk i odpłynęłam do krainy snów, przytulona do pleców chłopaka.
SHINO POV
Po krótkiej chwili dziewczyna zasnęła wtulając się w moje plecy. Nie powiem, miłe i dziwne uczucie.
Takie...ciepłe? Częściej mógłbym ją tak nosić i czuć coś takiego.
Buddo, co ja myślę?! Chyba mózg zaczyna mi szwankować.
Chyba nazywają to uzależnieniem od dotyku innej osoby.
Ale nie mogę do niej czegoś poczuć. Jeśli bym coś poczuł do tej fioletowłosej dziewczyny, coś więcej niż przyjaźń, to to potem by tak potwornie bolało gdybym nie mógł otrzymać o niej tego samego.
Co mnie wzięło na takie rozterki?!
Chociaż wciąż mam nadzieję że ktoś będzie chciał... pokochać takiego dziwaka jakim jestem.
Korzystając z tej małej okazji, która nie zdarzy się w najbliższej przyszłości, delikanie pocierałem opuszkami palców skórę na jej nodze.
Jej lekko opalona skóra była delikatna i miękka w dotyku. Naprawdę to uzależniające.
Dziewczyna wydała z siebie delikatny pomruk, który przypominał mi mruczenie kota.
Idąc tak ze śpiącą dziewczynom na plecach, zastanawiałem się nad techniką wykonaną przez nią. Nie byłą to na pewno technika z zakresu iluzji. Była taka realna, jednocześnie nie będąc taką. Podczas trwania techniki wszystko zaczęło zwalniać, a zwłaszcza kryształ w kształcie trzech smoków których właścicielkom była kobieta o imieniu Guren. Była ona zdziwiona, tym co się działo. Nie tylko ona.
W momencie w którym spojrzałem na użytkowniczkę owej dziwnej techniki, na jej ramionach zauważyłem dwa skorpiony. Było to ciut zaskakujące,ale to nie one przykuwały mojej uwagi tak jak ciągi małych pieczęci na jej rękach ciągnące się od miejsca tatuażu, którego teraz nie było widać.
Eiko wskoczyła na łeb jednego ze smoków, gdzie przykładając ręce do kryształu, uwolniła kolejne ciągi pieczęci, a skorpiony zrobiły to samo z dwoma pozostałymi głowami. W momencie w którym cały kryształ skrępowany pieczęciami jak łańcuchami, zaczął się kruszyć a następnie rozsypywać w kryształowy pył. Po tej potyczce czas wokół wrócił do normy, a pieczęcie na rękach dziewczyny cofnęły się tworząc po tatuażu na ramionach, które przypominały oplatające bransolety.
Wspominając o nowym "nabytku" fioletookiej, spojrzałem na ramiona dziewczyny gdzie teraz widniał bandaż po wrytych w skórę, aż do krwi znakach. Mijając bramę naszej wioski i po chwili rozdzielając się z resztą drużyny pożegnaniem, ruszyłem w kierunku domu fioletowłosej. Stojąc przed drzwiami uświadomiłem sobie, że nie mam do nich klucza.
Trochę spanikowałem.
_________________
Witam moich czytelników!
I przepraszam za moją długą nieobecność...
Obiecałam sobie że rozdział ten dodam jak coś osiągnę. I stało się to dzisiaj.
ZDAŁAM NA PRAWKO!!!
W najbliższym czasie, pomiędzy maturami powinnam wstawić następną część, która czeka napisana do poprawienia.
Do następnego!
CZYTASZ
Przełamując skorupę Shino
FanfictionMusiałam dotrzeć do najbliższej wioski. Biegłam z krwawiącą raną po lewej stronie brzucha. Padałam ze zmęczenia i ledwo utrzymywałam się na nogach. Gdy przed oczami zaczęły pojawiać się mroczki chyba źle nastąpiłam na gałąź, ponieważ zaczęłam spadać...