-Trzeba przejrzeć wszystkie sklepy, by wybrać coś najładniejszego dla ciebie
-Zgadzam się. A musimy znaleźć jakąś sukienkę na randkę!
-Ja tylko szukam nowych ubrań na misję... czekaj! Jaka randka?!- ale Sakura i Ino już mnie nie słuchały tylko rozpierzchły się po sklepie, a nawet nie prosiłam ich po pomoc tylko wpadłam na nie po drodze. Popatrzyłam bezradnie na Hinatę, którą jedyną zabrałam i zachowywała się normalnie.
Błagałam ją by zabrała mnie gdzie indziej. Po szybkim rzucie okiem na sklep, nie widziałam żadnych koszulek bądź spodni przydatnych na misję, tylko sukienki. Sukienki!!! Ja ich nie noszę... Nie zawsze wygodne, ograniczające ruchy i łatwo je zniszczyć.
Po chwili namysłu wpadłam na genialny pomysł, moim zdaniem.
Szybko wykonałam kilka pieczęci i po chwili obok mnie stał mój klon, który zrozumiał o co chodzi mi chodzi i zasalutował mi w lekko prześmiewczy sposób. Moment później obok mojej kopii pojawił się kłębek dymu z którego wyłoniła się druga postać Hinaty. Zaciekawiona i zaskoczona popatrzyłam na oryginał.
-Nie chce kłamać dziewczynom prosto w oczy...- i uśmiechnęła się delikatnie.
Ruszyłyśmy prosto do wyjścia, a następnie w przeciwną stronę uliczki na której znajdował się butik i przeniosłyśmy się dwie lub trzy uliczki dalej, wchodząc do innego sklepu. Tutaj czułam się już lepiej.
Time skip
Po udanych zakupach, już bez Hinaty, wróciłam do dziewczyn. Podziękowałam im że chciały mi pomóc i powiadomiłam je, że kupiłam już co chciałam i wracam do domu.
Były trochę zawiedzione i zdziwione tym kiedy to kupiłam, ale zapowiedziały, że następnym razem się im nie wymknę. Wyczuwając drobną nutę groźby, poczułam kroplę potu spływającą po skroni.
To było jakieś ponad pół miesiąca temu. Obecnie znajdowaliśmy się daleko od Liścia, wciąż w kraju Ognia, w poszukiwaniu Uchiha. Jakiegokolwiek moim zdaniem, ale celem grupy jest najmłodszy z rodu. Trzy dni temu Tsunade otrzymała list o rzekomej śmierci Orochimaru z rąk Sasuke. Tylko garstka ludzi zna prawdę. Smarkacz nie domyśla się jeszcze, że ten gad, wciąż po części żyje.
Wracając...
Poszukujemy tego żądnego zemsty małolata, by móc przekonać go do powrotu do wioski.
Nie...
Ta misja jest żałosna. Chyba tylko bliżsi jego znajomi mają tą nadzieję. Może cel szlachetny, ale wykonanie już niezbyt dobre.
Bardziej interesuje mnie spotkanie ze starszym z rodzeństwa, który ma się pojawić przez "przypadek" w lesie. Las do którego zmierzamy, na obecną chwile znajduje się jeszcze spory kawał drogi.
Zapadł zmierzch...
Postanowiliśmy rozbić małe obozowisko, by móc odpocząć od trudów całego dnia.
Chcąc się cieszyć smakiem mojej ulubionej herbaty w spokoju, po rozłożeniu śpiwora, trzeba było najpierw uspokoić dwóch narwańców, którzy chcieli iść na poszukiwania w środku nocy. Szykując już coś by móc w nich rzucić, do akcji wkroczyła Sakura powalając ich po jednym ciosie pod żebrami.
Auć...
Przed pójściem spać uzgodniliśmy osoby na poszczególne godziny warty. Przezorny zawsze ubezpieczony. Moja pora na straż obozowiska przypadła jako ostatnia. Pod wpływem nawyku nabranego w dzieciństwie, podczas wykonywania misji, sprawdziłam okolice pod względem wrogiej chakry. Wciąż nie wyczuwałam żadnych zmian w otoczeniu. Po zaspokojeniu głosika w głowie, odpowiadającego za bezpieczeństwo, zakopałam się w moim śpiworze jak każdy z nas, prócz najstarszych w naszej grupie. Kapitan Yamato i Kakashi sensei brali pierwszą wartę. Po kilku minutach leżenia moja wizja przepadła w ciemność snu.
Ze snu wytrąciło mnie szturchanie w ramię i słowa, że to teraz moja tura, choć nie byłam pewna tego. Chwilę po wyjściu ze śpiwora, czułam że nie do końca jeszcze kontaktuje ze światem. Kompletne połączenie się ze światem zewnętrznym, zawdzięczam kilku dźwiękom przypominających te skrzypienie drzwi, tuż przy moim uchu.
Chcąc zobaczyć, co to było, skierowałam głowę w jedną ze stron. W niewielkiej odległości od mojej osoby zobaczyłam kilka robaczków, które pocierając skrzydełkami wydawały ten dźwięk.
-Obudziłaś się już?- moje uszy wyłapały lekko ochrypnięty głos.
Zauważyłam Shino, który wyciągnął rękę w moją stronę. Po chwili zobaczyłam owady ze „skrzypiącymi" skrzydełkami, kierujące się w stronę jego rękawa.
-Jasne... i dzięki.- Odpowiedziałam i po chwili jeszcze dodałam- Idę się przejść, zaraz wrócę...
Wstając, usłyszałam jak kilka kości mi strzeliło.
„Coś złego się stanie". Przeleciało mi przez myśl. Robiąc okrążenie wokół obozu, otrząsnęłam się z pozostałych resztek snu, jeśli takie w ogóle mi zostały, przez panującą wilgoć w powietrzu. Po powrocie usiadłam obok chłopaka. Miał zdjęty kaptur i mogłam nacieszyć oko jego krótkimi, brązowymi włosami.
-Nie przerywaj sobie- powiedziałam, gdy młody Aburame zaprzestał tworzyć różne kształty ze chmary swoich owadów. Całkiem nieźle mu to wychodziło. Niektóre miały kształt zwykłego krzesła, słońca oraz skorpiona który chodził. Shino, jakby zachęcony moimi słowami, tworzył teraz coś większego, co przypominało człowieka. Po krótkim czasie, zobaczyłam prawie, że lustrzane odbicie Kiby, który wykonywał szalone ruchy, przez co parsknęłam cichym śmiechem.
Zapatrzona w cuda które wyprawiał, nie zauważyłam jego uśmiechu.
____
Cześć, dzisiaj luźniejszy taki rozdzialik.
Przepraszam jeśli uraziłam jakiś fanów Sasuke, ale taki stosunek do niego ma nasza Eiko.
Za chwile pojawi się kolejny rozdzialik, ale tym razem z info(nie myślałam że wstawię coś takiego kiedyś).
Proszę przeczytajcie to info
CZYTASZ
Przełamując skorupę Shino
FanfictionMusiałam dotrzeć do najbliższej wioski. Biegłam z krwawiącą raną po lewej stronie brzucha. Padałam ze zmęczenia i ledwo utrzymywałam się na nogach. Gdy przed oczami zaczęły pojawiać się mroczki chyba źle nastąpiłam na gałąź, ponieważ zaczęłam spadać...