Parę dni później
EIKO POV
Co za nudy na tej misji. Ani krzty dreszczyku. A nie przepraszam... Był jeden napad zbójów na kupców. Lecz ci którzy na nich napadli byli na tak żałosnym poziomie, że można było ich pokonać dzięki kilku ruchom. Po dziesięciu dniach wędrówki, powolnej wędrówki w południe dotarliśmy do naszego celu w kraju Gór. Byłam szczęśliwa, że skończy się nasza misja... znaczy się że szczęśliwie dotarliśmy. Resztę dnia mogliśmy odpocząć. Poszłam z Hinatą na dango, a później poszłyśmy do.... nieważne. Po nocy spędzonej w czymś co wyglądało na hotel ruszyliśmy z powrotem do Konohy. Po czterech dniach, późnym popołudniem zauważyłam w oddali bramę wioski. Uśmiechnęłam się pod nosem. Boże... porównując nasze tempo z kupcami, a obecnym tempem to stwierdzam, że poruszaliśmy się żółwim tempem. z zamyśleń wyrwał mnie głos Kiby. Spojrzałam na niego.
-O co chodzi?-spytałam
-Może byśmy się pościgali do bramy, co?
-Czy ja wiem?
-Wymiękasz?!
-Nie, po prostu jak to ująć. Hmm... trochę krótki dystans.
-Ponad pół kilometra jest dla ciebie za blisko?!-powiedział Kiba
-Dziwi cię to?-odpowiedziałam i westchnęłam-Ale jak chcesz się pościgać to tam się pościgamy, OK?
-OK-powiedział entuzjastycznie, a ja zauważyłam błysk podniecenia w ciemnym oku.
Przez pozostałą część drogi rozmawialiśmy na luźne tematy. Było naprawdę miło. Nasza mistrzyni patrzyła na nas z uśmiechem. To była ostatnia misja drużyny 8 z Kurenai. A moja pierwsza. Szkoda, że nie będzie jej z nami w drużynie, ale cieszę się z jej szczęścia oraz mistrza Asumy, którego jeszcze nie poznałam. Po dotarciu do bramy mogliśmy się rozejść do domów. Po kilku skokach po dachach byłam na progu mojego domu. Po wejściu i zdjęciu butów, wtargnęłam do swojego pokoju. Po szybkim rozpakowaniu torby padłam na łóżko. Potrzebna mi chwila odpoczynku. Po krótkiej przerwie, normalnym krokiem, ruszyłam w kierunku miejsca, małego wyścigu. Szłam kilka minut. przechodząc obok budki z ramen usłyszałam rozmowę kilku osób. Rozpoznałam głos Naruto oraz jeśli się nie mylę głos Shikamaru. Słyszałam jeszcze głos należący do jakiegoś mężczyzny, lecz nie znałam go. Podeszłam bliżej i odchyliłam płachtę budki.
-Ohayo- przywitałam się. Trzy osoby lekko odwróciły się w moją stronę. Kątem oka zauważyłam po lewej stronie szarowłosego mężczyznę, który udając że jest zafascynowany lekturą, przyglądał mi się.
-Ohayo Eiko- przywitał się jak zwykle entuzjastycznie Naruto.
-Hej- przywitał się Shikamaru oraz Chouji którego wcześniej nie słyszałam. Spojrzałam się na mężczyznę. Miał on na połowie twarzy maskę, a na lewym oku ochraniacz ze znakiem wioski, przez co widać było tylko jego, prawe, ciemne oko. Uparcie spoglądał się w swoją książkę
-Witaj, jestem Eiko Sasori- wyciągnęłam rękę na powitanie.
-Kakashi Hatake, miło mi- uścisnął moją rękę przy tym prawdopodobnie się uśmiechając, co poznałam tylko po przymknięciu jego oka.
-Co tutaj robisz? Nie miałaś być przypadkiem na misji?-spytał się Chouji.
-Dzisiaj wróciłam, ale szłam w kierunku pola treningowego.
-Chcesz teraz ćwiczyć? Po misji? O tej porze?
-Co? A nie... Idę na mały wyścig z Kibą.
-Ale to upierdliwe...-powiedział cicho młody Nara.
-On tego chciał-odpowiedziałam natychmiast
-Muszę to zobaczyć. Mogę to zobaczyć prawda?- powiedział Naruto robiąc maślane oczka.
-Jasne, nie musisz prosić- powiedziałam i zaczęłam odchodzić
-Po-poczekaj, dattebayo.
-Pośpiesz się-rzuciłam do niego.
Po przejściu mniej, więcej 10 metrów od budki, blondyn podbiegł zrównując się ze mną. Po chwili zauważyłam kątem oka zbliżającą się w naszą stronę, parę wiernych sobie przyjaciół. Dowiedziałam się że Naruto ma jutro rozpocząć specjalny trening pod wodzą Kakashiego. Tylko dla niego. Rozpoczęliśmy pogawędkę na temat naszych ulubionych rzeczy.
__________
Przepraszam że tak późno wstawiam kolejną część, ale mam sporo rzeczy obecnie na głowie.Trzeba było dopilnować średniej i uczyć się na egzamin który mam jutro.
Dziękuje wszystkim którzy to czytają.
CZYTASZ
Przełamując skorupę Shino
FanfictionMusiałam dotrzeć do najbliższej wioski. Biegłam z krwawiącą raną po lewej stronie brzucha. Padałam ze zmęczenia i ledwo utrzymywałam się na nogach. Gdy przed oczami zaczęły pojawiać się mroczki chyba źle nastąpiłam na gałąź, ponieważ zaczęłam spadać...