Część 10

400 30 3
                                    

EIKO POV

Stawiając prawą stopę a następnie lewą lekko zmarszczyłam brwi z powodu zimnej podłogi. Lecz nic mi nie jest w stanie popsuć dzisiejszego poranka i reszty dnia. Ruszyłam leniwym aczkolwiek pewnym krokiem ku łazience. Po wzięciu orzeźwiającego prysznica i wysuszeniu się, owinęłam się ręcznikiem.  Będąc w pokoju wzięłam z szafy swój codzienny strój. Na niego składały się leginsy w kolorze ciemnej czekolady które sięgały sandałów lekko w nie wchodząc. Na górną partię ciała założyłam koszulkę w kolorze dojrzałego owocu wiśni. Odkrywała ona jedno ramię, a koniec bluzki sięgał nieco poza linię tyłka. Po zjedzeniu wcześniej przygotowanej owsianki i zamknięciu domu kieruję się w stronę Ichiraku. Po dojściu na miejsce, byłam chwile przed czasem. Muszę chwile poczekać zanim zjawi się osoba na którą czekam. Chłopakowi ewidentnie się nie spieszy dzisiaj na to spotkanie. Podejrzewam że ma to związek z moją wygraną wczoraj. Szedł naprawdę powolnie, gdy w końcu go  zauważyłam. Gdy spytałam  go o taki humor to odpowiedział mi dopiero po kilku usilnych  próbach. Po przedstawieniu mu jego obecnej sytuacji z  innej perspektywy, że jest osobą która mi pomaga a nie służącym, na jego twarzy znów pojawił się uśmiech. wytłumaczyłam mu dokładnie w czym ma mi pomóc, a następnie podałam mu list od mojego wielbiciela który trzymałam w  torbie. Pozwoliłam mu go przeczytać. Według niego lepsze fragmenty czytał Akamaru. Widziałam jak próbował nieudolnie powstrzymywać chichot. Po chwili w której się uspokoił zaczął szukać tropu autora. Skakaliśmy po dachach by uniknąć tłumu ludzi który tak nagle się pojawił na ulicach Konohy. stałym tempem przemieszczaliśmy się w kierunku pól treningowych. Swój wzrok utkwiłam w niebie. Miało ono piękna barwę błękitu, a gdzie nie gdzie białe, małe chmurki płynęły jak łódki po oceanie. Słońce wspinało się na najwyższy punkt na horyzoncie. Ponownie przeniosłam wzrok, tym razem przed siebie. Po  chwili byliśmy już na ziemi i szliśmy.  Będąc na polanie zauważyłam dziewczynę z dwoma brązowymi kokami, białą bluzką i spodniami koloru ciemnoczerwonego. Leżała ona na plecach chłopaka w zielonym kombinezonie, czarnych włosach przypominających hełm i parą grubych brwi. Był on bardzo... posiadał za dużo energii. Dziewczyna wyglądała na lekko zmęczoną. Współczuję jej takiego treningu, albo osoby do niej przydzielonej. Niedaleko nich stał mężczyzna który był starszą kopią chłopaka. Prawdopodobnie ich sensei. O boże... poczułam stuknięcie w  ramię. Obróciłam głowę w tamtą stronę.

-Hmm?

-Mogę już iść?-spytał Kiba- Pomogłem już przecież.

-Nadal go nie znalazłam.

-Twój kochaś to ten w zielonym- powiedział z uśmiechem.

-Żartujesz?- jęknęłam

-Spokojnie to ten młodszy. Nazywa się Rock Lee- odwrócił się na pięcie- no to ja idę.

-O nie idziesz tam ze mną- powiedziałam stanowczo chwytając go za kołnierz- potrzebuję wsparcia.

-Ej...!-nie zdążył zaprotestować, bo już szłam przez  polanę. By to lepiej wyglądało Kiba wyprostował się i poprawił kołnierz kurtki przy okazji strącając moją rękę. Będąc blisko grupki zostaliśmy zauważeni.

-Hej- przywitałam się z wszystkimi. Pierwsze wrażenie.

-Ohayo

-Czy mogę porozmawiać z Lee? Na uboczu

-Oczywiście. Oto siła młodości!- wykrzyknął ich mistrz. Popatrzyłam na Kibe podnosząc jedną brew ku górze. Wzruszył ramionami i mówiąc że to normalne u niego.

-Uratowana...- westchnęła uradowana dziewczyna gdy została odwiązana od chłopaka. Po odejściu na bok , powiedziałam prosto z mostu chłopakowi o co mi  chodzi. Wytłumaczyłam mu że nie możemy być parą bo w ogóle się nie znamy i nie szukam nikogo. obgadaliśmy cały temat od A do Z. Chłopak podczas całej rozmowy był zarumieniony. Kątem oka zauważyłam, że naszej rozmowie przysłuchiwali się znajdujący niedaleko ninja. Pokiwałam głową z dezaprobatą.

Time skip

Wracam do wioski. Kibe gdzieś po drodze wcięło razem z Akamaru. Po drodze wstąpiłam na kulki ryżowe. Były pyszne. Wychodząc z restauracji było południe. Skierowałam się w stronę miejsca w którym Naruto miał odbywać trening.

Time skip

Będąc już na miejscu zobaczyłam jak kapitan Yamato właśnie stworzył wodospad. Nieźle... Podeszłam do Naruto. Nie zauważył mnie. Jeśli on ma taki refleks to jestem ciekawa jak on jeszcze istnieje na tym świecie.

-Jaki masz typ  chakry, Naruto?-powiedziałam a ten podskoczył na dźwięk mojego głosu.

-Eiko! Nie strasz tak mnie, a co do typu to...

-Zaraz się dowiemy. własnie skończyłem opowiadać o typach.-dokończył wypowiedź Kakashi. Kiwnęłam głową. Chłopak otrzymał od Kopiującego Ninji karteczkę która reaguje na chakrę. Blondyn skupił się na karteczce, która po chwili się przerwała. A więc wiatr. Chwilę patrzyłam się na karteczkę i nie usłyszałam że ktoś do mnie mówi. Spojrzałam na Naruto.

-Coś mówiliście? Sorry nie słuchałam-powiedziałam z zakłopotaniem.

-Pokarzesz jaką ty masz chakrę?

-W porządku. Czemu nie.-wzruszyłam ramionami a Kakashi podał mi papierek. skupiłam się na przepływie chakry w mojej ręce aż  do palców. Po chwili papierek przerwał się, a obie połówki zmarszczyły się. Spojrzałam do góry. Kakashi i Yamato mieli zamyślone  wyrazy twarzy. Natomiast Naruto, był oniemiały.

-Dobra Naruto. Twoim pierwszym ćwiczeniem będzie przecięcie za pomocą wiatru liścia.-po wypowiedzi Kakashiego na polance pojawiły się setki osób w postaci Naruto. Zwyczajne klony? Po chwili zastanowienia stwierdziłam że są to klony cienia.Każdy z  osobna próbował przeciąć liść.

____________


Przepraszam za długą przerwę w opowiadaniu. Z dwóch powodów nie pisałam wcześniej

1. nie mogłam czegoś wymyślić

2. nie mogłam się dorwać do komputera razem z netem.

Pomysły na następne rozdziały już mam spisane w zeszycie. I będę pisać dalej.

Do następnego


Przełamując skorupę ShinoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz