Część 12

282 26 7
                                    

EIKO POV

Minęło kilka spokojnych dni w wiosce. W tym czasie miałam dwie lub więcej misji rangi D. Misje te były proste jak bułka z masłem. Nie żeby coś miałam do misji tej rangi, ale chybabym wolała misje rangi nieco wyższej. Ale najlepsze w tych misjach było, że ja praktycznie, nie robiłam prawie nic. A dlaczego? Ponieważ została mi przydzielona na ten dzień pewna drużyna, w zastępstwie ich mistrza, którego nawet imienia nie pamiętam, bo go niedosłyszałam i nie wiem jak wygląda, a zastępstwo to otrzymałam około 10 minut przed przyjściem owej drużyny. Nie byłam pewna czy to dobry pomysł przydzielić drużynę na zastępstwo, ale zgodziłam się z dwóch powodów. Po pierwsze rozkaz Hokage, a po drugie, były to misje rangi D, więc nie miałam się o co bać. Koniec końców, misji tamtego dnia było kilka, wszystkie zakończone pozytywnie, a dzieciaki okazały się być sympatyczne i dowcipne. Początkowo chciały wrobić mnie, bym sama wszystko zrobiła, lecz wyszedł na opak ich początkowy plan. Wracając do dnia dzisiejszego. Hokage zleciła mi, Hinacie oraz Shino pewną misję na kilka dni. Kiba nie idzie z nami, ponieważ wraca, dzień po naszym opuszczeniu wioski. Celem naszej misji jest sprawdzenie granicy naszego kraju. Dostaliśmy jej pewną część. Naszej drużynie przypadła ta część granicy którą dzielimy z krajem deszczu. Kilka innych drużyn dostało pozostałe części do sprawdzenia. Wiem że wioska deszczu nie jest zbyt przyjaźnie nastawiona do pozostałych i można się wszystkiego po ich liderze spodziewać. Ale... Nie to wszystko zaprząta moje myśli. Mój umysł zaprząta dziwny niepokój. Jakby coś miało się wydarzyć, nie koniecznie dobrego. Jak na złość żaden ze scenariuszy przeszłości nie chce się ukazać. jakie to frustrujące. Czemu tylko przy poszczególnym osobach lub sytuacji ta przyszłość się pokazuje. Chociaż, gdyby ciągle się pojawiały chyba nie wytrzymałabym psychicznie. Trzeba nauczyć się to nieco kontrolować. Dobra koniec tych rozmyślań. Nie ma co się zamartwiać przed misją. By być spokojną, powiem komuś bardziej zaufanemu by byli bardziej czujni. Stop. Po co się pogrążać psychicznie. Pora się zmywać do domu.

Time skip

Stoję na progu mojej małej, ale przestrzennej chatki. Po od kluczeniu drzwi i odstawieniu butów na swoje miejsce ruszyłam spokojnym krokiem do kuchni, a następnie przez salon do pokoju. Z szafy wyciągnęłam torbę do której wsadziłam kilka rzeczy, które już prędzej zapieczętowałam w zwojach które są o wiele lżejsze. Wróciłam do kuchni i zaparzyłam moją ulubioną zieloną herbatę. Sącząc herbatkę usiadłam na sofie w salonie. Po kilku minutach spokoju, przez który odpoczywałam jak człowiek niezbyt związany ze światem ninja, musiałam zdjąć nogi ze stolika i podnieść się z wygodnej sofy by otworzyć drzwi osobie która się do nich dobija. W momencie gdy lekko uchyliłam drzwi by sprawdzić kto się dobijał do tych biednych drzwi, osoba za nimi stojąca szybko czmychnęła przez powstałą szparę i natychmiast zatrzaskując je oraz dodatkowo się o nie opierając. Zamrugałam zaskoczona, a potem mogłabym przysiąść że moje gałki oczne wyszły poza swój obszar. Przede mną stał młody mężczyzna w wieku około dwudziestki. Miał lekko pociągłą twarz w której były osadzone fioletowe oczy, które były tak bardzo podobne do moich. Miał krótkie włosy. Formowały się w czuba pośrodku głowy. Miały one kolor pudrowego różu. Na jego torsie opinała się koszulka z długimi rękawami, które rozszerzały się ku końcowi. Miał ciemnobrązowe spodnie sięgające aż do sandałów przez niego noszonych. Na bluzce koloru piasku plaży znajdowała się lekko rozpięta czarna kamizelka chuunina z mojej rodzinnej wioski. Wszystko wyglądałoby na w miarę normalną .a kunai w ciało. Jeden z nich był wbity w miejsce gdzie powinno znajdować się serce.

-N-Niko?-powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.

-Witaj... siostrzyczko- odpowiedział z lekkim uśmieszkiem, który w tamtej chwili przypominał mi ten psychopatyczny. Nie mogłam się poruszyć. Choćby o milimetr.

-Ty... nie żyjesz-powiedziałam po chwili ciszy która nastała, wciąż wpatrując się w niego ze strachem.- To tylko... koszmar z którego się obudzę!

-Przekonamy się zaraz czy to tylko sen... czy może koszmar- w mgnieniu oka wyjął ze swojej piersi kunai i zamachnął się nim tak by przeciąć mi tętnicę szyjną. W momencie gdy czarny, zimny metal zaczął nacinać mi delikatnie skórę na szyi...

___________

I na tym kończymy na dzisiaj. Dziś wyjątkowo dwa rozdziały. Miłej lektury i czekania na następny. Jeszcze dziś rozpoczynam pisanie.

Przełamując skorupę ShinoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz