3

45 6 6
                                    

Jak możecie się domyślić – nie było śladów żadnej elektryczności, żadnych rozrywek.

Nasz pokój był obskurny, koloru zielonego. Ciemnego zielonego. Obrzydliwego, przyprawiającego mnie o wymioty zielonego. Poza tym znajdowały się tam dwa najzwyklejsze łóżka z szarą pościelą, drewniana szafa i wielki, czerwony dywan w najróżniejsze wzorki. Spędzając tam już pierwsze sekundy miałam ochotę płakać.

– Ouch – jęknęłam zawiedziona tym widokiem.

– Hej, nie myślmy negatywnie. – Adam złapał mnie za ramię. – Mamy tu swoje rzeczy – wskazał na łóżko, gdzie leżały nasze otwarte bagaże. Pewnie sprawdzali, czy nie mamy tu nic nieodpowiedniego.

Wcześniej nie widziałam jego walizki. Była szaro–czarna i duża – w przeciwieństwie do mojej. W jej środku dominował kolor niebieski.

– Za pięć minut spotykacie się ze mną i czternastoma innymi grupami przed budynkiem. Musimy zrobić trening. – W drzwiach ujrzałam umięśnionego, opalonego bruneta ledwo po dwudziestce. Strojem nie wyróżniał się wśród swoich współpracowników. Mundur w kolorze moro i ciężkie buty.

– Jaki trening? – zapytałam.

– Przetrwania. – Srzywiłam się. Cokolwiek ma to znaczyć, nie brzmi obiecująco. Swoją drogą – po co mamy się szkolić?

Po chwili uzbrojony wyszedł, a ja nadal patrzyłam się w miejsce, w którym stał. Teraz widziałam tam tylko drewniane drzwi ze srebrną klamką.

– Znajdę wyjście. – Podzieliłam się z Adamem swoim pomysłem, na co on roześmiał się, a ja zmarszczyłam brwi. – O co chodzi?

– Nie powinnaś mieszać się w nic takiego. Jesteś za młoda –  powiedział, opadając na łóżko. – Nawet o tym nie myśl.

– Mama powiedziała mi przed wyjazdem, że...

–  ,,Wyjazdem". – Zrobił cudzysłów palcami i parsknął. – Nie traktuj tego jak wyjazd, wakacje, ani nic podobnego. Trafniejszym określeniem dla tego miejsca byłoby ,,więzienie". Jesteśmy tu z przymusu.

– Okay – westchnęłam.

– Moja dziewczynka. – Spojrzał na mnie i wyszczerzył zęby.

– Kobieta – poprawiłam go z dumą. – Mama przed trafieniem tu powiedziała, że jestem dorosła i że poradzę sobie. A to oznacza, że dam radę nas stąd wyciągnąć. Wierzysz mi, prawda?

– Tak, tak. – Uśmiech zszedł z jego twarzy bardzo szybko. Co powiedziałam nie tak? – Idziemy. Nic nie kombinuj. – Wstał z łóżka i pociągnął mnie za nadgarstek.

Po chwili byliśmy przed budynkiem. Wiedziałam, że jeśli nie odejdziemy stąd w trybie natychmiastowym – to będzie nasza monotonia. Treningi, ten sam widok codziennie od rana do wieczora, te same ceglane mury... Oszalejemy tutaj.

– Dołączcie do tej grupy. – Podszedł do nas uzbrojony, z którym mieliśmy odbyć trening i wskazał palcem gromadkę liczącą mniej więcej dwadzieścia osób.

Zrobiliśmy tak, jak kazał. Widziałam wśród nich dzieci w moim wieku, starsze panie i panów, i nastolatków, takich jak Adam. Wolałam się jednak do nikogo nie przywiązywać. Wiadomym jest to, że niedługo nas tutaj nie będzie. Muszę tylko wymyślić sposób...

– Słuchajcie mnie. – Usłyszałam doniosły głos. Odwróciłam się i mym oczom ukazał się nasz trener. – Jestem Wiktor. Od dzisiaj będziemy razem ćwiczyć. Codziennie będziemy spotykać się o tej samej godzinie. – Podwinął rękaw i spojrzał na czarny, skórzany zegarek. – 20:04.

– Przepraszam? – odezwała się młoda szatynka. Brunet skinął głową, tym samym dając jej do zrozumienia, że może zadać pytanie. – Nadal nie rozumiem, dlaczego tu jesteśmy. Oddzielono mnie od bliskich i...

– Wyglądam ci na osobę, którą to interesuje? – przerwał jej. – Moim jedynym zadaniem na ten moment jest odbębnić z wami ten trening.

– Mamy prawo wiedzieć, co tu się dzieje! – krzyknęła i wyszła przed szereg. Wiktor podszedł do niej. W jego oczach widać było żywą agresję, jednak tylko odepchnął ją w tył, dając do zrozumienia, żeby przeszła na swoje miejsce. Jak bardzo musieli nas nienawidzić, żeby nie udzielić nam odpowiedzi na najważniejsze pytanie i traktować w taki sposób?

– Ona ma rację – wtrącił się Adam, chowając mnie za swoimi plecami. Mnie, nie ją. Zupełnie, jakby to mi zaraz miało przytrafić się coś złego. – Zostaw ją.

– Będziecie teraz przechodzić bunt? – roześmiał się. – Myślicie, że to wam pomoże?

Spojrzałam się w prawo i ujrzałam drzwi (a w zasadzie bramę), które były naszym ratunkiem. Wyłączyłam się, zupełnie nie interesowało mnie to, co dzieje się na treningu. Właśnie znalazłam wyjście, którego nikt nie pilnuje. A przynajmniej nie w porze naszego szkolenia. To może być wielka szansa.

"Ocknęłam" się w momencie, w którym szatynka leżała na brudnej ziemi, a mój brat nieudolnie szarpał się z Wiktorem. Instruktor dostał cios kopniakiem w brzuch, ale sądząc po wydanym odgłosie, mogło to bardziej zaboleć Adama, który chwilę później oberwał pięścią w twarz.

– Stop! – krzyknęłam i wybuchnęłam płaczem. Nie mogłam na to patrzeć. I tak zareagowałam jako jedyna.

Wiktor odepchnął mojego brata w bok i spojrzał na mnie.

– Aż taka jesteś wrażliwa? –  zapytał z szyderczym uśmiechem. – Spójrz na nich. –  Wskazał palcem na grupkę ludzi, z którymi miał się odbyć trening. Wśród nich znajdowali się też moi rówieśnicy. – Oni nie uronili nawet łzy! - Przybliżył się do mnie. Bałam się. To ma być uczucie, które będę odczuwać codziennie, jeśli się stąd nie wydostaniemy? To miejsce miało być schronieniem.

Bo to nie ich bliska osobapomyślałam.

Nagle Adam z – już – sinym okiem rzucił się na niego, tym samym odpychając go ode mnie. Obydwoje leżeli na podłodze parę metrów ode mnie. Wyglądali tak marnie. A ja? Stałam przerażona w bezruchu. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.

– Co tu się, do kurwy nędzy, dzieje?! – krzyknął jeden ze strażników, przechadzający się akurat przez nasz teren przeznaczony do ćwiczeń. Pomógł wstać swojemu współpracownikowi i rozmawiali chwilę bardzo cicho. – Ty i twój pokój nie dostaje dzisiaj kolacji – oznajmił, na co wpółprzytomny Adam odpowiedział środkowym palcem. Myślałam, że to tylko ich podburzy. Powoli zaczynałam się trząść i błagać, by mój brat nie wpakował się w coś strasznego, jednak wszyscy obecni zachowali spokój. – I śniadania jutro rano – splunął na niego, po czym odszedł.

– Jutro rano już nas tu nie będzie – mruknęłam pod nosem.

Dom śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz