12

2 0 0
                                    

Dostarczono nas do jakiegoś ciemnego pokoju. Nie wiedziałem, gdzie jestem. Nie wiedziałem nawet, jak wygląda to pomieszczenie. Wszystko było zbyt ciemne.

Mężczyzna, który z nami przyszedł, zamknął za sobą drzwi, a następnie podszedł do zasłoniętego zasłoną okna. To ta zasłona sprawiała, że pokój ten miał swój mroczny klimat.

– Usiądźcie tu – wskazał na podłogę przed sobą. Ruch jego dłoni tak naprawdę był ledwo widoczny, lecz chwilę później zasłona została odsłonięta.

Widząc to miejsce, doszedłem do wniosku, iż nawet ze słońcem wpadającym przez okno i rozpromieniającym to pomieszczenie – ma ono swoją mroczną aurę. Przeraziłem się, kiedy rozejrzałem się od razu po dostarczeniu światła temu miejscu i ujrzałem plamy krwi na typowych dla szpitali, białych kafelkach. Brudna, różowa farba na ścianie wcale nie dodawała temu pokojowi uroku, a zlew w kącie stał tu pewnie tylko po to, by móc zmyć krew. Ludzie jednak byli na to zbyt leniwi.

Tak, jak kazał, usiedliśmy na podłodze obok siebie. Miałem wrażenie, jakby zaraz chciał nas postrzelić. Może to i lepiej? Nie powinienem tak myśleć, wiem o tym, ale wszystko, co się tu dzieje, powoli mnie przerasta. Jak sobie z tym poradzić?

Po chwili doktorek wziął ostre i ogromne nożyce do rąk. Już wtedy przełknąłem głośno ślinę ze strachu i spojrzałem przestraszony na Hannę, a moje serce przyspieszyło. Miałem tylko nadzieję, że zaraz nie zrobię się czerwony i nie zacznę pocić. To zewnętrzne oznaki tego, że się denerwuje. Nie chciałem, by ktokolwiek o tym wiedział. Lubiłem grać nieustraszonego, choć była to dla mnie najtrudniejsza rola do odegrania w tamtej chwili.

– Nie zrobię wam nic złego – wzruszył ramionami. Wyglądał, jakby mówił prawdę. Był przy tym taki spokojny, ale wciąż mu nie ufałem. Przekładał nożyce z prawej ręki do lewej, bawiąc się nimi; zupełnie jak typowy psychopata. Wyobrażałem sobie, że zaraz wbije je w tętnice któregoś z nas.

Chwycił on włosy Hanny i zaczął je obcinać. Muszę przyznać, że sposób w jaki to robił, był brutalny. Ciągnął ją za włosy, byleby uciąć ich jak najwięcej. Jestem pewnien, że po wyjściu stąd, ślady na jej skórze będą krwawić, jednak żadne z nas się nie sprzeciwiło. Po prostu siedzieliśmy tak, jak nam kazano; tak, jak wytresowane psy. Na takich nas kreowali? Posłałem mu krzywe spojrzenie, zaniepokoiłem się... Może obcinanie włosów jest dopiero początkiem? Jaki ma w tym cel? To niesamowity dziwak!

Po chwili przeszedł do mnie, jednak trwało to o wiele krócej, niż w przypadku Hanny. Gdy to robił, zamknąłem oczy. Na szczęście, nie poczułem bólu.

Po skończonej robocie spojrzeliśmy na siebie. Oboje musieliśmy wyglądaliśmy komicznie i strasznie jednocześnie. Rzecz w tym, że wyglądaliśmy identycznie. Chyba właśnie o to im chodzi. Chcą upodobnić nas do siebie, zrobić z nas szarą masę, będącą jak wszyscy inni w tym miejscu. Chcą, żebyśmy byli w stanie oddać życie za ten budynek, by podczas prawdziwej tragedii (o ile taka już się nie rozpoczęła) bronić ich tyłków. Nie wypuszczą nas stąd.

– I co? Było aż tak źle? – zapytał roześmiany, rzucając nożyce na parapet. Nawet nie oczekiwałem, że któryś z pracowników będzie chciał po nas posprzątać. – No już, wstawajcie.

Ponownie wykonaliśmy jego polecenie bez żadnego „ale". Ich stragetia była dobra, dlatego musiałem działać, by nie zostać tu do końca swoich dni.

Od razu po wstaniu z podłogi, podbiegłem do doktora i przycisnąłem go do ściany. Byliśmy na tyle blisko, że byłem w stanie sięgnąć nożyce z parapetu. I zrobiłem to! Zrobiłem to przed nim! Teraz to ja miałem przewagę.

Mój stres osiągnął wtedy najwyższy poziom, jaki mógł. To nie było takie łatwe, jak we wszystkich amerykańskich filmach kryminalnych. Właśnie przyciskałem do ściany żywą osobę, nie żadnego bezmózgiego zombie. Wiedziałem również, że jeśli będę musiał – posunę się do zabójstwa. To zdecydowanie najgorsza spontaniczna decyzja, jaką było mi podjąć. Niestety, kiedy już się o tym przekonałem – było za późno. Mimo, że wciąż stałem na wygranej pozycji, żałowałem. Mój triumf był tylko chwilowy. Wszyscy uzbrojeni w tym szpitalu należą do niego. To musiało się źle skończyć.

Dom śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz