8

8 0 0
                                    

– Zanim cokolwiek powiesz – zacząłem; patrzyłem jej prosto w oczy. – musisz wiedzieć, że jest bardzo źle. Pomóż mi przesunąć szafę, zanim one wszystkie się tu dostaną.

Mimo mojego wyczerpania – adrenalina pozwalała mi nawet na przebiegnięcie maratonu, więc energicznie zacząłem przesuwać komodę, a po chwili do pomocy dołączyła się Hanna.

Od razu po tym zbliżyłem się do swojej siostry. Wyglądała jeszcze gorzej. Straciła całą swoją energię, której kiedyś miała zbyt wiele. Nienawidziłem tego. Zawsze biegała po polach, a ja miałem jej pilnować. Odchodziła tak daleko, że musiałem ją gonić. Oddałbym wszystko, by było tak, jak wcześniej. Naprawdę, wszystko.

– Co z nią? – zapytałem.

– Cały czas leżała, nie chciała ze mną nawet rozmawiać. – Szatynka przykucnęła obok mnie. – Z czasem przestała się ruszać, tylko mrugała i bełkotała coś od czasu do czasu.

W pośpiechu wyjąłem wszystko co udało mi się zdobyć.

– To wszystko? – zapytała Hanna, wyśmiewając mnie. Nie przejąłem się tym; tylko schowałem twarz w dłonie i zacząłem zastanawiać się po co mi, do cholery, strzykawka i bandaż?

Spojrzałem na ranę mojej siostry i zwątpiłem we wszystko. W to, że moja wyprawa po apteczkę miała jakiś sens i w to, że jest dla niej jeszcze jakaś nadzieja. Oczy zaczęły mi łzawić, ale wytarłem je i zacisnąłem pięści. Chciałem się na czymś wyżyć. To nie mogło się tak skończyć.

Zupełnie nie znałem się na medycynie, nie planowałem z nią żadnej przyszłości. Wolałem jednak wziąć strzykawkę i zrobić cokolwiek, niż żałować mojego wyboru. Przecież niepodjęcie decyzji to również decyzja.

Zbliżyłem narzędzie do jej zakrwawionej rany i starałem się wyssać ropę, zakażoną krew lub – po prostu – cokolwiek, co się tam znajduje. O ile w ogóle coś się tam znajduje...

– Kpisz sobie ze mnie? To jest twój plan? Wiesz, co w ogóle robisz? – dopytywała. Z każdym jej słowem przepełnionym drwiną czułem się jeszcze gorzej.

– Przestań mnie stresować! – krzyknąłem i momentalnie wstałem z łóżka; nie byłem w stanie słuchać jej dalej. Przestałem interesować się wszystkim; tym, czy stwory dadzą nam spokój, tym, czy sam przeżyje lub czy przeżyje Hanna. Liczyła się tylko moja siostra. – Cel mojej podróży był dla mnie bardzo ważny, bo jeśli moja siostra umrze, nie będę miał nikogo. Nikogo, rozumiesz? – złapałem się za włosy. Miałem ochotę je wyrwać. – Za drzwiami mamy stado czegoś, co próbuje nas zabić gołymi rękoma, a z twoimi słowami czuję się jak nic nie warty śmieć, który właśnie pozwala umierać swojej siostrze w największych cierpieniach, więc proszę, trzymajmy się w ciężkich sytuacjach razem. Tracimy za dużo czasu. – Po moim policzku spłynęła łza. Od tamtej pory nie sądziłem, że to wstyd. Uczucia i emocje miały prawo mną zawładnąć po takich wydarzeniach. – Nie wiem, dlaczego jesteś taka uszczypliwa. Tym bardziej, że przed wyjściem z tego pokoju słyszałem, że dziękujesz mi za to, co dla ciebie zrobiłem. Teraz masz szansę się odwdzięczyć i po prostu nie odzywać, dobrze? – otarłem słone krople, ponownie usiadłem na łóżku i spojrzałem na jej posmutniałą twarz. Wpatrywała się w podłogę. – Myślisz, że nie wiem jaki jestem beznadziejny? – kontynuowałem. Nie potrafiłem dać jej teraz spokoju mimo tego, że widziałem to, jak żałuje swoich słów. Było to łatwiejsze do wyczytania z jej twarzy niż myślicie. Niestety, wszystkie moje zażalenia i cały gniew po prostu spłynęły ze mnie akurat w tej sytuacji. – To, że wyszła sama z pokoju podczas nocy nie miało prawa się stać! Ale się stało, a teraz muszę zrobić wszystko, by to naprawić. Zrobię to tą strzykawką i tym bandażem – pokazałem jej przedmioty, o których właśnie mówiłem – bo tylko to znalazłem narażając swoje życie dla niej. A ty, co zrobiłaś dla kogokolwiek w tym pokoju podczas trwania tego gówna? – odłożyłem bandaż na bok i przystąpiłem do odsysania... czegoś, co miała w sobie Ada.

Dom śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz