ROZDZIAŁ 1

3.9K 167 27
                                    

- Mam dość. - powiedziałam i klapnęłam na sofę w salonie.

- Co się znów stało? - Lucas stał przy desce do prasowania, a góra ubrań zdawała się nie mieć końca.

- Znów przyszedł przelew. Mam po dziurki w nosie tej zabawy. On wysyła, ja odsyłam i tak w kółko. - wymachiwałam rękami, a przyjaciel tylko się śmiał.

- To przestań się stawiać. Czas najwyższy zmądrzeć mamuśko.

- Łatwo ci mówić. Zadzwonił choć raz przez te dwa lata? Przecież nie zabroniłabym mu kontaktów z córką.

- A co miał zrobić? Przyjechać i błagać cię o wybaczenie? Grace zejdź na ziemię. On jest wrakiem człowieka. To wszystko go zniszczyło.

- Jasne, a ja kwitnę i pachnę! Gdyby nie te pieprzone tabletki teraz miałabym dwójkę dzieci! - nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam.

- Właśnie dlatego cię zostawił! Nie chciał tego, byś mu to wypominała! Pominę fakt, że nad tym nie panował! - Lucas był wściekły i wcale mu się nie dziwiłam.

- Przepraszam. Po prostu jestem zmęczona. Wcale tak nie myślę.

- Wiem. Ty go nadal kochasz.

- On już mnie nie. - odparłam i ruszyłam w stronę schodów. Mogłabym jednak przysiądz, że mój przyjaciel mruknął pod nosem coś w stylu "Nie wierz w to, co mówią."

Weszłam do pokoju Melindy, a ta stała w łóżeczku i gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko ukazując rząd białych ząbków i przeklęte dołeczki w policzkach. W takich momentach zastanawiałam się jakby to było, gdyby Harry uczestniczył w naszym życiu, jakby ono wyglądało.

- Chodź perełko. Zejdziemy do wujka i coś pzekąsimy. - wzięłam małą na ręce i łapiąc plecak z zabawkami ruszyłam spowrotem do salonu.

Będąc na schodach usłyszałam dzwonek do drzwi. Nim się przy nich znalazłam Luc już otwierał.

- Dziadzia! - wykrzyknęła Mel i zaczęła się wyrywać. Postawiłam ją na ziemi, a ta podbiegła do mojego ojca i rzuciła mu się w ramiona.

- Perełka. - Simon uśmiechnął się i przytulił do siebie. - Cześć córcia.

- Hej tato, co ty tu robisz? - zapytałam, bo zdziwiły mnie jego odwiedziny.

- Wpadłem porozmawiać i odwiedzić małą. - minę miał niewyraźną.

Przywitał się z Lucasem i oddał mu Melindę, a mnie poprosił do gabinetu. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Rzadko nas odwiedzał. Zajmował się przecież swoimi "synami".

- O co chodzi? - zapytałam zamykając drzwi.

- O Stylesa. - mruknął.

- Co z nim?

- Kiepsko psychicznie. Zadręcza się. - powiedział ojciec ze smutkiem. Wiedziałam, że z Harrym jest źle. Widać to było gołym okiem. Nie trzeba do tego kończyć studiów. Był przemęczony i schudł.

- To wiem. Nie jestem ślepa tato. Konkrety proszę.

- Myślałaś może o ich spotkaniu? - zapytał niepewnie.

- Melindy z nim?

- Tak.

- A myślisz, że o czym myślę od dwóch lat?! - podniosłam głos, bo miałam dość wypominania, że Harry nie widział dziecka od jego narodzin.

- Spokojnie. Nie musisz się odrazu unosić. Tylko zapytałem. Lekarz po prostu twierdzi, że mogłoby to pomóc.

- Tato to nie z mojej winy nie widuje córki. On odszedł. Zostawił mnie. Nawet jak się dowiedział, że jestem w ciąży nie przyszedł. Przesyła pieniądze, choć nie wiem po co.

- Chce zapewnić jej godne życie.

- A ja nie potrafię? Moje konto pęka w szwach.

- Czyli nie masz nic przeciwko, by się widywali?

- Nigdy nie miałam i mieć nie będę. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Chciałam, żeby Melinda miała oboje kochających ją rodziców.

Moja córka dobrze wiedziała kim jest jej ojciec. Nigdy tego nie ukrywałam. Pokazywałam jej zdjęcia i filmy. Śpiewałam piosenki One Direction.

Świat spekulował na jej temat. Wiele plotek pojawiało się w pierwszym roku jej życia, ale gdy zobaczyli jak wygląda nie było wątpliwości. Identyczna jak ojciec. Te same kręcone ciemne włosy, zielone przeszywające oczy i dołeczki w policzkach. Cały Harry.

- Dobrze. Poczekaj więc chwilę. - Simon zniknął zostawiając mnie zdezorientowaną. Zajrzałam do salonu, ale nie miałam się czym martwić. Lucas, Melinda i Jeremy, chłopak mojego przyjaciela, siedzieli przed telewizorem i oglądali "Pingwiny z Madagaskaru".

Poszłam do kuchni po wodę i wróciłam do mojej "rodzinki". Zajęłam miejsce na podłodze, a mała wtuliła się w moje ramiona.

Gdy drzwi do domu się otworzyły nawet nie spojrzałam w tamtą stronę. Dopiero Perełka, a raczej słowo które wyszło z jej usteczek zwróciło moją uwagę.

- Tata.

We hope to Three (Book3)|| Harry Styles✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz