- Mam dość. - powiedziałam i klapnęłam na sofę w salonie.
- Co się znów stało? - Lucas stał przy desce do prasowania, a góra ubrań zdawała się nie mieć końca.
- Znów przyszedł przelew. Mam po dziurki w nosie tej zabawy. On wysyła, ja odsyłam i tak w kółko. - wymachiwałam rękami, a przyjaciel tylko się śmiał.
- To przestań się stawiać. Czas najwyższy zmądrzeć mamuśko.
- Łatwo ci mówić. Zadzwonił choć raz przez te dwa lata? Przecież nie zabroniłabym mu kontaktów z córką.
- A co miał zrobić? Przyjechać i błagać cię o wybaczenie? Grace zejdź na ziemię. On jest wrakiem człowieka. To wszystko go zniszczyło.
- Jasne, a ja kwitnę i pachnę! Gdyby nie te pieprzone tabletki teraz miałabym dwójkę dzieci! - nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam.
- Właśnie dlatego cię zostawił! Nie chciał tego, byś mu to wypominała! Pominę fakt, że nad tym nie panował! - Lucas był wściekły i wcale mu się nie dziwiłam.
- Przepraszam. Po prostu jestem zmęczona. Wcale tak nie myślę.
- Wiem. Ty go nadal kochasz.
- On już mnie nie. - odparłam i ruszyłam w stronę schodów. Mogłabym jednak przysiądz, że mój przyjaciel mruknął pod nosem coś w stylu "Nie wierz w to, co mówią."
Weszłam do pokoju Melindy, a ta stała w łóżeczku i gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko ukazując rząd białych ząbków i przeklęte dołeczki w policzkach. W takich momentach zastanawiałam się jakby to było, gdyby Harry uczestniczył w naszym życiu, jakby ono wyglądało.
- Chodź perełko. Zejdziemy do wujka i coś pzekąsimy. - wzięłam małą na ręce i łapiąc plecak z zabawkami ruszyłam spowrotem do salonu.
Będąc na schodach usłyszałam dzwonek do drzwi. Nim się przy nich znalazłam Luc już otwierał.
- Dziadzia! - wykrzyknęła Mel i zaczęła się wyrywać. Postawiłam ją na ziemi, a ta podbiegła do mojego ojca i rzuciła mu się w ramiona.
- Perełka. - Simon uśmiechnął się i przytulił do siebie. - Cześć córcia.
- Hej tato, co ty tu robisz? - zapytałam, bo zdziwiły mnie jego odwiedziny.
- Wpadłem porozmawiać i odwiedzić małą. - minę miał niewyraźną.
Przywitał się z Lucasem i oddał mu Melindę, a mnie poprosił do gabinetu. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Rzadko nas odwiedzał. Zajmował się przecież swoimi "synami".
- O co chodzi? - zapytałam zamykając drzwi.
- O Stylesa. - mruknął.
- Co z nim?
- Kiepsko psychicznie. Zadręcza się. - powiedział ojciec ze smutkiem. Wiedziałam, że z Harrym jest źle. Widać to było gołym okiem. Nie trzeba do tego kończyć studiów. Był przemęczony i schudł.
- To wiem. Nie jestem ślepa tato. Konkrety proszę.
- Myślałaś może o ich spotkaniu? - zapytał niepewnie.
- Melindy z nim?
- Tak.
- A myślisz, że o czym myślę od dwóch lat?! - podniosłam głos, bo miałam dość wypominania, że Harry nie widział dziecka od jego narodzin.
- Spokojnie. Nie musisz się odrazu unosić. Tylko zapytałem. Lekarz po prostu twierdzi, że mogłoby to pomóc.
- Tato to nie z mojej winy nie widuje córki. On odszedł. Zostawił mnie. Nawet jak się dowiedział, że jestem w ciąży nie przyszedł. Przesyła pieniądze, choć nie wiem po co.
- Chce zapewnić jej godne życie.
- A ja nie potrafię? Moje konto pęka w szwach.
- Czyli nie masz nic przeciwko, by się widywali?
- Nigdy nie miałam i mieć nie będę. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Chciałam, żeby Melinda miała oboje kochających ją rodziców.
Moja córka dobrze wiedziała kim jest jej ojciec. Nigdy tego nie ukrywałam. Pokazywałam jej zdjęcia i filmy. Śpiewałam piosenki One Direction.
Świat spekulował na jej temat. Wiele plotek pojawiało się w pierwszym roku jej życia, ale gdy zobaczyli jak wygląda nie było wątpliwości. Identyczna jak ojciec. Te same kręcone ciemne włosy, zielone przeszywające oczy i dołeczki w policzkach. Cały Harry.
- Dobrze. Poczekaj więc chwilę. - Simon zniknął zostawiając mnie zdezorientowaną. Zajrzałam do salonu, ale nie miałam się czym martwić. Lucas, Melinda i Jeremy, chłopak mojego przyjaciela, siedzieli przed telewizorem i oglądali "Pingwiny z Madagaskaru".
Poszłam do kuchni po wodę i wróciłam do mojej "rodzinki". Zajęłam miejsce na podłodze, a mała wtuliła się w moje ramiona.
Gdy drzwi do domu się otworzyły nawet nie spojrzałam w tamtą stronę. Dopiero Perełka, a raczej słowo które wyszło z jej usteczek zwróciło moją uwagę.
- Tata.
CZYTASZ
We hope to Three (Book3)|| Harry Styles✔
FanfictionGrace od dwóch lat wychowuje samotnie córkę. Harry nadal należy do One Direction. Grace odcięła się całkowicie od przemysłu muzycznego Harry pisze, komponuje i daje się pochłonąć showbiznesowi. Oboje chcą nie pamiętać. Oboje pragną zaznać spokoju...