ROZDZIAŁ 14

2.3K 117 29
                                    

Matka Grace była piękną kobietą. Blond włosy do pasa, idealna figura i idealnie leżąca sukienka. Nic dziwnego, że Gi jest tak fantastyczna. Szkoda, że jej mamusia to wredna małpa.

- A ty to Harry Styles. - wyciągnęła do mnie dłoń i uśmiechnęła się złośliwie.

- Witam Panią. - odpowiedziałem, ale nie odwzajemniłem gestu. Lucas siedział w fotelu i obserwował całą sytuację.

- Mów mi Margaret.

- Gadaj po co przylazłaś! - Grace nie mogła się uspokoić. Kobieta usiadła na sofie i zacmokała.

- Nie ładnie tak traktować mamusię.

- Ja nie mam matki.

- Pamiętaj gówniaro, że ja wydałam cię na świat. Gdybym nie puściła się z Simonem, w ogóle nie chodziłabyś po tej ziemi. - wysyczała.

- Jasne! To trzeba było mnie usunąć, a nie zostawiać jak niepotrzebny mebel! Jestem dorosła i nie chcę cię znać. Wypierdalaj i nie wracaj. Chyba, że chcesz inaczej rozmawiać. - próbowałem powstrzymać moją dziewczynę od zrobienia jakiejś głupoty, ale była nie do poskromienia. Jakby sam szatan w nią wstąpił.

Matka Grace podała mi wizytówkę i ruszyła do drzwi. Nim wyszła obejrzała się jeszcze.

- Może ty będziesz mądrzejszy - powiedziała i opuściła pomieszczenie trzaskając drzwiami.

Kolejne godziny spędziłem z Lucasem na uspokajaniu dziewczyny i napełnianiu jej kieliszka. Płakała i piła. Pozwoliłem na to, bo wiedziałem, że tego potrzebuje. Była wstrząśnięta i wściekła. Nic dziwnego, skoro matka pojawiła się po ponad dwudziestu latach.

Jeremy sprawdzał niejaką Margaret Anson. Byliśmy ciekawi, co na nią znajdziemy. Musiało coś być. Nikt nie jest bez skazy.

- I co? - zapytałem.

- Nic. Czysta jak łza.

- Niemożliwe. Żaden człowiek nie jest idealny.

- No to mamy wyjątek. - Jer prychnął.

- Pokaż to. - obróciłem laptopa i zacząłem czytać.

Matka Grace nie miała na swoim koncie ani jednego mandatu, kredytu czy czegokolwiek co dałoby nam powód, by uruchomić jakiekolwiek procedury zakazu zbliżania się.

- Harry trzeba ją położyć do łóżka. - powiedział Lucas, a ja bez zwlekania wziąłem Graceland na ręce i zaniosłem do sypialni.

Ułożyłem ją na łóżku i zająłem miejsce koło niej. Wtuliła się we mnie przez sen. Kochałem ją i było mi jej teraz żal. Cierpiała, a ja nie mogłem pomóc inaczej niż przy niej być.

Nie mogłem zasnąć. Męczyło mnie jakieś złe przeczucie. Zastanawiałem się, czy nie zadzwonić do Anne i nie kazać jej wyjechać do domu w Los Angeles. Musiałem jednak to skonsultować z Cowell, a ona nie była w stanie rozmawiać. Pierwszy raz widziałem jak się upiła i jak płakała w taki sposób. Przeze mnie wylewała łzy miłości, te były pełne nienawiści.

Wiedziałem od Simona, że Graceland nigdy nie wierzyła, że on jest jej ojcem. Czy się dziwiłem? Niekoniecznie. A teraz nie miałem najmniejszych wątpliwości, że ona jest jego córką. Nie rozumiałem tylko, po co jej matka poszła z nim do łóżka i chciała mieć dziecko, skoro nie czerpała z tego korzyści. Mając takiego faceta za ojca swojego dziecka, każda inna na jej miejscu wyciągałaby kasę. Ona ich po prostu zostawiła, a to nie trzymało się kupy.

Musiałem przysnąć, bo z otępienia wytrwało mnie walenie do drzwi. Szybko otworzyłem, żeby Grace jeszcze pospała i zastałem tam Lucasa z grobową miną.

- Musimy pogadać. - powiedział głosem, który zwiastował kłopoty.

- Co jest?

- Tylko się nie wkurwiaj. Jej matka dała nam fałszywą wizytówkę.

- Co?!

- Nie nazywa się Anson. Jej aktualne nazwisko to Smith. - poczułem mdłości. Kurwa.

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć?

- Tak Styles. Ona jest siostrą doktorka. Graceland Cowell jest przyrodnią siostrą Gregora Smitha. - to się w głowie nie mieściło. Oni wszyscy byli nienormalni. Musiałem szybko myśleć. Niestety za mną, w drzwiach stała już Gi.

- Lucas coś ty powiedział? - chłopak patrzył na nią wielkimi oczami, a ja nie mogłem się ruszyć.

- Gi uspokój się. Wszystko załatwimy.

- A co chcesz kurwa załatwiać?! Harry dzwoń do Anne. Niech natychmiast opuści Londyn.

- Gi poczekaj. Dowiedzmy się więcej. - powiedziałem, a w tym momencie zadzwonił moj telefon.

- Tak Gem?

- Harry... ja... przepraszam... Oni... - moja siostra płakała i nie mogła się wysłowić.

- Gem powoli. Mów spokojniej.

- Oni porwali mamę i Melindę.

We hope to Three (Book3)|| Harry Styles✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz