ROZDZIAŁ 13

2.4K 121 11
                                    

Leżeliśmy z Harrym w łóżku, a Melinda drzemała jeszcze w swoim. Był piękny poranek. Słońce świeciło dość mocno i odbijało się od białych ścian pokoju. Wtulałam się w mojego chłopaka i zastanawiałam nad niedaleką przyszłością.

Miał rację martwiąc się o Mel i o to jak zniesie wyjazd. My dorośli mieliśmy problem z dostosowaniem się do ciągłego biegu, zmian stref czasowych, a co dopiero takie dziecko. Byłam jednak zdesperowana, a przede wszystkim kierowałam się tym, że nie powinna być z dala od ojca.

- Słucham? - odebrałam szybko telefon, który zaczął wibrować na szafce nocnej. Nie chciałam by mała się obudziła.

- Cześć księżniczko. Co u was słychać? - usłyszałam Lucasa, na co uśmiechnęłam się szeroko.

- Hej. U nas wszystko w porządku. Niedługo wracamy.

- Widziałem wasze zdjęcia. Udało się. - śmiał się w głos.

- Wasz chytry plan był do dupy Luc, ale chyba nie po to dzwonisz?

- Właściwie nie. - usłyszałam jego zmartwiony głos.

- Co się stało? - usiadłam na łóżku, na co Harry jeknął.

- Chciałem cię prosić byś dłużej została u Anne. Mamy tu pewne komplikacje i lepiej jak tam będziecie się relaksować. - on chyba sam nie wierzył w to, co mówi.

- Lucas przestań pieprzyć banaluki. Gadaj co się dzieje?! - teraz Harry usiadł koło mnie i wpatrywał się zdezorientowany.

- Grace tylko spokojnie. Chodzi o to, że...

- że...?

- Pojawiła się twoja matka. - mój świat się zatrzymał. Co do kurwy?

- O czym ty gadasz?

- Zjawiła się kilka dni temu w naszym domu. Chce poznać Melindę.

- Po moim trupie. Będę za kilka godzin. Sama. - odpowiedziałam i wyskoczyłam z łóżka.

- Nie rób nic pochopnie. Zostań w Holmes.

- Nie Luc. Ta wredna kobieta zostawiła mnie po narodzinach, a teraz chce wleźć w moje życie z buciorami, bo pewnie zobaczyła kim jestem, z kim jestem i co mam. Powiedziałam, po moim trupie. - nie dałam mu już nic powiedzieć tylko się rozłączyłam i poszłam do łazienki.

Co za durna baba. Po jaką cholerę pojawia się po tylu latach? Chce kasy? Dobra. Dostanie ile będzie chciała, ale niech się odpieprzy od mojej rodziny.

- Grace, co się dzieje? - usłyszałam pukanie do drzwi i głos Stylesa.

- Nic z czym sobie nie poradzę kochanie. - odpowiedziałam i wyszłam z pomieszczenia. Harry stał z zaspaną Melindą na rękach i patrzył na to co robię.

- A po co się zerwałaś z łóżka?

- Muszę jechać do Londynu coś załatwić. Wrócę szybko. - cmoknęłam ich w policzki. Jednak Harry złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

- Chcę prawdy Graceland, albo zamknę cię w tym pokoju, a sam zadzwonię do Lucasa i się dowiem. - warknął, a ja uznałam, że lepiej powiedzieć mu prawdę.

- Moja matka wróciła i chce zobaczyć Meli.

- Co?

- To. Domaga się widzenia z Melindą.

- Po moim trupie. - powiedział a ja się zaśmiałam.

- Mamy to samo zdanie.

- Jadę z tobą.

- Nie. To moja matka. Poradzę sobie.

- Chyba żartujesz księżniczko. Daj mi pół godziny i idź powiedz mamie.

Zrobiłam jak kazał, bo nie chciałam się wyklócać. Anna, gdy się dowiedziała o co chodzi nie miała problemu, by zająć się naszą Perełką, a nawet zgodziła się w razie czego opuścić z nią Anglię.

Po dłużącej się drodze dotarliśmy do domu. W progu przywitał nas Jeremy.

- Gdzie Luc? - zapytałam.

- W gabinecie. Z nią. - Jer zrobił krzywą minę. Ruszyłam, a Harry za mną. Szykuje się bardzo miła pogawędka.

Weszłam do pomieszczenia bez pukania i stanęłam na wprost kobiety, która wydała mnie na świat. Kurwa.

- Graceland. - wyszeptała.

- Daruj sobie te ceregiele, a najlepiej wypierdalaj z mojego domu!

- Nie tak szybko córeczko.

We hope to Three (Book3)|| Harry Styles✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz