Dedykuje to osobie, która pokazała mi watt-pada i złożyła wczoraj, (czyli dnia 16.05.2016 roku) z milion życzeń urodzinowych dla mnie. Bardzo Ci, jeszcze raz dziękuje. Naprawdę Ona jest świetną pisarką, którą musicie odwiedzić.
Alice:
Obudziłam, się strasznie w złym nastroju. Wszystko ale to wszyściuteńko mnie bolało. Na dodatek nigdzie nie było koło mnie Chrisa. Gdzie on się podziewa? Niech mnie wtuli w siebie to na pewno poczuje się o wiele lepiej. Nagle nade mną wisiał Chris, który musnął mój nosek.
-Już, się obudziłaś, kotku? -zapytał mnie.
-A, ty gdzie się wybierasz? Nie zostawiasz mnie, prawda? -bardzo seksownie wygląda w garniturze myrr.
-Wybacz, słońce ale muszę pojawić się w firmie chociażby na parę godzin. Nie martw się, bo nie zostaniesz sama. Zadzwoniłem po Amy aby przyszła się tobą zaopiekować. -podszedł do mnie i dał całusa w usta. -Muszę już się zbierać.
-Obiecaj, mi że szybko wrócisz. -powiedziałam trochę obrażona, dlatego że mnie zostawia.
-Spróbuje ale ty mi obiecaj, że nigdzie w tym stanie się nie wybierzesz. -poruszał zabawnie brwiami.
-Dobrze. Będę grzeczną dziewczynką, proszę pana. -odpowiedziałam przez śmiech, którego nie byłam w stanie opanować. -Pa, pa kochanie. -krzyknęłam gdy Chris znikł za drzwiami. Ok, czyli teraz się trochę ponudzimy zanim przyjdzie Amy. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jak zawsze reklamy.
***
-Naprawdę? -zapytała, Amy gdy opowiedziałam jej co się stało pod klubem. -Chryste, ja przepraszam, że zostawiłam cię.
-Coś ty. Musiałaś się odstresować, no i właśnie kogoś ty tam złowiła? Widziałam jak się miziałaś z jednym takim. Kto to był?
-Wiesz, nie pamiętam imienia ale był cudowny. No, może trochę starszy ale jaki z niego dżentelmen? -powiedziała przy tym się zamyślając. -Ale co z tobą? Dobrze się już czujesz?
-Tak, jest lepiej. Pooglądamy jakiś film? -zapytałam się a ona tylko pokiwała głową i poszła po coś do jedzenia.
-Trzymaj. -dała mi żelki (które ubóstwiam), chrupki i jeszcze mnóstwo dobrych rzeczy. -Oglądamy "brzydką prawdę". -zgodziłam się i po chwili wlepiałyśmy się w ekran laptopa.
Chris:
Rozmawiam właśnie z Mattem ale nie mogłem się na naszej dyskusji skupić. Myślałem tylko o tym co moja biedulka robi. Przecież ona się tam na śmierć zanudzi. A ja chce już wyjść z biura i spędzić czas z Alice.
-Chris, słuchasz mnie? -otrząsnąłem się z moich myśli i spojrzałem na rękę Matta, którą machał mi przed twarzą.
-Co? A tak, słucham. Poznałeś dziewczynę w klubie. Fajnie. -spojrzałem na przyjaciela, który wydawał się przybity? -Ej stary, co jest?
-Bo, ta dziewczyna, którą poznałem bardzo mnie zaciekawiła. Miała takie piękne oczy i cała była śliczna. Tyle że nie wiem jak się nazywała.
-Nie, ja nie wierzę. Zakochałeś się kolego.
-Chyba tak...
-I nie przecz, bo... Co? Potwierdziłeś moje słowa? Nich cię licho bierze. Zupełnie jak ja i moja Alice. Właśnie, stary ja już lecę. Trzymaj się i na pewno ją znajdziesz. -powiedziałem i wyszłem z firmy.
***
-Alice, kotku. Już jestem. -krzyknąłem z dołu i weszłem do kuchni coś zjeść. Ujrzałem na blacie kartkę, którą po chwili przeczytałem.Alice, usnęła. Ja nie mogłam dłużej zostać.
Amy.Czyli, moja mała śpij. Pójdę zobaczyć jak ślini się do poduszki a później coś najwyżej przekąszę.
Weszłem po schodach i skierowałem się do sypialni. Tak, jak myślałem. Cała odkryta pierzynka a jej głowa poza strefą poduszki. Podeszłem by poprawić jej pozycje spania. Czy ona musi tak uroczo wyglądać nawet, kiedy śpij? Zacząłem ją poprawiać ale jak na złość musiała się obudzić.-Cześć, słońce. -dała mi całusa w policzek.
-Hej. Dobrze się już czujesz? Bo nie wyglądasz jak najlepiej. -zapytałem bo faktycznie Alice była jakaś czerwona a na dodatek mokra i rozgrzana.
-Może trochę mi nie dobrze, ale to nic. Wiesz chyba pójdę wziąć jakąś kąpiel to mi powinno pomóc.
-No, ok. Ale jakby coś to mnie wołaj, bo pójdę zrobić nam jakiś posiłek. Dobrze? -kiwnęła tylko głową a ja pomogłem jej wejść do łazienki.
***
Weszłem do kuchni i wyjąłem mąkę, mleko, jajko i potrzebne składniki do naleśników. Może nie wychodziły mi za dobrze ale raz się żyje. Wszystko razem wymieszałem i zacząłem nalewać na patelnię. Szczerze, to nawet mi one wychodziły. Wyobrażam sobie jaki musi to być widok faceta w kuchni z fartuszkiem robiącego przepyszne naleśniki. Gotowe nałożyłem na talerze i zacząłem je dekorować owocami.
Alice:
Poczułam się źle. Czułam jak moje nogi nie mogą ze mną współpracować. Na szczęście wyszłam z tej łazienki i z ostatkami sił zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam Chrisa, który odwrócił się do mnie lecz reszty już nic nie widziałam.
Chris:
Skończyłem moje danie gdy usłyszałem jak ktoś schodzi z góry. Odwróciłem się i miałem rację, że to Ali jednak ona wyglądała strasznie. Podpuchnięte oczy, cała wypocona jak nie moja księżniczka. Nagle mnie zamurowało ona upadła na kafelki. Podbiegłem do niej i wziąłem w swoje objęcia.
-Hej, kotku budzimy się. No, ej nie chce być tu teraz sam. -nic dalej była nieprzytomna na dodatek miała bardzo wielką gorączkę. Bez zastanowienia zadzwoniłem na pogotowie. Po jakimś czasie karetka podjechała i zabrała moją Alice do szpitala. Pojechałem razem za nimi nie wiedząc co jej jest.
**************
Mamy koleiny rozdziałek. Miałam, wczoraj wstawić ale były moje urodzinki i z tego wszystkie po prostu nie dałam rady napisać :( Ale już jest, więc buzia do góry, Pysiaki :))))))
A, jak na górze wspomniałam to pewna osoba świetnie pisze i jest naprawdę Boską przyjaciółką, więc odwiedźcie jej profil jak i również książki.
Buziaki dla Was i dziękuje za tyle wyświetleń ile RAZEM osiągnęliśmy. Oby tak, dalej Skarby.
Jeśli rozdział się podobał to wiecie co robić. Komentować, gwiazdkować no i udostępniać.
14 gwiazdek+ 5 komentarzy= next rozdział. Do Zoba Miśki :)))))
CZYTASZ
Szef Mojego Taty
RomanceDwie osoby, z dwóch różnych światów nagle spotykają się ze sobą w dość dziwnej sytuacij. Na początku obydwoje myślą, że jest to chwilowe zauroczenie sobą. Jednak znów los ich łączy i zaczynają czuć coś do siebie. Czy obydwoje poczują do siebie coś...