Rozdział IV

565 44 10
                                    

Ruszyła niepewnym krokiem i stanęła koło mnie. Dotknięcie jej było największą pokusą w całym moim życiu. Miała grube, zdrowe włosy. Nareszcie zobaczyłem jej oczy- koło źrenic były złoto-srebrne, dalej szare, a jeszcze dalej granatowe- hipnotyzujące. Pachniała ogrodem z różami i nowymi książkami. Czuć od niej było również las. Skąd ja to wiedziałem? Sam nie znałem na to odpowiedzi. Zauważyłem, że nieznacznie zbliżyłem się do niej. Wróciłem na swoje miejsce i patrzyłem w dal. Myśli przelatywały mi przez głowę. „Więc jest Polką tak? Ma 15 lat. Słucha muzyki rockowej i popu- widać to po ubraniu. Czyta dużo książek- przesiąkła ich zapachem. Czyta je najprawdopodobniej w ogrodzie, w którym ma róże. Zatem musi lubić róże. Spędza też dużo czasu w lesie. Może chodzi na spacery, może ma jakieś inne zajęcie? Może ćwiczy władanie mieczem, sztyletem, lub strzelanie z łuku. Uwielbia Liona- to jej ulubiony baton i płatki." Tak stworzyłem jej charakterystykę. Wiem, że to mogło być TROCHĘ dziwne... W oddali słychać było głos Chejrona:

-Nadia potrzebuje specjalnej ochrony, a musi się dostać do Boreasza. Wybrałem was, ponieważ wiem, że dacie sobie radę razem. Poza tym nie jest jeszcze tak doświadczona jak wy... Wierzę, że stworzycie wspaniałą drużynę! Zmykajcie herosi na zajęcia! Drużyna zostaje ze mną!

Leo, obok którego stałem zawył z rozpaczy:

-Jak Kalipso z nami nie jedzie, to zostaję z nią! Chejronie musisz się zgodzić!

Chejron spojrzał na niego i westchnął:

-Niech będzie Valdez, ale tylko ten jeden raz.

Kalipso podbiegła do Leona i przytuliła go. Chejron kazał im usiąść.

-Jeżeli Nadia będzie chciała wam powiedzieć o sobie, to wam powie, lecz nie zmuszajcie jej do wyjawnienia czegoś, czego nie chce powiedzieć. Ruszycie Argo II spokojnie- najpierw powietrzem. Obierzcie trasę przez Vancouver, Nunavut, a potem dopiero Quebec. Lećcie nie krócej niż 2 dni. Kiedy prądy będą zbyt silne nakazuję wam popłynąć! Od waszych decyzji zależy nie tylko wasze życie, lecz i także Nadii! Będziecie mieli kłopoty, kiedy to się stanie!

-Chejronie, przecież i tak wiesz, że umrę- powiedziała Nadia.

Jej głos, o bogowie, jej głos... Melodyjny, ciepły, szczęśliwy. Jakby porównać go do pory roku, byłoby to lato. Był dojrzały, jak dorodne czereśnie na drzewach, melodyjny, jak letni wiatr, ciepły, jak palące słońce i szczęśliwy, jak spotkania przyjaciół w wakacje. Lecz zaraz, zaraz powiedziała, że i tak umrze! Nim się spostrzegłem krzyknąłem:

-Nie pozwolę na to!!

Potem zdałem sobie sprawę co powiedziałem... Wszyscy się na mnie gapili, nawet Nadia... Zarumieniłem się. Kontynuowałem już ciszej i niepewnie:p

-Zginęło już tylu herosów... Nie pozwolę na to... By zginął kolejny... Jeżeli jest taka ważna... to znak, że nie możemy dopuścić... do jej śmierci...

Widziałem minę Jasona. Coś już podejrzewał. Na to Chejron:

-Cóż... Nie możemy na to nic poradzić... Los Magdy zależy od Boreasza. W żadnym wypadku nie próbujcie zabrać ją ze sobą z powrotem! Ona ma tam zostać. MUSI tam zostać.

_________________

Jak wam się podoba? 💓 Szczerze? Uważam, że jest w miarę nieźle (ta skromność 😂😂).

Dziękuję za każde wyświetlenie, każdą gwiazdkę i każdy komentarz. To naprawdę dodaje skrzydeł (lepiej niż RedBull 😂😂).

Do wtorku 💗💖
N.A.

Nieśmiertelność za miłość {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz