Rozdział XXVI

196 26 2
                                    

-Dziękujemy! -wszyscy się przekrzykiwali.

-Co? Ale ja nic dla ciebie nie mam... -powiedziała Annabeth.

-Nie musicie dziękować. Każdy dostał coś, co sama dla was zrobiłam. To drobnostka, naprawdę!

Obok mnie siedział Jason. Spojrzałem, czym było to, co sama zrobiła dla nich. Wyjąłem kartkę. Był to rysunek. Nie pierwszy lepszy. Na nim była Nadia z Jasonem. Selfie na fotelach samolotowych, którego nigdy nie zrobili narysowane tak, jakby było to wydrukowane zdjęcie. Każdy zaczął wyjmować swoje prezenty. Wszyscy przyglądali się rysunkom wykonanym przez córkę Ateny i Apolla.

-To jest FANTASTYCZNE, dziewczyno! -Percy nie mógł wyjść z podziwu.

-Jak możesz tak pięknie rysować? -zachwycał się Leo.

-Te rysunki naszkicowałam na szybko...-mówiła Nadia, lecz nikt nie chciał jej słuchać.

-Pokaż swój, Frank! -Percy krzyknął do syna Marsa.

Rzymianin podniósł kartkę papieru tak, abyśmy ją zobaczyli. Zang oraz Nadia oboje trzymali łuki i celowali w czerwony środek tarczy. Ich skupienie było niemal namacalne. Hazel pochwaliła się swoim prezentem- obie dziewczyny tworzyły coś na jednym płótnie. Cóż... Raczej malowały po sobie nawzajem i obrzucały się różnokolorową farbą. Percy uśmiechnął się na widok sytuacji pokazanej na rysunku- oboje z Polką siedzieli na plaży przy Zatoce Long Island i jedli niebieskie słodycze. Piper pokazała nam pracę, na której ona z Nadią siedzą i grają na konsoli. Kalipso nie mogła wyjść z podziwu, gdy zobaczyła swój prezent. Obie pomagały w akcji charytatywnej. Na rysunku dla Annabeth, siostry zwiedzały jakieś ogromne miasto i podziwiały złożoną architekturę. Wszyscy śmialiśmy się jednak najbardziej z rysunku syna Hefajstosa, na którym i on, i Polka tańczyli oraz śpiewali razem na stole.

-Ann, mogłybyśmy pogadać? -Nadia spojrzała na swoją siostrę.

-Miałam taki zamiar -córka Ateny kiwnęła smutno głową i obie oddaliły się od nas.

-Nic nie pobije jednak twojego rysunku, Valdez! -krzyknęła Piper.

-No oczywiście! Każdy wie, że przyćmiłbym ją swoim talentem. Dlatego, że jestem tak wspaniałomyślny, nie zrobię tego, aby dziewczyna nie zemdlała z wrażenia.

-Jakby to miałoby się stać, to ja chętnie bym zemdlał, a później po wszystkim obudził, żeby oszczędzić sobie bólu -syn Jupitera powiedział cicho.

-Słyszałem cię! -Leo lekko się oburzył.

Po jakimś czasie przyszły dziewczyny. Obie miały oczy pełne łez. Nadia uśmiechnęła się i zwróciła się do mnie:

-Chodź, Nico. Z tobą też muszę porozmawiać.

______

Wiem, że te ostatnie rozdziały nie są wysokich lotów. Traktujcie je jednak jak ciszę przed burzą.

Do soboty

N.A.

Nieśmiertelność za miłość {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz