Rozdział V

490 35 4
                                    

-Macie pół godziny na przygotowanie się. Potem idźcie na Argo II i polećcie do Boreasza. Ćwiczcie z Nadią na pokładzie- miecz, sztylet, łuk. Wróćcie bez niej. Powodzenia- powiedział Chejron.

Podnieśliśmy się wszyscy. Spojrzałem ukradkiem na Polkę. Oczy miała dość smutne. Patrzyła prosto przed siebie. Spojrzała się na mnie, a ja szybko odwróciłem wzrok. Tym razem chyba nie zauważyła... Ale jest córką Ateny, pewnie domyśliła się. Zastanawiałem się, dlaczego jedna dziewczyna potrzebuje obstawy dziewięcioosobowej! To przecież, z punktu widzenia innych, tylko kolejna obozowiczka. Chyba, że... Jest zagrożona, ale czym? Gaja wyeliminowana, Wrota Śmierci zamknięte... Co może być powodem tej wyprawy? Chciałem ją o to zapytać, ale czemu miałaby mi się zwierzyć? Dziwnemu dziecku Hadesa zamkniętemu w sobie i ponuremu, którego nikt nie kocha (oprócz Hazel). Mało, a nie poszedłbym prosto za Nadią. Przypomniałem sobie, że muszę sobie spakować czyste ubrania i iPhone'a z słuchawkami. Bez tych rzeczy nie przeżyję. Wszedłem do domku, ale czułem czyjąś obecność. Odwróciłem się w drzwiach stał Jason. Oczywiście... Teraz będzie zadawał mi mnóstwo pytań. Usiadłem na łóżku i pokazałem mu żeby usiadł koło mnie. Po chwili milczenia zaczął mówić:

-Nico, to, co powiedziałeś w obronie Nadii...

-Nie- szybko odpowiedziałem.

-Daj mi skończyć- powiedział.- To, co powiedziałeś było zgodne z prawdą- nie chcemy by żaden heros już zginął. Teoretycznie nigdy nie chcieliśmy, ale jesteś pewny, że za twoimi słowami nie było coś więcej niż tylko troska?

Co mu odpowiedzieć, co mu odpowiedzieć? Uznałem, że nic nie powiem- tak będzie najlepiej.

-W każdym razie- kontynuował Jason, kiedy nie usłyszał ode mnie odpowiedzi- wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć i jakbyś się chciał czymś podzielić, to... Wiesz, o co mi chodzi.

Po tych słowach wyszedł i nic więcej nie powiedział. Zacząłem się pakować. Zrobiłem to w maksymalnie minutę. Pół godziny... To dużo czasu. Postanowiłem wyjść na zewnątrz. Udałem się na statek. Stałem i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Hazel i Frank! Stali tam! Moja przyrodnia siostra mnie zauważyła. Podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Zapytała:

-Dlaczego nie powiedziałeś nam, że opuszczasz Obóz Jupiter wcześniej?

-Miałem swoje powody... A dlaczego powiedziałaś „wcześniej"? -odszedłem od tematu.

-Wiesz, my tak teoretycznie mieliśmy zaplanowane, żeby dzisiaj przyjechać tutaj -odezwał się Frank.- Chejron mi o wszystkim opowiedział. To dziwne, że jedna dziewczyna potrzebuje dziewięcioosobowej obstawy!

-Zastanawiałem się nad tym i chyba Chejron trochę przesadził z tyloma osobami. Nie wiem, dlaczego- powiedziałem bez zastanowienia.

-Też nie wiem, dlaczego, przecież nie jestem żadną z was. Jestem nikim. Nawet dla przyjaciółek zawsze byłam tą, którą można odstawić na bok. Dziękuję, że się o mnie troszczycie.

Dreszcz przeszedł mnie po plecach. Odwróciłem się, a tam stała Nadia. Popatrzyła na nas z oburzeniem i uciekła do swojej kabiny.

___________

Jak myślicie, dlaczego z Nadią leci aż dziewięć osób?
Chętnie poczytam wszystkie komentarze.
Nie zapomnijcie o gwiazdkach 🌟🌸 Będę bardzo szczęśliwa 💓💖

Do czwartku
N.A.

PS Pozdrawiam wszystkich z zawsze gorącej Krety! 🌴✈💞

Nieśmiertelność za miłość {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz