Patrzyliśmy jak Frank instruuje Nadię, jak trzymać łuk i w którą stronę nałożyć strzałę, lecz dla mnie to nadal bez różnicy.
-No to teraz spróbuj strzelić -powiedział.- Nie martw się jak ci nie wyjdzie- to wymaga dużo ćwiczeń.
Magda puściła strzałę. Bełt leciał i... trafił w środek tarczy. Wyciągnęła kolejną strzałę i tym razem już szybko nałożyła ją na cięciwę. Otrze przed chwilą wystrzelonego bełtu, podzieliło tamtą na pół i było już w środkowym środku tarczy. Frankowi otworzyła się buzia ze zdumienia.
-W twoim przypadku wymaga to jednej godziny, aby strzelić ze stu kilometrów! -powiedziała Annabeth.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Kolejne etapy treningu wyglądały tak: Frank mówił Nadii, gdzie ma strzelić, a ta trafiała tam idealnie.
-Zobaczymy, czy ci się uda... -powiedział Frank.- Strzel milimetr od czubka głowy Nica.
Nadia spojrzała na Franka i krzyknęła:
-Chcesz, żebym go zabiła?!
-Przecież zawsze trafiałaś idealnie. To będzie dobre sprawdzenie twoich umiejętności, poza tym umiesz uleczyć każdego -posumował Frank.
Patrzyłem się na nią przerażony. Wiedziałem, że dobrze jej szło, ale może ta dobra passa się przerwie i rzeczywiście mnie zabije. Zacząłem obracać pierścień na moim palcu. Z modlitwą do Hadesa powiedziałem Nadii:
-Strzelaj, nie wahaj się.
Mój głos ją chyba uspokoił. Odprężyła się i napięła strzałę na cięciwę. Ostrożnie wycelowała i puściła strzałę. Całe życie stanęło mi wtedy przed oczami. Ujrzałem Biankę, mamę. Moje pierwsze spotkanie z Percym, z Nadią. Wszystkie moje przygody, podczas których cudem unikałem śmierci. Poprzednia noc. Strzała leciała. Myślałem, że już po mnie. Spojrzałem w górę. Nad moją głową wbita w ścianę sterczała strzała. Wyjąłem ją z ściany, wstałem z ławki i podałem Nadii. Potem położyłem moją dłoń na jej ramieniu i powiedziałem:
-Żyję -wróciłem do ławki, lecz w drodze odwróciłem się i dodałem.- A tak poza tym dobrze strzelasz.
Zarumieniła się i odwróciła do Franka.
-I jak? Zadowolony z efektów panie Zang? -zapytała.
-Taaak... -odpowiedział.- Dobrze... To... Chyba koniec na dzisiaj...
Wyszedł z sali, a Hazel za nim. Wszyscy gapiliśmy się na Nadię. W pewnym momencie Annabeth spytała Polkę:
-Czy jest coś, o czym chciałabyś nam powiedzieć?
-Tak, lecz opowiem wam wszystko po kolacji -spojrzała na podłogę.
Annabeth kiwnęła głową na Percy'ego i oboje wyszli. Po nich salę opuścili Leo i Kalipso. Dopiero teraz zauważyłem, że Jason się na mnie patrzy.
-Nico, możemy pogadać? -zapytał.
Oboje podnieśliśmy się z ławki i wyszliśmy z sali. Kiedy byliśmy już poza zasięgiem słuchu Nadii i Piper, Jason zapytał:
-Nie będę owijał w bawełnę, bo po prostu muszę to wiedzieć. Czy jesteś zakochany w Nadii?
CZYTASZ
Nieśmiertelność za miłość {ZAKOŃCZONE}
FanfictionJak to jest być synem boga śmierci i zakochać się w dziewczynie, która musi umrzeć? Ja wiem... Podpowiem, że nie za ciekawie. Mamy cztery dni, aby wraz z innymi dotrzeć do Quebecu. Wtedy już stracę ją na zawsze. Jednak to tylko początek wszystkiego...