Party 20

281 14 0
                                    



Co on tu robi? Nie że się nie cieszę, ale zaskoczył mnie swym pobytem tu. Wnioskując z plecaka który ma na ramieniu to chodzi tu do szkoły, czyli się tu przeprowadził.
Stąd były te chytre uśmieszki!

Diabeł momentalnie się na mnie rzucił. Byłam teraz duszona w jego stalowym uścisku. Drżał, ale nie płakał. Głaskałam go po plecach. Wszyscy w korytarzu patrzyli na nas z szokiem i zazdrością wypisaną na twarzy, zwłaszcza dziewczyny.

O nie szmaty, jeżeli sądziłyście że możecie go podrywać, to się grubo pomyliłyście!
ON JEST MÓJ!

Zadzwonił dzwonek, informując że zamiast się na nas patrzeć powinni iść na lekcje.
Wszyscy rozeszli się do swoich klas i na korytarzu zostałam już tylko ja i Braian, tulący się do siebie.
Moje stopy ledwo dotykały podłogi, on stał pochylony. Zciskał moją talie a ja jego szyje i wtulałam w nią twarz, a on swoją w moje włosy, które przez ten tydzień urosły poza moje pośladki. Więc są naprawdę długie. Nawet mi się takie podobają. Grzywka już taż jest za długa żeby normalnie była na czole więc jest spychana na bok.

W końcu odsunęłam się od niego i stanęłam na własnych stopach, płasko na ziemi. Phi, mogłam założyć kontury zamiast botków z płaską podeszwą. Jego ręce nada były na mojej tali. Moje natomiast były na jego klatce piersiowej. Teraz widziałam jego twarz. Boże, wygląda gorzej niż Krys! Szybko obróciłam się do nadal otwartej szafki, zabrałam swój plecak. Zamknęłam drzwi szafki z hukiem, złapałam ramie diabła i ruszyłam z nim do wyjścia.
- Gdzie idziemy? - Zapytał się idąc obok mnie. Posłałam mu złe i karcące spojrzenie.
- Jedziemy do ciebie się tobą zająć!- powiedziałam gdy byliśmy już na parkingu. Ruszyłam do mojego Rovera.
- I nie znoszę sprzeciwu. - Dodałam kiedy już otwierał usta żeby coś powiedzieć. Wsiadłam na miejsce kierowcy a on na pasażera. Widać że nie był zadowolony ze swojego miejsca. Pff Sądził że będzie prowadził? Jeszcze czego? Przecież ma normalnie czarne wory pod oczami które zdradzają praktycznie nieprzespany tydzień! Jeszcze wypadek spowoduje!

Wycofałam pojazd sprawnie i szybko następnie wyjechałam z parkingu. Jechałam trzy minuty aż dotarłam do skrzyżowania.
- Gdzie mam jechać? - Zapytałam. No w końcu nie jestem jasnowidzem, nie? Nie wiem gdzie mieszka.
Pokierował mnie do swojego domu. Wjechałem na żwirowy podjazd. Jego dom mieścił się w lesie był raczej spory. Mniejszy od willi, ale większy od normalnego domu.
Dom był popielatego koloru z dębowymi akcentami. Na podwórku były dwa wielkie drzewa, zasłaniające prawą część domu. Garaż był biały. Wyszłam z samochodu wyjmując z tylnej kieszeni spodnie telefon. Okrążając samochód, żeby dotrzeć do diabła, który dopiero odpinał pasy, dzwoniłam do pizzerii. Otwierając mu szeroko drzwi, zamawiałam dużą peperoni. Po skoczeniu zamawiania włożyłam telefon do tylnej kieszeni. Pajac zapomniał plecaka, więc musiałam go zabrać i nieść do domu. Zupełnie jak z dzieckiem! Boziu! Trochę się mulił z zamkiem, ale ostatecznie go otworzył.

Czym jest miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz