# ROMAN POV#. Ten sam dzień (przerwa obiadowa)
Kiedy tylko odeszli zebrałem swoje dupsko z podłogi i patrzyłem oniemiały w miejsce gdzie jeszcze chwile temu leżałem. W podłodze jest wyraźna dziura, patrzyłem na nią i nie obchodziło mnie że korytarz się wypełnia nastolatkami idącymi na zajęcia. Ta dziewczyna ........... jest inna. Kiedy zobaczyłem Krystiana i ją na korytarzy rano idącymi i tulącymi się do siebie, poczułem dziwny ścisk w sercu. Coś się we mnie zagotowało, chciałem do niego podejść i rozerwać. Myślałem że jest tylko kruchą dziewczyną, człowiekiem. Nie pachnie jak jedna z nas ani jak jakaś inna nadnaturalną istota, pachnie jak człowiek. Ale ma dużo siły no i te kły i oczy jak żyjące krwiste płomienie hipnotyzujące i mordercze. Ona nie może być tylko człowiekiem. Muszę się dowiedzieć czym,kim jest, chce się dowiedzieć więcej o niej, chce ją poznać, muszę ja poznać i dowiedzieć się kim jest dla niej Krystian! Na samą myśl onim tulącym ją, szlag mnie trafia!
- Roman, co tu się do cholery stało!?- z moich rozmyśleń wyrywa mnie głos mojego bety Jordana. Jordan jest wysokim brunetem o czekoladowych oczach i raczej bladej cerze. Kiedy tylko do mnie podbiegł do mnie spojrzałem na niego ten wpatrywał się w dziurę w podłodze którą zrobiła moim ciałem tamta dziewczyna. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
- Słyszałem że się z kimś poprztykałeś, widzę że dałeś mu niezłą nauczkę. O co poszło? I z kim?
- Niestety nie dałem nikomu żadnej nauczki.- uśmiech znikł z jego twarzy, teraz wpatrywał się we mnie zdezorjętowany, nie dziwie się. Wskazałem na dziurę w podłodze.
- Ta dziura została wybita moim ciałem!- teraz to był już oszołomiony a jego usta uformowały literę "O".
- pamiętasz tą czarnowłosą dziewczynę którą widzieliśmy dziś rano z Krystianem?- pokiwał głową, teraz to jego oczy prawie wyszły z orbit. Wybuchł śmiechem ściągając na nasz uwagę paru uczniów.
- Nie....mów mi......że ......to ona.....to zrobiła!- powiedział między śmiechem. Walnąłem go w ramie żeby się zamkną co zrobił, ale nadal miał szerokiego banana na buzi.
- Przecież ona jest zwykłym człowiekiem, nie mogła tego zrobić!
- Pozory mogą mylić. Mówiłem ci że skądsi ją kojarzę?- przytakną skupiony na moich słowach- No więc kiedy skręciła tutaj, przyparłem ją do ściany. Nasza rozmowa zaczęła się niby spokojnie a ona nawet sobie drwiła.- tutaj zaśmiałem się gorzko- Ale nasza "rozmowa" poszła na trochę inny tor, zaczęliśmy krzyczeć jej oczy zmieniły barwę na krwisty ogień, były jak żywy ogień. Potem wróciły do swojej fioletowej barwy i pojawiły się w nich łzy zaczęła się wyrywać zacisnąłem rękę mocniej na jej nadgarstku, potem na korytarz przybiegł Krystian z Antonem i Eric'em i zaczął krzyczeć żebym ją puścił z ignorowałem go. Gdy dziewczyna zobaczyła że to oni, powróciła do poprzedniego stanu tylko że wtedy zaczęła warczeć i pokazała kły a w powietrzu rozniósł się zapach spalonej gumy.złamałem jaj nadgarstek. Potem jej druga ręka złapała mnie za gardło i zaczęła mnie dusić, jak na taką małą osóbkę ma dużo siły!-Zaśmiałem się bez cienia wesołości!- przyszpiliła mnie do podłogi robiąc te dziurę, nastawiła sobie kość i wysyczała mi pare słów, No i potem odeszła! -Nie chcą słuchać co ma do powiedzenia Jordan, wymieniłem go i odszedłem!# Ellen POV#
Dzisiaj czwartek, minęły zaledwie dwa dni odkąd Roman złamał mi nadgarstek. Dzisiaj jadę sama do szkoły ponieważ Krys się rozchorował, biedaczek!
Dopiero wczoraj rano poznałam Anne. Miłą zielonooką brunetkę, na oko mierzącą 173 cm. Przy nich to ja normalnie elf jestem!
Wskoczyłam do mojego nowego Rovera. Pierwszy raz nim jadę, mam nadzieje że dobrze zapamiętałam drogę do szkoły. Na ogół by tak było, ale rano nie mogłam się skupić na drodze, bo cały czas myślałam o ten cholernym śnie m nie pamiętam! No cóż, nieważne. Odpaliłam Rovera i ruszyłam do piekła! (Czytaj. Szkoła)
CZYTASZ
Czym jest miłość?
RomancePocałunek był namiętny, całował łapczywie, jego ręce błąkały się po mojej tali i plecach, schodził nimi coraz niżej, złapał za moje uda i podciągną tym samym przyszpilając do ściany. Oplotłam go nogami w pasie. Drzwi otworzyły się, z którego hukiem...