Party 21

248 9 2
                                    



Siedziałam na kanapie w salonie, podczas gdy Braian brał prysznic.  Odrazu gdy weszliśmy do domu kazałam mu wsiąść zimny prysznic na otrzeźwienie, No i trochę śmierdział. 

Salon był w barwach beżu i bieli. Meble te same co w domu w lesie. No, poza tym że stół  znajdował się w jadalni, która znajdowała się na prawo. Schody na piętro na lewo. A kuchnie w przedpokoju na prawo. Jako że przedpokój i salon miały spore przejście do siebie, to był dobry widok na drzwi.
Cały dom, a przynajmniej parter, był utrzymywany w beżu i bieli. Po bokach telewizora były półki z książkami. No w sumie było nawet miło i przyjemnie. Jak na grupę chłopaków było bardzo czysto.

Moje rozmyślenia przerwał dzwonek od drzwi.
Wstałam z kanapy ruszając do drzwi. W kieszeni miałam pieniądze, więc nie musiałam grzebać w portfelu diabła albo iść do samochodu po plecak.

Otworzyłam drzwi w których stał wysoki blondyn z miodowymi oczami. Nie był za brzydki. Prosty nos, lekko widoczne kość policzkowe, zarysowana szczęka. O koło 19 lat.
Wzięłam pizzę od chłopaka.
- Ile? - zapytałam nie patrząc mu w oczy, tylko dlatego że słonice świeciło i raziło kiedy patrzyłam w górę.
- 22 dolary, napiwkiem nie pogardzę słonko. - Prychając na jego słowa Wyciągnęłam  z kieszeni 30 dolców. Dałam pogięte banknoty cwaniakowi z idiotycznym uśmiechem.
- Masz i spierdalaj. - Powiedziałam zanim zatrzasnęłam blondynowi drzwi przed nosem, najpewniej go w waląc.
Usatysfakcjonowana pojękiwaniami zza drzwi ruszyłam do kuchni. Położyłam pudełko z pizzom na wyspie kuchennej i ruszyłam na schody. Gdy stałam już w ich połowie krzyknęłam.
- Braian jedzenie! - Czekałam na jakąś odpowiedź, ale usłyszałam tylko huk i odgłos rozbitego szkła. Zmarszczyłam brwi. Ruszyłam na górę. Korytarz był w odcieniu ciemnego błękitu.
Nie miałam pojęcia które z pięciu drzwi prowadzą do łazienki więc otwierałam po kolei. Okazało się że to drugie po prawej.  Weszłam do pomieszczenia wykładanego szarymi płytkami i jedną ścianą z błękitnymi. Umywalka znajdowała się po lewej, kabina prysznicowa na wprost, a po prawej klozet. To tyle.

Na podłodze na brzuchu leżał goły diabeł z ręcznikiem pod biodrami i gołym tyłkiem. Ładny tyłeczek!    No co? Mówię prawdę.

Koło jego prawej ręki leżał rozbity kubeczek na szczoteczki. Stałam w lekkim rozkroku z rękami splątanymi na piersi.
Jestem pewna że wyjebał się biegnąc do jedzenia.
Pojękiwał żałośnie leżąc na zimnych kafelkach. Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową.
- Zamiast jęczeć wstawaj i chodź na pizzę. - Podniósł głowę jęcząc.

------------_________________--------__________________________

Kurtki bo nie mam weny.
Dozoba miśki!

Czym jest miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz